Skupiamy się na najbliższym rywalu
Z Mateuszem Władarzem, wychowankiem raciborskiego AZS-u, atakującym o bardzo dobrych warunkach fizycznych oraz studentem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, której barwy reprezentuje w rozgrywkach Akademickich rozmawia Ewa Trzos.
– Ciężka przeprawa z Częstochową, wpadka z Rybnikiem. Co jest przyczyną tak nierównej gry?
– Nie mam pojęcia, na pewno nie alkohol i balowanie, jak sądzą niektórzy. W każdym meczu staramy się dać z siebie wszystko, niestety, z niewiadomych przyczyn nasza forma faluje i raz potrafimy zagrać świetne spotkanie z trudnym przeciwnikiem, a następnym razem nasza gra się nie klei i przegrywamy z teoretycznie słabszą drużyną. My, w każdym bądź razie pracujemy solidnie na treningach i mamy nadzieję, że końcówka sezonu będzie dla nas udana.
– Trener miał do dyspozycji w zasadzie jednego rozgrywającego. Teraz dołączył Mariusz. Myślisz, że trener wróci do podwójnych zmian, które zawsze wykonywał w końcówce setów?
– Jeżeli miałoby to przynosić korzyści drużynie to jak najbardziej. Cieszymy się, że Mariusz do nas wrócił. Poza tym, że jest świetnym zawodnikiem, pomaga nam swoim doświadczeniem i zawsze służy dobrą radą.
– Po 16 meczach zajmujecie 6 miejsce. Przed wami 6 meczów. W jakich spotkaniach będziecie szukać punktów?
– Na pewno we wszystkich spotkaniach będziemy walczyć, na razie musimy skupić się na najbliższym rywalu jakim jest Częstochowa. Jest to młody zespół, który w ostatnim meczu pokazał, że może nie tylko urywać punkty, ale też pokonać solidną drużynę do zera.
– Miałeś jakieś problemy ze zdrowiem?
– Do tej pory odczuwam dyskomfort w lewej nodze podczas grania, są to kwestie przeciążeniowe. Dzięki wizytom u doktora Jędryska byłem w stanie pojechać na ostatni mecz do Wrocławia, lecz mecz obnażył moje braki treningowe. Teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej i mam nadzieję, że wkrótce ból pod kolanem całkowicie ustąpi.
– Ostatni mecz przegraliście z Wrocławiem w tie–breaku. Był to dobry mecz i mógł się podobać. Czego zabrakło w decydującej partii?
– Nie wiem czego zabrakło, może doświadczenia, chłodnej głowy, w moim przypadku chyba opadłem z sił. Wałbrzych ostatnimi czasy gra dużo tie breaków i się widocznie lepiej na tym znają.