Skażone potoki w Krzanowicach
Potokami w Krzanowicach płyną cuchnące ścieki z gospodarstw - to wnioski z kontroli, którą Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach przeprowadził w gminie. Jej wynik to długa lista błędów i kara dla gminy.
Wiele wskazuje na to, że do oczyszczalni w Krzanowicach trafia zaledwie część ścieków sanitarnych produkowanych w gminie.Gospodarze do rowów i potoków wylewają tysiące litrów nieczystości. Po sygnale o brei płynącej przez gminę, w Krzanowicach pojawili się inspektorzy z Katowic. Kontrolę przeprowadzono w grudniu. Inspektorzy pobrali próbki wody i zawieźli je do laboratorium. Wyniki analizy fizyko-chemicznej nie pozostawiają wątpliwości. – Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach przeprowadził kontrolę gospodarki wodno-ściekowej prowadzonej przez gminę Krzanowice, w wyniku której stwierdzono, że potoki Krzanówka (Biała Woda) oraz Krzanowicki są zanieczyszczone ściekami sanitarnymi – potwierdza Małgorzata Zielonka z WIOŚ w Katowicach.
Szary ściek
Potoki zawierają cały koktajl zanieczyszczeń. – Już po zapachu i przejrzystości można było stwierdzić, że woda jest mocno zanieczyszczona – mówi kierownik Andrzej Holecki z wydziału inspekcji w WIOŚ Katowice. – Jak pan patrzy na rzekę i widzi szare zabarwienie to już można się domyślać, że płyną nią ścieki. Ścieki z toalet i gospodarstw mają właśnie taką barwę szarawą, są nieprzeźroczyste, niosące zawiesinę, do tego dochodzi charakterystyczny zapach. W Krzanowicach nie było wątpliwości, co zresztą potwierdziły badania wody w laboratorium – dodaje.
Oczyszczalnia pod nosem
Skąd zanieczyszczenia w gminie, która dysponuje własną oczyszczalnią ścieków? – Nie mam bladego pojęcia skąd ścieki mogły się wziąć w rzece – mówi zdumiony Henryk Kandziora z Zakładu Gospodarki Komunalnej w Krzanowicach. – Pewnie jak to w gospodarstwach, ktoś myje podwórze i obornik oraz inne zanieczyszczenia spływają z wodą. Te zanieczyszczenia musiały nastąpić gdzieś w terenie, nie w naszym zakładzie. Mamy odpowiednie pozwolenia i możemy się rozliczyć z każdej ilości przyjętych ścieków do naszej oczyszczalni – zapewnia.
Lista zaniedbań
To nie jedyne grzechy krzanowickiego urzędu. – Działania kontrolne wykazały szereg nieprawidłowości, między innymi brak uregulowanego stanu formalno-prawnego wprowadzania ścieków deszczowych i sanitarnych do wód powierzchniowych, brak ewidencji zbiorników bezodpływowych i ewidencji przydomowych oczyszczalni ścieków. Ustalono, że Gmina Krzanowice nie nalicza i nie wnosi opłat za korzystanie ze środowiska z tytułu wprowadzania ścieków deszczowych z terenów utwardzonych ujętych w system kanalizacji deszczowej oraz wprowadzania ścieków sanitarnych do środowiska – wyliczają urzędnicy z WIOŚ w Katowicach.
Kara dla urzędu
Okazało się również, że gmina nie przedstawia wykazu zawierającego informacje i dane o zakresie korzystania ze środowiska Marszałkowi Województwa Śląskiego i Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska w Katowicach z tytułu wprowadzania ścieków deszczowych z terenów utwardzonych ujętych w system kanalizacji deszczowej oraz wprowadzania ścieków sanitarnych do środowiska. Przedstawiciel gminy został ukarany grzywną w postaci mandatu karnego, natomiast zarządzeniami pokontrolnymi zobowiązano urząd do uregulowania zaległości.
U innych gorzej
Jak twierdzą przedstawiciele inspekcji, gmina odpowiada za to co dzieje się na jej terenie a prawo daje jej możliwości egzekwowania obowiązku właściwego pozbywania się ścieków. – Jest straż miejska, gminna oraz policja. Można działać i dyscyplinować gospodarzy. Problemem Krzanowic jest nieuporządkowana gospodarka ściekowa. Na miejscu jest oczyszczalnia, jednak wiele gospodarstw nie jest do niej podłączonych. Gmina powinna się tym w końcu zająć – mówi Andrzej Holecki z WIOŚ. Burmistrz Krzanowic zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą. – Staramy się o środki na rozbudowę sieci kanalizacji i jeśli uda nam się je zdobyć, będziemy ją rozbudowywać. Dokumentacja jest gotowa – zapewnia. Urząd Miasta w Krzanowicach miał już uregulować część z nieprawidłowości wskazanych przez katowickich inspektorów. – Uregulowaliśmy już opłaty za zrzut wody deszczowej. Musimy jeszcze tylko uzyskać pozwolenie wodno-prawne na cztery kolektory ściekowe, które mamy na terenie gminy. Tam gdzie nie ma kanalizacji odbiór ścieków odbywa się przez beczkowozy, dużo tych ścieków trafia do oczyszczalni więc gospodarze się wywiązują. Trafiło na nas, nas skontrolowali więc płacimy co trzeba. Mimo to uważam, że temat gospodarki wodnościekowej jest u nas lepiej rozwiązany niż w okolicznych gminach – zapewnia burmistrz Manfred Abrahamczyk.
Adrian Czarnota