Moim zdaniem
Moim zdaniem.
Blisko nad brzegiem Odry
Adam Hrebeniak, emeryt, ekonomista, członek NaM.
Wraz z przesuwającymi się kartkami z kalendarza, dnie stają się dłuższe a coraz intensywniej przygrzewające słońce zachęca do pobytów na powietrzu. Pogoda może nas skusić do odwiedzin położonego nad brzegiem Odry – parku zamkowego. W założeniu miał on przyciągnąć rzesze mieszkańców naszego miasta, jednak dotychczas z jego terenu korzystają głównie cykliści i amatorzy pieszych wędrówek, czemu sprzyja połączenie ze ścieżkami rowerowymi okalającymi miasto. Natomiast ludzi pragnących spokojnego wypoczynku w nim niewielu.
Wydaje się, że przeszkodą w szerszym korzystaniu z niego jest zbyt mała liczba przejść przez ruchliwą ulicę Reymonta, aż prosi się by zrobić dodatkowe przejście z ul. Drewnianej, które przybliżyłoby przejście przez kładkę do parku dla mieszkających w okolicy placu Wolności.
A w nim, niewielkim kosztem można zwiększyć jego atrakcyjność, poprzez wskazanie miejsca na rozłożenie koców na trawie, wystarczy tabliczka „Miejsce przeznaczone na leżakowanie” i obok umieszczony kosz na ewentualne odpadki. Na pewno park cieszyłby się większym wzięciem gdyby urządzić w nim nawet mały plac zabaw dla dzieci, (świadczy o tym duża frekwencja na placu zabaw w parku Roth).
Może warto byłoby rozstawić na terenie kilka wielosezonowych stolików trwale osadzonych w podłożu z krzesełkami, umożliwiających rozegranie partii szachów czy warcabów lub też partii skata przez grupę przyjaciół? Kreatywnych pomysłów na poprawę zagospodarowania tego parku na pewno może być o wiele więcej.
Wypoczynek w parku wygodnie można połączyć z odwiedzinami jednego z najbardziej atrakcyjnych miejsc w mieście – Zamku Piastowskiego i dołączyć do grona 30 tys. osób z kraju i z zagranicy, które ten pięknie odrestaurowany obiekt już odwiedziły. Zamek wypełnia bardzo intensywna działalność i to zarówno wystawiennicza, jak też związana z organizacją o różnorodnej tematyce spotkań i odczytów oraz budzących uznanie koncertów.
U nas przecież nic się nie dzieje!
Iwona Świtała, dziennikarka RTK.
Ale o czym Ty będziesz pisać? Przecież w Raciborzu nic się nie dzieje – usłyszałam od zaprzyjaźnionej osoby. No właśnie! Będę pisać o tym, że nic się nie dzieje. Stwierdzenie to jest już tak oklepane, że najwyższa pora wymyślić coś innego, nowego i chwytliwego. Może warto zapytać raciborskich dziennikarzy, ile wolnego czasu mają w weekendy, przemieszczając się z imprezy na imprezę? Padłaby odpowiedź: Przeważnie niewiele, jeżeli doliczyć do tego jeszcze wydarzenia w okolicznych gminach. A przecież nic się nie dzieje…
O mediach mówi się, że kreują własną rzeczywistość. Ale wymyślać imprezy, które byłyby jedynie fatamorganą? To nie wypada. To by nie przeszło… Ludzie nie są przecież aż tak naiwni! A mimo wszystko, nic się nie dzieje…
Może więc przejrzymy program Raciborskiego Centrum Kultury? – to przykład najprostszy. W styczniu miało tam miejsce aż sześć większych wydarzeń, w tym Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, spektakl dla dzieci i koncerty. Wystarczy tylko wykazać trochę entuzjazmu i sięgnąć po ulotkę, albo wklepać w wyszukiwarkę hasło: rck raciborz, później pozostaje nam jedynie wybrać coś dla siebie.
Jednak kiedy już się w RCK „ukulturalnimy”, ryzykiem staje się wyjście poza jego mury. To grozi – niestety – niestrawnością.
Bo na zewnątrz liczyć można głównie na widok szarzyzny, starzejących się budynków i panoszącego się brudu. W zimowy dzień jeszcze bardziej oślepiający. To pewnie brak słońca. Głowa do góry! Niedługo przyjdzie wiosna! – myślę sobie. Jednak widok brzydoty nie znika. Nic nie zmywa napisu wymalowanego sprayem w bramie prowadzącej na ulicę Rzeźniczą przy rynku. Czy prezydent Raciborza chadza czasami na spacery do centrum miasta? Czy chadzają urzędnicy z raciborskiego magistratu? W Raciborskim Centrum Kultury od czasu do czasu można ich spotkać.
Nowelizacja ustawy, a gaz z łupków
Bogdan Marcinkiewicz, poseł do Parlamentu Europejskiego
Ministerstwo Środowiska zaprezentowało nowy projekt ustawy nowelizującej prawo geologiczne i górnicze. Nowe prawo ma wejść w życie od stycznia 2015 roku. Nie jest to dobra wiadomość dla przedsiębiorstw zainteresowanych wydobyciem gazu łupkowego w Polsce. Dokument jest na etapie prowadzenia konsultacji społecznych, na wyniki jeszcze musimy poczekać, jednak od dłuższego czasu na terenach objętych koncesjami niewiele się dzieje.
W Parlamencie Europejskim, w toczącej się debacie, można spotkać się z opiniami, że największym problemem nie są wbrew pozorom niepokoje społeczne i opór ze strony Komisji Europejskiej ds. Ochrony Środowiska, a właśnie niejasność i nadmierna regulacja przepisów obowiązujących w państwach członkowskich, żywotnie zainteresowanych wydobyciem gazu z łupków, w tym w Polsce. Jak można przypuszczać, brak jednolitych przepisów, przyczynia się do opóźnień intensywność prac eksploatacyjnych.
Nowa ustawa ma oferować więcej rozwiązań przyjaznych dla inwestorów w porównaniu do poprzedniego prawa i powinna zachęcać do poszukiwania i wydobywania węglowodorów. Kluczową kwestią jest jednak sprawa nowego systemu podatkowego. Na jakich zasadach będą rozliczać się wydobywający gaz, jeszcze nie wiadomo. Zagadką pozostaje więc też kwestia, czy nowy system będzie korzystny dla tych, którzy chcą wydobywać gaz łupkowy w Polsce. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, wydobycie węglowodorów ma być obłożone 5 proc. (gaz) i 10 proc. (ropa) opłatą licencyjną oraz stawką 25 proc. opierającą się na przepływach pieniężnych. Można polemizować czy to dużo, czy to mało, jedno jest natomiast pewne – wprowadzenie ustawy w życie dopiero za dwa lata nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu w naszym kraju. Może się okazać, że wielu potencjalnych inwestorów postanowi ulokować inwestycje w bardziej przychylnych regionach świata. Obecnie jest potrzeba zwiększonej intensywności prac, by nowe prawo geologiczne zaczęło obowiązywać jak najszybciej.