Słupy graniczne jak atrakcje turystyczne?
Niedawne odkrycie byłych słupów granicznych w powiecie wodzisławskim wzbudziło spore zainteresowanie, o czym pisały już „NR”.
Wzdłuż Odry odnaleziono granitowe kamienie graniczne, które osadzone były na około metr głębokości i dzięki zamuleniu brzegów przetrwały niezauważone do naszych czasów. Jak wspomniał sołtys Ligoty Tworkowskiej Gerard Drobny, w latach 60. część kamieni w czynie społecznym została wykopana i złożona w małym parku obok kaplicy w Ligocie. To właśnie w Ligocie przetrwał niezwykle cenny zespół takich kamieni z okresu międzywojennego, z wyrytymi symbolami państw „P” i „D”. W tym roku dwa z nich już „zniknęły”, więc postanowiono zadbać o pozostałych dziesięć. Tymczasem trafiły one pod opiekę sołtysa, ale przejąć chce je muzeum wojskowe ze Szczecina. Jednak miejscowi miłośnicy przeszłości nie chcą, by słupy opuściły ich ziemię, zwłaszcza, że kamienie graniczne z granicy austriacko-pruskiej i polsko-czechosłowackiej z Bohumina i okolic Zebrzydowic oraz Marklowic traktowane są dziś jako atrakcje turystyczne opisywane w przewodnikach. Znalezisko z Wodzisławia rodzi z kolei pytanie, co stało się ze słupami na naszym terenie.
Co w Raciborzu?
Odpowiedź przynoszą dokumenty, które zachowały się do naszych czasów. Wynika z nich, że sprawą zajęła się administracja rządu lubelskiego w roku 1947 i zleciła uporządkowanie oznakowania granicy wojsku. Śląsko-Dąbrowski Urząd Wojewódzki informował o akcji starostwa, które z kolei wysyłały pisma do poszczególnych gmin. Zgodnie z rozkazem DOW IV [Dolnośląski Okręg Wojskowy?] Wrocław nr 333 z 22 XI 1947 roku dotyczącym „usuwania słupów i znaków granicznych z byłej granicy polsko-niemieckiej” od dnia 19 lutego 1948 zajęła się tym 7 Łużycka Dywizja Piechoty. W pierwszym rzędzie planowano zmienić oznakowanie granicy w powiecie bytomskim, co wynikało ze stacjonowania dywizji w Bytomiu przy ul. Czarnieckiego, a następnie posuwać się na północ i południe.
W Raciborzu akcja rozpoczęła się na początku marca 1948 roku. Starosta Stanisław Marchewka skierował w tej sprawie pismo do wójtów w Chałupkach, Krzyżanowicach, Krzanowicach, Markowicach, Rudach Wielkich oraz do zarządu miejskiego w Raciborzu. Wydał dyspozycje, by każda gmina utworzyła punkt zbiorczy dla wykopanych słupów i by powiadomić jego urząd niezwłocznie o wybranym miejscu. Punkt taki, jak wynikało z pisemnej prośby wojska, nie mógł znajdować się dalej niż pięć kilometrów od granicy. Generał brygady Turkowski prosił też, by znaleziono kwatery dla żołnierzy i ich koni na czas operacji. Starosta wydał i w tym względzie dyspozycje wójtom. Zebrane słupy miały być pilnowane i wójtowie mieli osobiście dopilnować, by nie było one pod żadnym pozorem wykorzystane do innych celów. Starosta podkreślał, że zadanie jest ważne i „ma charakter państwowy”. Generał Turkowski wystosował pisma tej samej treści także do starostów Kluczborka, Olesna, Tarnowskich Gór, Bytomia, Chorzowa, Zabrza, Rybnika i Lublińca.
Jak więc można sądzić przedwojenne słupy graniczne posłużyły po wojnie do oznakowania nowej granicy. Ciekawe też, czy po upadku komunizmu w 1989 roku ponownie poddano je recyklingowi i obecnie służą one już nowym państwom? Zresztą gdy odzyskaliśmy możliwość niereglamentowanego podróżowania, słupy te mogą stanowić także i u nas jedną z atrakcji turystycznych. Jak ten prezentowany w byłym opactwie cysterskim w Rudach, który służył do wyznaczania dóbr książęcych von Ratibor. Jest to słup z cegły z wypalonym napisem Herrschaft Ratibor. Będąc w Rudach warto zwrócić na niego uwagę.
Beno Benczew