Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Całe życie mieszkam w pobliżu kościołów. Ich dzwony budzą mnie rankiem i wypełniają pół niedzieli. Chodziłem na religię do salki pod okrąglakiem i garażu przy tamtejszej plebani. Wciąż dobrze pamiętam jak świętej pamięci proboszcz Jurczyk wytargał mnie za ucho podczas próby uroczystości komunijnych. Dziś boję się pomyśleć jakie uwagi by się nań posypały za podobne zachowanie. Wychowany w katolickiej rodzinie, wspólnocie i społeczności doświadczam teraz niespotykanego, zmasowanego ataku na kler, duchownych i wartości związane z wiarą. Jak żyję nie pamiętam tak intensywnej nagonki. Okładki czołowych tygodników sprowadzają ludzi w sutannach do seksualnych dewiantów, a programy telewizji publicznej wypełnione są zwierzeniami ludzi krzywdzonych przez księży (nie rozumiem dlaczego takie opowieści są emitowane przed godz. 22.00, ale widać w dobie internetu moralne hamulce przestały działać). Na moich oczach ginie kolejny autorytet jakim dla mojego pokolenia jest osoba duchowna. Wcześniej ten sam los spotkał nauczyciela. Gdy chodziłem do szkoły – belfer to był ktoś. W kościele ksiądz też miał posłuch. Obecne czasy sprowadziły oświatowców do parteru, teraz kler pozbawia się dobrego imienia. Co nam zostanie? Pieniądz i chęć posiadania go w jak największych ilościach. Forsy nie da się zbrukać, bo nawet brudna znajdzie chętnych. Odnoszę wrażenie, że taka przyszłość doprowadzi do komentarza: żyjemy w czasach niegodnych polecenia.