Brak nam przewodników
Moim zdaniem:
Adam Hrebeniak - emeryt, ekonomista, członek NaM
Napisano już wiele słów i programów o możliwości rozwoju u nas turystyki miejskiej. Bez zbędnej przesady można powiedzieć, że Racibórz posiada imponujący potencjał mogący zaspokoić wyszukane i różnorodne gusty coraz szerszej rzeszy zwolenników aktywnego spędzania wolnego czasu, głównie weekendowych wycieczkowiczów.
Wielokrotnie wiosną i latem siedząc na Rynku obserwowałem różne liczebnie grupy przybyszów, które tak jakoś niezdecydowanie, wyraźnie zdezorientowane nie wiedziały w jaki sposób go zwiedzać, co stanowi jego atrakcję? Widać było, że są pozbawione profesjonalnego przewodnictwa. Te obserwacje potwierdzają także, że turystyka – przemysł czasu wolnego, rezerwat wolności osobistej coraz wyraźniej swym zasięgiem obejmuje Racibórz, oferujący zainteresowanym rozległe możliwości pozwalające na zaspokojenie różnorodnych i wyszukanych potrzeb poznawczych. W funkcjonującej u nas organizacyjnej strukturze obsługi turystów, szczególnie weekendowych, widać wyraźną lukę, miejsce na zawodową aktywność. Razi wręcz brak przewodników miejskich. Może dziwić, że w tym prastarym zawodzie nie pojawili się jego adepci, być może na takim stanie rzeczy ciąży niezbyt odległa wybitnie przemysłowa tradycja miasta.
Profesja przewodnika miejskiego może być interesującym sposobem na życie, czy też umożliwiać uzupełnianie osiąganych dochodów, wymaga bowiem kreatywności, rozległej wiedzy i znajomości języków obcych. Bowiem tylko on przybywającym do naszego miasta, może ukazać niepowtarzalność miejsca, przekazać lokalną historię stanowiącą dla nich nową wiedzę, a także zapewnić pełną możliwość aktywnego i atrakcyjnego spędzenia czasu układając program pobytu zgodny z ich oczekiwaniami. Ci ludzie przyczynialiby się do zwiększania atrakcyjności pobytów i w ten sposób przyciągaliby większą rzeszę odwiedzających.