Gerard Przybyła pozostaje na stanowisku takie jest życie
Nędza. Rada gminy zapoznała się z uzasadnieniem wniosku i głosowała nad nim 28 października.
Wnioskodawcy wyjaśnili powody swojego zamierzenia tak: Gerard Przybyła doprowadził swoim działaniem do wielu kontrowersji. Reprezentuje interesy wójt Anny Iskały, wykonuje jej polecenia i całkowicie się jej podporządkował. Swoją funkcję pełni w sposób stronniczy, radnych traktuje nierówno i niestosownie komentuje ich wypowiedzi. Nielubianym odbiera głos lub w ogóle im go nie udziela. Ponadto ma naruszać przepisy o samorządzie gminnym i statutu gminy. Obrady sesji prowadzi tendencyjnie, faworyzując wybranych radnych. – Nie gwarantuje rzetelnego i bezstronnego działania na rzecz interesu społeczności lokalnej – brzmi podsumowanie uzasadnienia.
Głosowanie
W przypadku projektów uchwał o odwołanie przewodniczącego radni głosują tajnie. Najpierw wybierają spośród siebie komisję skrutacyjną, która wydaje karty do głosowania, podlicza głosy radnych i ogłasza wynik. W Nędzy dokładnie patrzono na ręce członkom komisji. Radni nawet nagrywali przebieg głosowania kamerką w telefonie.
Tego dnia wydano 13 kart do głosowania i tyle samo oddano głosów ważnych. Za odwołaniem przewodniczącego oddano 4 głosy, reszta była za pozostawieniem go na stanowisku. Po ogłoszeniu wyników część radnych biła brawa, a wójt Anna Iskała uścisnęła dłoń Gerardowi Przybyle.
Kontrowersje
Całą część obrad dotyczącą powyższego wniosku prowadził zastępca przewodniczącego Krystian Okręt. Najpierw stwierdził, że projekt uchwały jest napisany nieprecyzyjnie i oczekiwał autopoprawek od autorów. Chodziło o podanie w tytule uchwały nazwiska przewodniczącego Przybyły dwa razy. Raz nazwisko odmieniono, drugi rad podano je w nawiasie bez odmiany. Krystian Okręt miał wątpliwości czy chodzi o pana Przybyłę czy Przybyła. Uważał też, że przy wniosku o odwołanie brakuje stwierdzenia „z funkcji”. Pomimo dyskusji na te tematy nie wprowadzono żadnych autopoprawek.
Przewodniczącym komisji skrutacyjnej był radny Jan Francus z obozu przewodniczącego Przybyły. Podczas wywoływania radnych do wrzucenia karty do urny, nie przejmował się gramatyką i kilkakrotnie przekręcał nazwiska radnych wnioskodawców. Część radnych się z tego śmiała.
Po głosowaniu
Zadowolony z wyniku Gerard Przybyła skomentował działanie swoich oponentów. Skarcił grupę radnych za to, że dopuszczają się politycznej hucpy. – Macie prawo do kampanii wyborczej, ale róbcie to za swoje pieniądze i nie na sesji – pouczał. Przekonywał, że dla mieszkańców gminy nie ma znaczenia kto jest przewodniczącym rady gminy, a interesują ich podatki i inwestycje. – Wasz wniosek jest śmieszny. Uzasadniacie go tym kto kogo lubi – komentował. Następnie skrytykował radnego Lincnera, za to, że odważył się ocenić jego pracę. Przewodniczący wytknął radnemu, że ten nie uczestniczy we wszystkich sesjach, jest hipokrytą i ma problem z przyzwoitością. Rafała Lincnera aż zatkało, po czym usłyszał „takie jest życie”.
(woj)