Ofiary wojny ocalone od zapomnienia
Nędza. 17 listopada tuż przed wejściem do kościoła pw. Matki Boskiej Różańcowej w Nędzy poświęcono tablicę, epitafium ku pamięci ofiar wojny.
Podczas mszy świętej, poprzedzającej poświęcenie, o dramacie wojny oraz tragicznych losach żołnierzy opowiedział ks. Alojzy Marcol, wywodzący się z Nędzy. – Podczas drugiej wojny światowej zginęło ponad 72 miliony ludzi. Zmienił się sposób prowadzenia wojny. Wykorzystano broń atomową – mówił w kościele. Ks. senior opowiedział jak odwiedzając parafie w całej Europie napotykał na symbole pamięci poległych. Szczególnie przy kościołach, gdzie stawiano upamiętniające epitafia – nagrobki z napisami ku czci zmarłych. Takie właśnie epitafium postawiono w Nędzy. Na tablicy wyryto imiona i nazwiska 161 osób poległych w czasie drugiej wojny światowej. Te dane gruntownie zweryfikowano, choć czas temu nie sprzyjał. Pokolenie tych, którzy posiadają wiedzę na temat wojny odchodzi. – Za ocalenie od zapomnienia imion ofiar dziękujemy księdzu proboszczowi Joachimowi i tym, którzy mu pomagali – mówił ks. Marcol, który sam jako 9-letni ministrant był świadkiem cierpienia rodzin, których mężowie, ojcowie i synowie polegli na froncie. Ojciec księdza również nie wrócił z wojny. – Niech to epitafium poruszy struny naszej duszy do modlitwy za wszystkich zmarłych, których tu wykazano i tych, których z braku danych nie umieszczono na tablicy. Wieczny odpoczynek racz im da Panie – mówił do zebranych.
Ks. proboszcz Joachim Miksa polecił, aby przy modlitwie przy epitafium pamiętać o wszystkich ofiarach wojen, nie tylko tych z parafii w Nędzy. Podkreślił, że epitafium to nie pomnik, a symboliczny grób.
Podczas święcenia zabrzmiał dzwon kościelny, który przetrwał zawieruchę wojenną. Jak przypomniał ks. Marcol, dzwon nie został zarekwirowany na cele przemysłu wojennego dzięki dedykacji na nim wybitej, a która brzmi: „żyjących zwołuję, zmarłych opłakuję, gromy kruszę”.
(woj)