Policjant przeniesiony. Twierdzi, że nie on prowadził
Policjanci wyjaśniają okoliczności kolizji, do której doszło 8 stycznia w godzinach wieczornych na ulicy Żorskiej w Raciborzu.
Zderzenie wyglądało bardzo groźnie. Kierowca srebrnego audi najpierw uderzył w inny pojazd, a następnie w drzewo. Zamiast zatrzymać się dodał gazu i uciekł z miejsca zdarzenia. – Kierowca zgubił na miejscu tablicę rejestracyjną – relacjonuje podkomisarz Mirosław Szymański, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Policjanci szybko ustalili adres zamieszkania szofera. – Pod domem ujawniliśmy srebrne audi z uszkodzeniami. Kierowcy jednak nie było w domu. Auto należy do mieszkańca Raciborza. Ustalamy okoliczności zdarzenia – tłumaczył dzień po kolizji rzecznik. Z naszych informacji wynika, że nie była to zwyczajna kolizja. Samochód jest zarejestrowany na Dariusza D. podkomisarza z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że policjant miał być widziany przed kolizją w lokalu przy ulicy Jana Pawła gdzie się bawił. Zawiadomienie o kolizji przyjęto 9 stycznia po godzinie 7.00. W czwartek, dzień po kolizji policjant nie pojawił się w pracy.
Trwają ustalenia
Jak podkreśla komendant raciborskiej policji, nie wiadomo jeszcze kto prowadził pojazd. – Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. To, że auto jest zarejestrowane na daną osobę, to jeszcze nie znaczy, że ona prowadziła pojazd. Chcemy ustalić kto prowadził i dlaczego uciekł. Faktem jest, że na ten moment kierowcy nie ma – mówił nam 9 stycznia przed godziną 11.00 inspektor Paweł Zając, komendant Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. O sprawie wiedzą już w komendzie wojewódzkiej, jednak to Racibórz się nią zajmuje. – Chcemy rzetelnie wyjaśnić wszystkie okoliczności dotyczące tego zdarzenia. Zajmują się tym policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu – mówi nam podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Policjant pojawił się w komendzie
Jak ustaliliśmy, dzień po kolizji – 9 stycznia około godziny 21.00 policjant zgłosił się na komendę. Przyniósł zwolnienie lekarskie, bo tego dnia nie pojawił się na służbie. Został przebadany na alkomacie – był trzeźwy. Pobrano mu również krew do analizy. Policjant został przesłuchany przez kolegów. Twierdzi, że tego dnia nie prowadził pojazdu, nie chce jednak wskazać kierowcy. Zeznawać nie chcą również inni policjanci, którzy tego wieczoru mieli się bawić w lokalu Dzika Róża w Raciborzu. Policjant już został przeniesiony do wydziału prewencji.
Samochód pod kluczem
Samochód, który jeszcze w nocy z 8 na 9 stycznia został sholowany na policyjny parking był zamknięty. Policyjni technicy zbierali ślady z wnętrza samochodu 10 stycznia. Poza odciskami pobrano ślady zapachowe. Dlaczego nie zrobiono tego wcześniej? Policjanci nie mieli kluczyków do audi policjanta. Czy wcześniejszego wieczoru – 9 stycznia, kiedy na komendzie pojawił się ze zwolnieniem Dawid D., miał dostęp do swojego samochodu? – Nie było takiej możliwości. Pojazd znajdował się pod kluczem w naszym garażu – zapewnia rzecznik raciborskiej policji, dodając, że jeszcze w nocy z 8 na 9 stycznia policjanci dokonywali oględzin i zabezpieczali ślady. Rzecznik komendy nie potwierdza również informacji wpisywanych przez naszych czytelników w komentarzach na forum portalu www.nowiny.pl jakoby do spowodowania kolizji przyznała się żona policjanta. – Nic nie wiem na ten temat. Gdy skończymy nasze postępowanie wyjaśniające opublikujemy komunikat – ucina policjant.
Adrian Czarnota