Sylwester w Strasburgu
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Pielgrzymka Zaufania przez Ziemię” to nazwa i równocześnie program corocznego ekumenicznego spotkania młodzieży, na przełomie starego i nowego roku, zorganizowanego prze wspólnotę Taize.
Taize, mała szwajcarska wioska, znana jest w świecie z ekumenicznego bractwa, które tam ma swoją siedzibę. W 1940 r. młody, 26-letni, Roger, Szwajcar z urodzenia, teolog protestancki z wykształcenia, kupił w tej wiosce kawałek pola z myślą o założeniu wspólnoty modlącej się i pracującej dla jedności chrześcijan i świata. Był czas wojny, Szwajcaria zaś krajem neutralnym. Tu chronili się Żydzi, uciekinierzy z obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Wspólnota Taize przyjmuje ich i chroni. Po zakończeniu wojny z równą troską będą się zajmowali niemieckim jeńcami wojennymi i sierotami. Naczelną koncepcją wspólnoty jest idea pojednania między Kościołami chrześcijańskimi: ewangelickim, katolickimi i prawosławnym; by wspólnie budować pokój. Bracia żyją w celibacie, utrzymują się ze swojej pracy. Ramą ich wspólnego życia jest trzykrotne spotkanie modlitewne w ciągu dnia. Obecnie wspólnota liczy ponad sto członków z 25 narodowości, w tym czterech Polaków.
W 1966 r. zorganizowali u siebie pierwsze spotkanie młodych. Odtąd stale u nich będą przebywać młodzi ludzie, aby tu na modlitwie i medytacji szukać sensu i celu życia, czy umacniać swą wiarę.
Od 1978 r. pod ich patronatem odbywają się noworoczne spotkania młodzieży w miastach różnych krajów. Są to spotkania radosne i żywiołowe – bo są młodzi, bo jest sylwester, bo są jednego ducha mimo różnic narodowościowych, językowych i wyznaniowych. W tym roku młodzi spotkali się w Strasburgu, mieście należącym do Francji, ale blisko granicy z Niemcami.
Jak co roku wybrała się tam również grupa młodzieży z Raciborza. Rozmawiam z ks. Mariuszem Ołdakiem z parafii N. Serca PJ oraz z młodą studentką Anią Sochierą.
Jaka idea przyświeca tym spotkaniom?
Ania: Dla Taize we wszystkim przyświeca idea jedności Kościoła katolickiego, ewangelickiego i prawosławnego. Młodzież wszystkich wyznań chrześcijańskich jest zaproszona.
Dlaczego w Nowy Rok?
Ania: Ten dzień sprzyja refleksji nad przeżytym czasem, podsumowaniu ubiegłego roku i planowaniu przyszłego. Dzień Nowego Roku, 1 stycznia, jest również dniem modlitwy o pokój. Zachowanie go przyszłości będzie zależało od nas, młodych.
Hasło tegorocznego spotkania?
Ania: Jest jedno ogólne dla tych dni: „Pielgrzymka zaufania przez ziemię” – dlatego wybiera się różne kraje i miasta. Przed rokiem był Rzym, teraz Strasburg, będzie Praga. Biskup tamtejszy cieszy się już, że „Młodzi przyniosą światło do Pragi”. Ten tłum kolorowej młodzieży rzeczywiście wnosi świeży powiew wiary – młodej wiary – i braterstwa w duchu Ewangelii, zaraża entuzjazmem, budzi nadzieję, że zbudują lepszy świat.
Kto przyjmował was na nocleg?
Ania: Mieszkałam z dwiema koleżankami u starszego małżeństwa, ona protestantka, on katolik. Cudowni ludzie. Zaufali nam, obcym, do tego stopnia, że dali nam klucze do mieszkania i mogłyśmy wrócić kiedy chciałyśmy. Byli bezdzietni, może dlatego przyjęli nas tak rodzinnie.
Ks. Mariusz: Ja mieszkałem w Offenburgu, miasteczku po niemieckiej stronie, na plebanii. Kościół był pod wezwaniem św. Krzyża. Było nas tam czterech kapłanów z różnych stron: Polski: z Ełku, Żywca; jeden z nich był zakonnikiem jezuitą. Gospodarz, niemiecki ksiądz, był bardzo życzliwy. Codziennie czekał na nas do nocy, aby przy herbatce jeszcze z nami porozmawiać: o młodzieży, o kapłaństwie, o sytuacji Kościoła...
Język porozumiewania?
Ania: Znałyśmy trochę niemieckiego, oni też. Poza tym rękami i nogami.
Ks. Mariusz: W moim wypadku pomogła mi znajomość niemieckiego oraz język migowy. Nie było trudności z porozumiewaniem. Moim doświadczeniem z międzynarodowych spotkań jest również to, że tam, gdzie panuje jeden duch, powtarza się cud jednego języka jak w dniu Zesłania Ducha Świętego.
Rozkład dnia?
Ania: Rozpoczęliśmy dzień modlitwą w kościele parafialnym. Dla mnie był to kościół ewangelicki, dla księdza Mariusza katolicki. Modlitwy miały charakter ekumeniczny: śpiewy kanonów z Taize, czytanie i komentowanie fragmentów Pisma św., rozważania; następnie praca w grupach. Rozmowy były interesujące, przecież pochodziliśmy z różnych krajów, z różnym doświadczeniem.
W godzinach południowych zjeżdżali się wszyscy do Wacken, zespół wielkich sal wystawowych. Podzieleni wprawdzie na grupy, przerabialiśmy te same tematy. Przewodniczył zwykle jeden z braci Taize. Główną osobą był brat Alois, następca brata Rogera, który, jak wiemy, zginął w roku 2005, zabity przez niezrównoważoną psychicznie kobietę. Roger był ewangelikiem, natomiast brat Alois jest katolikiem, pochodzi z Niemiec. Z polskich członków wspólnoty obecny był brat Marek. Bracia zapraszali nas także do siebie w Szwajcarii.
Jak wyglądało pożegnanie Starego Roku?
Ania: O godz. 23.00 w sylwestra w salkach poszczególnych parafii były modlitwy o pokój. Później odbywało się „Święto Narodów”: prezentacja przez grupy narodowej kultury. Polacy tańczą zwykle poloneza czy kujawiaka, śpiewaliśmy polskie pieśni, zarówno ludowe jak i religijne, oczywiście także kolędy. Nowy Rok przeżywa się w rodzinie gospodarzy. Nasi przygotowali nam typowo alzackich obiad. Nie zapamiętałam co jedliśmy, ale było bardzo smaczne. Oczywiście było i wino z Alzacji. Pożegnanie było serdeczne i wzruszające. W całej dzielnicy przeważają starzy ludzie, byliśmy dla nich powiewem młodości.
Ilu was było?
Ks. Mariusz: W całości ok. 20 tysięcy, Polaków prawie jedna czwarta. Z Raciborza jechało nas 14 mikrobusem. Z naszej opolskiej diecezji były jeszcze 2 autobusy.
Ania: Byłam uczestniczką grupy z duszpasterstwa akademickiego z Wrocławia. Był jeden autobus, więc ok. 50 osób.
Był to wasz pierwszy udział w takich spotkaniach?
Ania: Byłam już poprzednio w Berlinie oraz w Rzymie w 2012 r.
Ks. Mariusz: Dla był mnie to również trzeci raz.