Szybka sesja z połajanką w tle
Tylko 45 minut trwała styczniowa sesja rady powiatu. Była najkrótszą w kadencji, ale rekordu szybkości nie było, bo rajcy z powiatu potrafią obradować jeszcze krócej (za poprzedniej rady zmieścili się w 40 minutach).
Cieszył się przewodniczący Adam Wajda życząc obecnym by sesje przebiegały tak sprawnie i szybko za każdym razem. Problemów w powiecie też jakby niewiele, bo tylko trzech radnych przygotowało interpelacje. Podobnie ze zgłoszeniami radnych było przed świętami Bożego Narodzenia, gdy sesję budżetową zdominowało oglądanie świątecznych teledysków. Ekspresowe obrady zorganizowano by radni mogli wypocząć na feriach zimowych. To budzi skojarzenia, że nie lubią pracować na wspólnych nasiadówkach preferując robotę w terenie. Przypomnijmy, że tak było w zeszłoroczne wakacje gdy wypłacono im diety za dwa letnie miesiące gdy wcale nie spotykali się w starostwie.
Głównym punktem styczniowych obrad okazało się wystąpienie dyrektora szpitala Ryszarda Rudnika, który skrytykował postępowanie wiceprzewodniczącego Władysława Gumieniaka. Ten dopytywał na posiedzeniu komisji zdrowia o przyszłość oddziału neurologicznego i kontrakt na „urazówkę”. Chciał zweryfikować z rzeczywistością plotki o problemach w szpitalu. Jego wystąpienie szybko trafiło do sieci w postaci relacji prasowych. To zirytowało dyrekcję szpitala. Wicedyrektor Włodzimierz Kącik porównał rozsiewanie podobnych wieści do sabotażu gospodarczego w czasach gdy szpitale konkurują o pieniądze z NFZ. Rudnik radził Gumieniakowi by ten wpierw pytał jego osobiście o sprawy szpitala, zanim podzieli się wątpliwościami z mediami. „Oskarżony” bronił się, że wypowiadał się w imieniu mieszkańców. Kolegę z koalicji wspierał szef komisji zdrowia Marceli Klimanek. – Po to dostaliśmy mandat społeczny by debatować o problemach zgłaszanych przez wyborców – stwierdził na sesji.
ma.w