Miłość z przedszkola z akordeonem w tle
W dużej, bo liczącej kilkanaście dzielnic Rudzie Śląskiej odnaleźli się, zakochali i postanowili zostać razem. Dziś państwo Irena i Ryszard Przybyłowie są już ze sobą ponad 60 lat, wybierając na miejsce dla swej rodziny Racibórz.
Pani Irena mając zaledwie 15 lat rozpoczęła pracę w przedszkolu, sąsiadującym z Liceum Przemysłu Hutniczego w Rudzie Ślaskiej, w którym kształcił się pan Ryszard. Ona organizowała dla przedszkolaków zabawy, on doskonale grał na akordeonie. Nikt więc lepiej nie mógł uświetnić dziecięcych uroczystości.
Muzyka jest życiem pana Ryszarda. Zapisał się nawet do Konserwatorium Muzycznego w Bytomiu, z którego jednak pod wpływem ojca ostatecznie zrezygnował. – Najpierw musisz pójść do szkoły, nauczyć się czegoś, abyś miał z czego żyć – wspomina słowa głowy rodziny, którym wtenczas na Śląsku nie można było się sprzeciwić. Ojciec rozumiał jednak pasję syna, dlatego zapewnił mu prywatną naukę gry na akordeonie.
Z Rudy Ślaskiej do Raciborza
Pan Ryszard skończył z dobrym wynikiem najpierw gimnazjum, a potem liceum przemysłu hutniczego, a muzycznie spełniał się w różnych zespołach, które istniały w Domu Kultury przy Hucie Pokój w Rudzie Śląskiej.
Pani Irena pragnęła natomiast zostać nauczycielką. – Moja mama była przedszkolanką i bardzo chciałam iść w jej ślady. „Nie będziesz mi krzyczała w domu” żartował ojciec i wysłał mnie do pracy w Hucie Pokój – opowiada.
Z panem Ryszardem pobrali się we wrześniu 1963 r. Problemy mieszkaniowe sprawiły, że postanowili opuścić rodzinną Rudę Śląską i przeprowadzić się do Raciborza. Pan Ryszard otrzymał pracę w biurze projektów w Rafako i mieszkanie. Pani Irena zajęła się wychowaniem trójki dzieci i dopiero gdy podrosły podjęła pracę sekretarki najpierw w raciborskiej „Trzynastce”, a następnie w Szkole Podstawowej nr 11 w Raciborzu.
Technika podszyta muzyką
Pan Ryszard ma za sobą 42 lata pracy zawodowej, najpierw w Hucie Pokój, a potem w Rafako. Pomimo, że to technika wyznaczała jego drogę życiową, nigdy nie zrezygnował z muzykowania.
– Rzadko bywałem w domu. Po pracy grałem prawie we wszystkich zespołach muzycznych, które istniały w Raciborzu. Występowaliśmy m.in. w restauracjach: Obora, Hawana w Lekartowie, Opawska, a czasami i w Raciborskiej – opowiada pan Ryszard, który nie tylko doskonale zna środowisko artystyczne miasta, ale też zaprzyjaźniony jest z wieloma raciborskimi muzykami.
Wspomina, jak podczas jednego karnawału musiał wziąć urlop, ponieważ wraz z zespołem grał 13 dni non stop na weselach i zabawach w lekartowskiej Hawanie. Poza tym prowadził ognisko muzyczne dla dzieci w Szkole Muzycznej w Raciborzu i jednocześnie sam uzupełniał tam wykształcenie, uzyskując dyplom akordeonisty. Przez 30 lat śpiewał też w chórze męskim w Kościele Farnym, a następnie w chórze NSPJ pod dyrekcją Jana Goldmana. W TMZR natomiast uświetniał swą grą wszystkie wydarzenia kulturalne. – Nie ma uroczystości rodzinnej, na której mąż by nie zagrał. Zawsze się u nas śpiewało, zarówno na spotkaniach w ogródkach u znajomych, jak i podczas wspólnych wyjazdów do upatrzonego przez rodzinę miejsca wypoczynku nad jeziorami Przemęckiego Parku Krajobrazowego – mówi pani Irena.
Pan Ryszard uwielbia akordeon. Obecnie, jednak ze względów zdrowotnych rzadko sięga po ten instrument. Zastąpił go więc organami – syntezatorem. Przydają się, gdy rodzina jest w komplecie, a więc gdy przyjeżdża córka z Berlina czy syn z Braunschweigu.
Rodzinny budżet w kobiecych rękach
Pan Ryszard podkreśla, że organizacją życia w domu zawsze zajmowała się żona. – Bez niej zginęlibyśmy. Ona zarządza budżetem domowym oraz smacznie dla nas gotuje. Sam potrafię usmażyć placki ziemniaczane i zrobić grysik z cukrem, którego poza mną nikt w domu nie je – mówi ze śmiechem pan Przybyła.
On sam chętnie spędza czas na malowaniu, wykonywaniu grafik komputerowych oraz obrazów m.in. techniką pirografii (wypalanie w drewnie) oraz z ziół i ziaren roślin. Trzy i pół roku zajęło mu przygotowanie dwóch rodzinnych drzew genealogicznych. Wystawy malarstwa, grafiki i rękodzieła pana Ryszarda można było obejrzeć w Raciborskim Centrum Informacji na Rynku i w Zamku Piastowskim.
Pani Irena i pan Ryszard doczekali się czworga wnucząt, a 23 grudnia ubiegłego roku urodziła się prawnuczka Viktoria.
Bardzo ważna jest pokora i ustępstwo w każdej sytuacji – podają receptę na dobry związek, przestrzegając że to ciężka, może nawet najcięższa praca we wspólnym pożyciu małżeńskim.
(ewa)