Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Dowód osobisty, trzy długopisy i to co masz w głowie – oto rynsztunek maturzysty, który wyrusza na podbój dorosłego świata. Ma za sobą bal, który przypomina weselne imprezy, do szkoły dojeżdża własnym samochodem, a w ręku ma nowoczesny telefon z internetem. Maturę określa się egzaminem dojrzałości, ale współcześni maturzyści to w większości młode wilki, które układają swoją karierę pod konkretną profesję, za którą będą mogli podnosić swój status materialny. Inaczej życie ich rozczaruje, bo spowolnienia tego pędu do kariery nie przewidują. Małżeństwo nie jest dziś atrakcyjne, młodzi wolą nie formalizować związków by nie włóczyć się potem z „największą miłością życia” po salach sądowych. Dzieci przelicza się na pieniądze, które trzeba wydać na ich wychowanie i kształcenie. Życie stało się jedną, wielką usługą: edukacyjną, zdrowotną, konsumpcyjną itd. I przyspieszyło. Sam na napisanie matury miałem 5 godzin, dzisiejszy maturzysta ma ich o 2 mniej. Zachodzę w głowę jak radzi sobie z napisaniem takiej rozprawki z języka polskiego w oparciu o przeczytane lektury, skoro z czytelnictwem w kraju jest tak kiepsko. Ale jedno mi się bardzo podoba w tej nowej maturze. Zakaz używania komórek. Okazuje się, że można przez te 3 godziny się bez nich obejść. A mam wrażenie, że dziś człowiek, zwłaszcza ten młody, bez telefonu jest jak bez ręki.