Gry podwórkowe
Gmina oddaje podwórka mieszkańcom. Kto zyskuje, a kto traci?
To już paroletnia praktyka – gmina wyzbywa się swego majątku na rzecz mieszkańców, którzy wcześniej przejęli od niej nieruchomości przez nich zamieszkałe. W tej sprawie napisał do nas Czytelnik (zastrzegając, że dane osobowe są do wiadomości redakcji) prosząc by raciborscy radni wypowiedzieli się na łamach prasy co sądzą o prowadzonej przez magistrat polityce przekazywania tzw. podwórek (terenów przydomowych) wspólnotom mieszkaniowym.
Autor listu zaczyna od stwierdzenia, że rozwiązanie proponowane przez urząd ma swoje zalety. Dobrze zarządzane wspólnoty postarają się o estetykę swych włości, tak jak dzieje się to w przypadku budynków, które zyskują na wyglądzie, gdy właściciel zmienia się z publicznego na prywatnego. – Ludzie wyprowadzający psa na trawnik przed blokiem będą teraz sprzątać po swym pupilu bo dotąd nie obchodziło ich kto zadba o czystość miejskiej własności. A jak sami tego nie zrobią to zmobilizują ich sąsiedzi – uważa raciborzanin. Liczy, że nowa forma własności sprawi, że mniej będzie pod domami alkoholowych imprezowiczów zaśmiecających otoczenie i załatwiających tam swe potrzeby fizjologiczne. Tyle jeśli chodzi o zalety, bo druga część listu jest zestawieniem obaw.
Przejęcie podwórek to dodatkowe koszty dla ich nowych właścicieli. Tereny będą (a są już takie przykłady) przekształcane w parkingi gdyż aut tylko przybywa. Postoje staną się płatne i dodatkowo obciążą portfel lokatora. Znikną stare place zabaw bo na nowe nie będzie stać wspólnot. Zadbane obiekty zostaną ogrodzone i udostępnione wyłącznie mieszkańcom, którzy je utrzymują. To wszystko wywoła kłótnie, konflikty i doprowadzi do rozwarstwienia społecznego.
– Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest nie zmieniać obecnego stanu rzeczy – pisze Czytelnik. Jego zdaniem raciborzanie nie należą do zamożnych, bo ci z pieniędzmi wyprowadzają się z centrum i budują domy na obrzeżach. Młodych jest mało bo wyjeżdżają z miasta za pracą. – Argumentem by mieszkać w Raciborzu są stosunkowo niskie koszty utrzymania. Niestety, polityka przekazywania podwórek te koszty podnosi – argumentuje autor listu.
Mariusz Weidner
Prezydent Raciborza Mirosław Lenk: Co jest prywatne nie może być publiczne
Proces przekazywania terenów przydomowych idzie nam całkiem nieźle, choć natrafiamy na opory, zwykle starszych raciborzan. Mieszkańcy powinni zrozumieć, że udział w utrzymaniu terenów przydomowych jest koniecznością. Nie można kupić domu i powiedzieć, że jego otoczenie nie interesuje nabywcy, że jedynym o co zadba jest to co wyznacza obrys geodezyjny. W jaki sposób dostanie się do swego mieszkania jak nie przez podwórko? Na całym świecie tak się postępuje, proszę spytać prywatnych właścicieli czy w spółdzielniach mieszkaniowych. Właściciele i lokatorzy ponoszą koszty utrzymania terenów przydomowych. Dlaczego pozostali raciborzanie mają dokładać się do utrzymania prywatnej własności? Z ich pieniędzy budujemy miejskie parkingi, place zabaw w parkach i przy szkołach czy fit–park w OSiR. „Podwórka” oddajemy wspólnotom za 5% ich wartości. W dodatku w każdej ze wspólnot gmina ma swoje udziały, nawet do 50%, więc jeśli cokolwiek się tam remontuje lub inwestuje to samorząd i tak się dokłada.
Opinie radnych na temat przekazywania podwórek
Henryk Mainusz, szef komisji gospodarki rady miasta
Nie wyobrażam sobie, że ktoś mieszka jak kanarek w klatce i poza nią nic go nie interesuje. Przed domem jest przecież jakaś przestrzeń, auta się parkuje, dzieci się bawią. Narzekania na stan podwórek są na porządku dziennym. Ktoś je zniszczył, niech teraz odtworzy. Wyższe koszty utrzymania? Jeśli człowiek chce lepiej żyć, to będzie go to więcej kosztować. Przejęcie podwórek ograniczy kłótnie o garaże, śmietniki, przejścia bo będą miały odrębnych właścicieli.
Krystyna Klimaszewska, przewodnicząca komisji oświaty rady miasta
Działania urzędu są słuszne. Wspólnoty odpowiadają za budynek i przestrzeń w jego pobliżu. Takie rozwiązania są w całej Polsce, znam je np. z Wrocławia. Wspólnota decyduje co ma powstać w tym miejscu. Jeżeli jest dobrze zarządzana i zorganizowana to wyjdzie na tym lepiej niż gdy właścicielem byłoby miasto. Budżet w samorządzie nie należy do najwyższych i nie stać nas na utrzymywanie wszystkiego. Jak wygląda plac zabaw przy budynkach komunalnych a jak w zasobach prywatnych widać na Ostrogu. Ten miejski jest zaniedbany, a spółdzielcze takie, że narzekać nie sposób. Socjalne podejście niektórych, którzy twierdzą, że tak się im należy to dzisiaj przesada. Wszędzie gdzie jest dobrobyt życie więcej kosztuje.
Franciszek Mandrysz, przewodniczący komisji budżetu rady miasta
Trudno wyrokować czy to w ogóle najlepsze rozwiązanie problemu, ale natenczas uważam je za dobre. Właściciele prywatnych nieruchomości kupują działki z obejściem. Nie może być tak, że właściciel jest w posiadaniu wyłącznie budynku. Droga dojścia jest mu niezbędna. W cywilizowanym świecie to normalne rozwiązanie. Jesteśmy już w Unii Europejskiej a głosy sprzeciwu są zaszłościami poprzedniego systemu. W przeszłości w kamienicach byli nawet gospodarze dbający o podwórka. Może wrócimy do tamtych czasów? Tereny przydomowe są przedmiotem roszczeń wobec urzędu. Ale kto ma o nie dbać jak nie ci, którzy tam mieszkają?
Dawid Wacławczyk, radny opozycji z RSS Nasze Miasto
Mieszkańcy powinni być właścicielami i gospodarzami terenów, które zamieszkują i które użytkują. Nie ma powodów by koszty utrzymania podwórek ponosili ci, którzy ich nie użytkują. Urząd Miasta przeprowadza ten proces metodą kija, a nie marchewki. Dochodzi do sytuacji, w których wspólnoty zmuszane są do przejmowania terenów zdewastowanych, co naraża je na koszty. Na brak przepływu informacji wskazują praktyki, gdzie terenu wokół bloku nie przejmuje wspólnota zaś wykupuje go podmiot prywatny np. lepiej poinformowany zarządca. Likwiduje boisko, skwer czy plac zabaw i urządza płatny parking. Taka praktyka nie służy mieszkańcom, których komfort życia nie wzrasta, ani miastu, które nie staje się ładniejsze. Rośnie za to frustracja i poczucie bycia wykorzystywanym.