Jak wygrać z rzeką błota?
Zalane drogi, posesje, piwnice... To rzeczywistość ostatnich dni mieszkańców Krzanowic, Zabełkowa, Bojanowa, Pogrzebienia, Krzyżanowic, Owsiszcz, Nowej Wioski, Grzegorzowic i Raciborza. W usuwaniu skutków nawałnic, które przeszły przez powiat raciborski pomagały dziesiątki strażaków zawodowych i ochotników. – Co roku jest tak samo i nic się z tym nie robi – załamują ręcę mieszkańcy.
Sytuację mogłaby uratować budowa niewielkich zbiorników retencyjnych lub odpowiednie zatrawienie granic pól. – Ale do tanga trzeba dwojga – mówi prezydent Raciborza i wyjaśnia, że bez dobrej woli rolników problemu nie sposób rozwiązać.
Czy w przyszłości mieszkańcy powiatu raciborskiego będą mogli czuć się zabezpieczeni przed skutkami kataklizmów?
Lenk: Nie uchronię ludzi przed wszelkimi kataklizmami
Zalane drogi, posesje, piwnice... Dziesiątki zawodowych strażaków i ochotników godzinami usuwa skutki nawałnic, które nękają Raciborszczyznę. Mieszkańcy załamując ręce pytają: na co idą nasze podatki? Władze tłumaczą, że nie są w stanie rozwiązać wszystkich problemów i część odpowiedzialności przerzucają na rolników.
– Jak zgłaszamy, że po ulewach guliki są pełne błota i kamieni, to nie przyjeżdżają, ale jakby spadł śnieg i bym nie odśnieżyła chodnika to od razu by mi karę dali – irytuje się Lidia Marcinek, mieszkanka ulicy Sobieskiego w Raciborzu, której podwórko i garaż zostały dwukrotnie zalane błotem po nawałnicach z 26 i 27 maja. W podobnej sytuacji znajduje się wielu mieszkańców Raciborza i miejscowości powiatu raciborskiego.
Przebieg wydarzeń w każdym wypadku wygląda podobnie: nadchodzi burza, której towarzyszą obfite opady deszczu... Ziemia nie jest w stanie przyjąć nadmiaru wody, która wymieszawszy się z nią zaczyna spływać ulicami. Kanalizacja również nie jest gotowa na przyjęcie takiej ilości opadów – rzeka błota płynie dalej – przez podwórka prywatnych posesji, często zalewając garaże i piwnice. Wszystko to dzieje się szybko – w ciągu kilkudziesięciu minut. Na miejsca zdarzeń kierowani są strażacy, którzy wypompowują wodę z piwnic, oczyszczają ulice z błotnego osadu, pomagają mieszkańcom zabezpieczyć się przed skutkami kolejnych przewidywanych opadów.
Gniew i bezsilność mieszkańców
– Ludzie się burzą, rok w rok się te ulewy zdarzają i rok w rok ludzie są zalewani. Był u nas Eugeniusz Wyglenda [raciborski radny – red.], był prezydent... Oni mówią, że rolnik, który ma to pole nie pozwoli, żeby na jego polu jakiś odpływ zrobić, ale może jakby władze bardziej go naciskały, to by dał to zrobić – powiedziały nam mieszkające w domu przy ul. Sobieskiego w Raciborzu Lidia Marcinek i Anna Piechaczek.
Mieszkańcy, którzy mają na to siły, na własną rękę kopią niewielkie rowy odpływowe, które pozwalają odprowadzić nadmiar wody w porządanym przez nich kierunku, zabezpieczając workami z piaskiem newralgiczne miejsca. Podobna sytuacja przytrafiła się tutaj w zeszłym roku i w latach ubiegłych.
Radny chce zbiorników
Podczas majowej Sesji Rady Miasta Racibórz temat podniósł radny Franciszek Mandrysz. – Kiedy podejmiemy działania, aby w miejscach gęstej zabudowy powstały małe zbiorniki retencyjne, które będą czasowo gromadzić nadmiar wód gruntowych? Tak dzieje się na zachodzie Europy – każde osiedle musi mieć mały zbiornik retencyjny. Nasze rowy komunalne nie są w stanie odprowadzić tych wód – mówił.
Zdaniem radnego z Markowic budowa zbiorników retencyjnych „nie jest wielką inwestycją” i byłaby skutecznym rozwiązaniem problemu.
– Próbowaliśmy w taki sposób postąpić na ulicy Sobieskiego – proponowaliśmy rolnikowi, że odkupimy od niego część pola i wybudujemy zbiornik, ale nie uzyskawszy akceptacji zostaliśmy zmuszeni do przygotowania alternatywnych rozwiązań, które są strasznie kosztowne. W przypadku Sobieskiego mowa o 260 tys. zł, nie wspominając już o modernizacji drogi, kanalizacji – odpowiedział radnemu na gorąco prezydent Mirosław Lenk.
Tu problem udało się rozwiązać
Kiedyś mieszkańcy domów przy ulicach Cegielnianej, Bocznej, Kozielskiej i Starowiejskiej w Raciborzu również borykali się z takimi skutkami ulew. Zdaniem prezydenta Mirosława Lenka, w większości powyższych przypadków problem udało się rozwiązać dzięki współpracy władz samorządowych, urzędników, mieszkańców i rolników. Ci ostatnią mogą stosować metody zasiewów przeciwdziałające spływaniu wody z pól – uważa prezydent.
Modelowym przykładem pozytywnego rozwiązania problemu jest zdaniem prezydenta przykład ulicy Cegielnianej, gdzie rolnicy zgodzili się na przekazanie graniczącego z podwórkami domów pasa gruntu, które zostały zatrawione przez służby miejskie i samych rolników. W efekcie nadmiar wód jest zatrzymywany lub też woda, owszem, spływa, ale czysta, nie niosąc ze sobą drobinek ziemi.
To wszystko wina rolników?
– Nie można wszystkiego oczekiwać od prezydenta, wójtów, burmistrzów – broni władz samorządowych Mirosław Lenk i dodaje, że o całkowitą eliminację problemu może być trudno. – Oczekiwałbym od rolników zrozumienia tej sytuacji, dostosowania upraw i sposobu upraw do położenia tych pól, bo to w dużej mierze również ich wina. W wielu państwach, w Polsce też, obciąża się sprawców. Co prawda to jest kataklizm, ktoś powie, że winny jest deszcz, ale rolnicy również ponoszą odpowiedzialność za ten stan – mówi prezydent Raciborza.
W magistracie zdecydowano o przeprowadzeniu wizji lokalnej, która miała posłużyć lepszemu rozeznaniu sytuacji i wypracowaniu rozwiązań problemu. Została zaplanowana na piątek, 28 maja. Prezydent i urzędnicy, w tym pracownicy Biura Zarządzania Kryzysowego, wyjechali w miasto, aby naocznie przekonać się, gdzie dochodzi do tego typu zdarzeń i wysłuchać propozycji mieszkańców. Jak udało nam się ustalić, objazd został przerwany po wizycie w Brzeziu z powodu... deszczu. Kolejny termin wyznaczono na środę, 4 czerwca. Miejmy nadzieję, że temat, który utrudnia życie tak wielu mieszkańcom nie zostanie zapomniany wraz z poprawą pogody...
żet
inż. Stanisław Staniszewski – jeden z głównych projektantów i wykonawców polderu Buków, specjalista w zakresie projektowania i wykonywania infrastruktury wodnej.
Jest kilka sposobów ograniczenia spustoszenia, które niosą ze sobą ulewy. Przede wszystkim nie powinno się prowadzić orki prostopadle do warstwic, ale często układ działki ornej jest niekorzystny – jeśli jest wąska, to nie bardzo można to zrobić. Pomaga również wydzielenie szerokiej miedzy i jej zatrawienie – skutki takich opadów są wówczas łagodniejsze.
Znaczenie ma również rodzaj upraw na polach. Kultury o intensywnie rozwiniętych korzeniach zapobiegają intensywnej erozji gleby, bo z tym zjawiskiem mamy w tym przypadku do czynienia. Problem w tym, że w maju, kiedy zdarzają się takie ulewy deszczu, nawet taka roślinność nie ma jeszcze dostatecznie rozwiniętych korzeni.
Intensywna erozja gleby przynosi straty również rolnikom, bo prowadzi do ubytków najbardziej urodzajnej, wierzchniej warstwy ziemi. Mógłbym się spotkać z prezydentem, zobaczyć te konkretne miejsca, gdzie doszło do spustoszeń i pomóc w wypracowaniu merytorycznych rozwiązań eliminujących ten problem.
26 maja
Borucin, ul. Polna, godz. 19.27 – 25 strażaków z 3 zastępów OSP przez ponad 2,5 godziny usuwało naniesione na drogę błoto i kamienie. W akcji były zaangażowane 2 koparko-spychacze.
Pietraszyn, ul. Chmielna, godz. 19.45 – spływająca z pól woda naniosła na drogę błoto. Po zamuleniu drogi woda zaczęła przelewać się na posesje. Do akcji zostało skierowanych 43 strażaków (8 zastępów OSP, 1 samochód operacyjny). Przez 3,5 godziny strażacy usuwali błoto z jezdni, wypompowywali wodę, układali worki z piaskiem w celu ochrony zagrożonych zalaniem budynków gospodarczych.
Racibórz, ul. Sobieskiego, godz. 19.59 – woda z pól zalała ulicę Sobieskiego i piwnicę domu jednorodzinnego. Do akcji zaangażowano 1 zastęp OSP. Więcej na ten temat w artykule: Racibórz Studzienna: błoto z pól zalało ulicę Sobieskiego.
Krzanowice, ul. Mikołaja, godz. 20.04 – 1 zastęp OSP usuwał błoto, które zostało naniesione na drogę wraz ze spływającą z pól wodą.
Racibórz, ul. Starowiejska, godz. 20.21 – 16 strażaków (3 zastępy OSP) usuwało naniesione na jezdnię błoto i kamienie.
Bieńkowice, DK 45, godz. 20.23 – 1 zastęp OSP usuwał naniesione na jezdnię błoto.
Krowiarki, ul. Raciborska, godz. 20.37 – 1 zastęp OSP usuwał naniesione na jezdnię błoto.
Krzanowice, ul. 15 grudnia, godz. 21.02 – silne opady deszczu powodowały z jednej strony zalewanie drogi, z drugiej szybki przyrost poziomu wody w rzece. Efektem było zalanie posesji i piwnic. Strażacy przez ponad 3 godziny monitorowali stan cieku wodnego i wypompowywali wodę. Do akcji kierowano również, po uprzednim przegrupowani, strażaków z Borucina i Pietraszyna. Ogółem w usuwaniu skutków nawałnicy w Krzanowicach wzięło udział 7 zastępów OSP, 1 samochód operacyjny oraz 3 inne podmioty.
Racibórz, ul. Hulczyńska, godz. 21.10 – 2 zastępy OSP pomagały w zabezpieczeniu 2 posesji na okoliczność kolejnych opadów. W sumie ułożono 70 worków z piaskiem.
27 maja
Krzanowice, Zabełków, Bojanów, Pogrzebień, Krzyżanowice, Owsiszcze, Nowa Wioska, Grzegorzowice, Pogrzebień – we wszystkich tych miejscowościach gwałtowne opady deszczu spowodowały zabłocenie ulic i zalanie piwnic prywatnych domów. W usuwaniu skutków ulewy pomagali strażacy z PSP w Raciborzu oraz ochotnicy.
W Raciborzu w rejonie ulic Wawrzyńca, Sobieskiego i Hulczyńskiej strażacy pomagali zabezpieczyć posesje przed skutkami kolejnych opadów deszczu. Do tego celu na miejsce przywieziono 11 ton piasku i 500 worków. – Żadna kanalizacja nie jest w stanie odprowadzić takiej ilości wody, jaka spływała z pól po gwałtownych opadach deszczu na tym obszarze – tłumaczy zastępca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Raciborzu st. kpt. Roland Kotula.
28 maja
Od godziny 23.30 do godziny 2.00 (29.05.14) 2 zastępy OSP z Borucina i Bojanowa oraz 1 zastęp PSP usuwały skutki obfitych opadów deszczu w Borucinie. Strażacy wypompowywali wodę z piwnicy, udrażniali przepusty wodne i zmywali błoto z jezdni. Nieco wcześniej, o godz. 17.40, strażacy udrażniali przepust wodny w Kobyli.