Sprawdzian z widokiem na góry
PIŁKA NOŻNA – Unia Racibórz na turnieju w Słowacji
Raciborska Unia skorzystała z zaproszenia na 58. Międzynarodowy Memoriał im. Majstra Sportu Š. Piska, który odbył się w Helcmanowcach na Słowacji. Początkowo wśród czterech drużyn, które miały wziąć udział w turnieju, była zgłoszona Polonia Głubczyce. Ci jednak nie mogli jechać, a z wyjazdu skorzystała Unia Racibórz. Trener Jan Woś do Helcmanowców zabrał sporą grupę juniorów w celu sprawdzenia ich przydatności do drużyny raciborskiego czwartoligowca.
Transfery
Helcmanowce to mała wioska we wschodniej części Słowacji otoczona ze wszystkich stron górami. Nie bez powodu o górach wspomniałem w tytule artykułu. Tytuł ma także inne odniesienie. Mam na myśli szczyty (góry) czwartoligowej tabeli. Trener Woś wraz ze swoimi piłkarzami będą chcieli w końcu zagrać o coś więcej niż ciągnące się latami utrzymanie w lidze. Aby osiągnąć przynajmniej górną część tabeli będzie potrzebna solidna kadra. Ta po odejściu kilku zawodników (Pawlisz, Pniewski, Selera i Adamczyk do Naprzodu Borucin, Zychma do Rogowa, Kowalczyk prawdopodobnie do Raszczyc, a Kamczyk prawdopodobnie do Lubomi) wyglądała bardzo licho. W tym celu na słowacki sprawdzian trener Woś oprócz juniorów zabrał kilku zawodników, którzy byli testowani. Dla jednego z nich – Łukasza Bawoła, oficjalnie nowego piłkarza Unii, mecze na słowackim memoriale były pierwszymi sparingami. Nowy nabytek zdołał zdobyć na tym turnieju jednego gola. – Łukasz na pewno potrafi grać lepiej, a przede wszystkim potrafi wykorzystywać więcej sytuacji. Bardzo się cieszę, że mimo iż jego żona na dniach rodzi, zdecydował się wybrać z nami na ten turniej. Zapoznał się z chłopakami, co jest ważnym elementem w budowaniu drużyny, a przy okazji pokazał, że może grać także na innej pozycji niż tylko wysunięty napastnik. Myślę, że Łukasz, jak wejdzie w nasz rytm treningowy, będzie grał coraz lepiej, bo na pewno go na to stać – powiedział po turnieju trener Jan Woś. Dwa gole w turnieju dla raciborskiej drużyny zdobył Michał Kozak, który reprezentuje barwy Startu Pietrowice Wielkie. – Jeśli chodzi o Kozaka, to póki co przyszłość nie jest znana. Od października wróci na studia i to od niego zależy czy chce przejść do Unii – mówią w zarządzie klubu ze Srebrnej. Po stronie zysków należy wymienić powrót z wypożyczenia Mateusza Grzesika (KS Stal Kuźnia Raciborska) i transfer definitywny Roberta Dominika (GLKS Kietrz). W trakcie załatwiania jest bramkarz Przemysław Cieśla (LKS Granica Ruptawa). Kadra najprawdopodobniej zostanie wzmocniona w defensywie. Nieśmiało mówi się o dwóch doświadczonych obrońcach. Na koniec ruchów transferowych trzeba dodać, że na pełnych obrotach trenuje i gra Patryk Podstawka, który wrócił po kontuzji, a przed nią był filarem w linii pomocy Unii Racibórz. Również po kontuzji wraca, grający ostatnio w Pniówku Pawłowice, Paweł Woniakowski, który będzie mógł grać za kilka tygodni.
Siódemka z Czechami
Raciborscy piłkarze wybrali się do Helcmanowców w sobotę (19 lipca). Najpierw busami zostali dowiezieni do Bilowca za Ostrawą, a tam dosiedli się do czeskiego autokaru, którym również podróżowali zawodnicy z Czech. Po drodze do miejsca turnieju autokar zatrzymał się w zajeździe Motorest Rieka w Narodowym Parku Mała Fatra znajdującym się na trasie Żylina – Ružomberok. Na terenie tego parku trzy dni później doszło do katastrofy. Zeszła lawina błotna niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Wróćmy jednak do wyjazdu piłkarzy Unii. Po zameldowaniu się w Helcmanowcach podopieczni trenera Wosia zapoznali się z boiskiem, na którym dzień później rozgrywali turniej, a także odbyli krótki trening. Memoriał trwał następnego dnia od godzin porannych. Najpierw piłkarze wszystkich drużyn przemaszerowali uroczyście przez miejscowość w asyście orkiestry. Później przystąpili do zawodów z udziałem czeskiego FC Bilowec (poziom szóstej ligi) i słowackich ŠK Odeva Lipany (poziom trzeciej ligi) oraz gospodarzy FK Slovan Helcmanowce (poziom piątej ligi). Raciborski czwartoligowiec, który licząc po szczeblach w Polsce również gra na poziomie piątej ligi w pierwszym meczu zmierzył się ze Slovanem przegrywając 1:0. Unici gola stracili zaraz na początku spotkania i nie zdołali odrobić strat. W związku z tym, że turniej toczony był w klimacie pikniku, obie ekipy rozegrały jeszcze serię rzutów karnych, którą również wygrali gospodarze (4:2). W drugim spotkaniu – meczu o 3. miejsce Unia zagrała z przegranym drugiej konfrontacji – FC Bilowec. Z festiwalu strzeleckiego to raciborska drużyna wyszła zwycięska, wygrywając mecz 7:4.
Ocena trenera
Nowy szkoleniowiec Unii zdaje sobie sprawę, że przed Unią bardzo dużo pracy. – W wielu fragmentach meczu ze Slovanem prowadziliśmy grę, jednak nie ustrzegliśmy się błędu na początku spotkania. Ta strata bramki spowodowała, że graliśmy w finale pocieszenia. Często tak bywa, że jak się dużo bramek strzela, to dużo się ich traci i to na pewno trzeba zmienić. Cieszy to, że strzeliliśmy siedem bramek i to w dodatku niektóre ładne, ale błędy w defensywie nie mogą nam się przytrafiać, bo w lidze na pewno będzie nas kosztowało to stratę punktów. Po tym turnieju jest wiele znaków zapytania. Czy Ci zawodnicy, którzy znajdują się w zespole Unii podołają i czy to jest już czas na tych młodych chłopców? Na turnieju mieliśmy kilku piłkarzy z rocznika 1997, którzy dotychczas nie grali w pierwszej drużynie Unii. Ten turniej był bardzo dobry, bo mieliśmy porównanie jak to wygląda w zespołach zagranicznych grających na podobnym poziomie jak my. Myślę, że jak dojdą do nas zawodnicy, których nie było na tym turnieju to wykrystalizuje się jedenastka meczowa plus zmiennicy i będziemy mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zdaję sobie z tego sprawę, że jesteśmy na początku drogi budowania formy fizycznej i psychicznej zespołu oraz tworzenia atmosfery. Myślę, że każdy dzień będzie działać na naszą korzyść – podsumował obecną sytuację raciborskiego czwartoligowca trener Jan Woś.
Maciej Kozina