Sołtysi się boją i płacą
Wykonanie pogwarancyjnego przeglądu placu zabaw to wydatek rzędu kilkuset złotych. Pieniądze, wydawałoby się, niewielkie, ale dla dysponujących skromnymi środkami sołtysów liczy się każdy grosz. Co prawda można byłoby przeglądu nie robić, ale co w przypadku nieszczęśliwego wypadku? Sołtysi wolą więc płacić i mieć spokojną głowę.
Problem przeglądów pogwarancyjnych placów zabaw w sołectwach nienależących do przedszkoli i szkół poruszyli na spotkaniu z wójtem Alojzym Pieruszką sołtysi z gminy Rudnik. – Taki przegląd to tylko papierek – przekonywał sołtysów wójt, ale ci nie dali się zbić z pantałyku. – To na nas ciąży odpowiedzialność jeśli dojdzie tam do wypadku – argumentowali i postulowali o wprowadzenie jednolitego dla całej gminy sposobu sprawdzania placów zabaw, tj. wyboru jednej firmy lub osoby, tak żeby było po prostu taniej. W urzędzie gminy natychmiast sprawdzono jak problem ten rozwiązywany jest na placach zabaw w podległych gminie przedszkolach. Okazało się, że doroczna inspekcja funkcjonuje na zasadzie „gospodarczej”. – Nie widzę przeszkód, żeby takie rozwiązanie zastosować w sołectwach – powiedział wójt i obiecał, że od nowego roku pracownicy urzędu gminy lub służby komunalne będą dokonywać przeglądu placów zabaw, tak żeby w przyszłości uniknąć niepotrzebnego drenażu funduszy sołeckich przez firmy zewnętrzne.
żet