Nie czytamy i nie grywamy
Moim zdaniem: Piotr Klima - Społecznik, były radny, przedsiębiorca – aptekarz
W ramach obowiązków dziadka (bardzo miłych) często jestem z wnukami w parkach i na placach zabaw. Podpatruję co się wokół dzieje, przyglądam się ludziom spacerującym i siedzącym na ławkach. Zastanawia mnie dlaczego zanikł nawyk czytania książek lub czasopism. Przecież to świetne miejsce na taki relaks. Nie spotyka się czytających w autobusach czy lokalach gastronomicznych np. w ogródkach pod parasolami.
Dawnej takie obrazki były powszechne. Łezka się w oku kręci na wspomnienie dawnego KMPiK na Rynku, gdzie przy stolikach wszyscy czytali prasę (przy filiżance kawy czy herbaty), a były tam również tytuły zagraniczne. Odbywały się spotkania z ciekawymi ludźmi. W czasie liceum byłem m.in. na spotkaniu z Danielem Olbrychskim, wówczas aktorskim bożyszczem. Nie ma już takich miejsc poza czytelnią w miejskiej bibliotece, gdzie niestety nie zagląda zbyt wiele osób.
Porównując tę sytuację do innych krajów mam wrażenie, że czytanie w miejscach publicznych jest tam wciąż popularne. Siada się w kawiarence, zamawia kawę i przegląda gazetę. Jadąc metrem pasażerowie w czasie kilku przystanków czytają po kawałku swoje książki. Być może powodem braku czytelnictwa w Polsce są wysokie ceny książek i czasopism, ale wystarczy trochę poszukać i znajdą się mocno przecenione pozycje, choćby w „Sowie” przy Długiej.
Brakuje mody na czytanie. Gdyby starsi to robili, młodsze pokolenie chciałoby ich naśladować. Być może wzorem innych miast osoby, które nie potrzebują już pewnych książek czy czasopism zostawiałyby je w określonych miejscach w parkach, lokalach czy na przystankach. W kościołach pojawiają się przeczytane katolickie periodyki. Przynoszą je ludzie by ktoś inny skorzystał.
Zanikają też gry towarzyskie w miejscach publicznych. Szachy, gry planszowe czy karty są już tylko wspomnieniem. A wciąż powstają miejsca, np. wysokie stoliki i krzesła na skwerze nowej fontanny przy pl. Długosza gdzie z powodzeniem można oddać się tej rozrywce. Widziałem takich graczy we Lwowie koło teatru i opery. W ten sposób mieszkańcy się integrują, tak wypełniają wolny, wakacyjny czas.