Jubilaci radzą młodym: ustępujcie sobie i miłujcie się
Prezydent miasta Mirosław Lenk zaprosił do Pałacu Ślubów pary, które przed 50 laty powiedziały sobie na zawsze „tak”. 9 i 10 września uhonorowano je medalami za długoletnie pożycie małżeńskie.
Irena i Ewald Gelny
12 września 1964 roku w sobotę odbyło się ich wesele. Pogodę mieli piękną. Ona była z Lubomi, on z Brzezia, gdzie potem osiedli. Irena pojechała na pielgrzymkę do Turzy Śląskiej i wracając spotkała swego przyszłego męża w pociągu. – Zesłała mi go Matka Boska – zaznacza małżonka. Twierdzą, że jeden drugiemu musi zawierzyć i wtedy związek przetrwa wszelkie burze. Pan Ewald pracował w branży budowlanej i na kopalni. Żona była księgową w garbarni, a po ślubie poświęciła się prowadzeniu domu. Dochowali się dwojga dzieci i czworga wnuków.
Maria i Franciszek Jendroszowie
Byli weselnymi drużbami na imprezie znajomych. – Trzeba było przepić woniaczka z nowo zapoznaną. Potem jej deptałem po piętach i tak aż do dziś – śmieje się mężczyzna. Narzeczeństwem byli przez cztery lata bo „nie było kaj mieszkać”. Ślub odbył się w styczniowy poniedziałek. Utrzymywali się z rolnictwa, wciąż hodują krowy i byki. Mają troje dzieci i trzech wnuków.
Małgorzata i Maksymilian Nowakowie
Jako rolnicy wyjechali na wycieczkę do Cieszyna i Wisły. Było to ich pierwsze spotkanie – dziewczyny z Makowa oraz młodzieńca z Sudołu – i obopólne zauroczenie. Pobrali się 27 stycznia 1964 roku. – To był poniedziałek, rano padało, ale potem świeciło słońce – wspominają. Pracując w gospodarstwie rolnym dochowali się pięciorga dzieci, mają już czternaścioro wnuków i jednego prawnuka.
Hildegarda i Norbert Solichowie
Ostatniego marca 1964 roku pobrali się, to był Poniedziałek Wielkanocny. Para zakochała się w sobie na potańcówce w Jubilatce, w Oborze. On kolejarz, ona pracowała w kietrzańskim Welurze. Mieszkają w Markowicach. Mają syna i wnuka. Na zdjęciu tylko pan Norbert w obecności Urszuli Ziai i Mirosława Lenka.
Krystyna i Alfred Chrobakowie
Poznali się na weselu, u kolegi. – Chciałem ją poznać, a jak zobaczyłem to zakochałem się z miejsca – opowiada małżonek. Przez półtora roku „chodzili” ze sobą i pobrali się w Rudniku, w Wielką Sobotę. Prowadzą jedną z najsłynniejszych piekarni w mieście. Dziś są szczęśliwymi dziadkami – przy czworgu dzieciach mają siedmioro wnuków i jednego prawnuka. Wciąż pracują, bo na emeryturze nie mieliby co robić.
Teresa i Jerzy Krzempek
Miejscem ich pierwszego spotkania była prywatka u koleżanki. Ona nie chciała na nią iść, on poprosił ją do tańca i tak przetańczyli całe życie. 14 listopada 1964 brali ślub, to była sobota. Zawodowo: nauczycielka, dyrektor SP 3 i rafakowiec. – Doskonale czujemy się w swoim towarzystwie, nigdy się sobą nie znudziliśmy – podkreślają zgodnie. Dwoje dzieci mieszka w Norymberdze, tak samo jak ich dwóch wnuków. Na zdjęciu z prezydentem Mirosławem Lenkiem.
Annelize i Hubert Fiołkowie
On związany przez całe życie z ZEW-em, ona szyła w pietrowickiej Jedności. Zapoznali się w lokalu Klubowa, który mieścił się przy dzisiejszym parku Roth. – Poznaliśmy się przez koleżankę, która pracowała z mężem. Ona nas umówiła i tak to się zaczęło – mówi jubilatka. Jak układało im się wspólne życie? – Raz z górki, raz pod górkę, jak u każdego – przyznaje pani Fiołka. Para doczekała się jednego syna i czwórki wnucząt. – Mamy już też prawnuczkę – dodają.
Kierownik USC Katarzyna Kalus zaprosiła na jubileusze dzieci z Przedszkola nr 14 przy ul. Słonecznej. Śpiewały seniorom piosenki i życzyły im wyższych emerytur.
Helena i Michał Fabińscy
Kierowca PKS (poświęcił firmie 40 lat życia) zabrał pasażerkę w podróż życia. Para wzięła ślub 7 listopada 1964 r. Co pani Helenie spodobało się w panu Michale, że postanowiła spędzić z nim całe życie? – Ujęło mnie to, że był taki inteligentny i grzeczny – mówi jubilatka. Wybranek twierdzi, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Urodziło im się dwoje dzieci, mają pięć wnuków i dwie prawnuczki. Pani Helena pracowała w zakładach tytoniowych przy Reymonta.
Agnieszka i Ryszard Szymiczkowie
Mieszkali w Nieboczowach, Krzyżanowicach, aż osiedli na Ocicach (sąsiadują z prezydentem Lenkiem). Pracowali w branży krawieckiej. Pani Agnieszce pan Ryszard spodobał się dlatego, że był spokojny i małomówny. Para poznała się na zabawie w Bieńkowicach. Ślub wzięli 8 lutego, dwa dni potem odbył się ślub kościelny. Mają troje dzieci i dwoje wnucząt. Podstawą udanego związku jest ich zdaniem cierpliwość.
Halina i Stanisław Arendarscy
To dziadkowie słynnej lekkoatletki Justyny Święty. Mieszkają na Ocicach, gdzie przenieśli się niedawno z Pawłowa. Ona pracowała tam w szkole, on był zatrudniony w spółdzielni rolniczej. Mają pięcioro dzieci, aż dziewiętnaścioro wnuków i dwoje prawnucząt.
Adela i Henryk Marczakowie
Połączył ich szpital, gdzie ona była pielęgniarką a on pacjentem. Pani Adela poświęciła się służbie zdrowia, mąż był technologiem w Rafako. Na datę ślubu wybrali 9 maja 1964 roku. Od dwóch lat byli wtedy już raciborzanami. Dochowali się dwóch synów i dwóch wnuków.
Leonarda i Zbigniew Szyndlerowie
Żona pochodzi z Białorusi, mąż przybył z Czech. 6 lipca 1963 roku wzięli ślub. Karierę zawodową związali z Rafako. – Poznaliśmy się tam, gdy piękna dziewczyna przyszła po obiegówkę, którą ja wydawałem – opowiada pan Zbyszek. Oboje zalecają młodym związkom wytrwałość i spokój. Mają dwóch synów i dwie wnuczki.
Henryka i Waldemar Bromirscy
Połączył ich Włocławek gdzie spotkali się w warsztacie kolejowym. – Poderwałam kawalera i pilnowałam żeby mi nie uciekł – mruga okiem pani Henryka. Była wtedy nastolatką. – Kiedy wytrwaliśmy ze sobą dwa lata to wiedzieliśmy, że będziemy na dłużej – podkreśla. 24 maja 1964 roku miał miejsce ich ślub. – Pogoda nie była najlepsza, nawet śnieg się pojawił – wspomina jubilatka. Za chlebem przybyli do Raciborza, pracowali w Rafamecie i ZEW-ie. Mają troje dzieci, jedenaścioro wnuków i pięć prawnuków. Recepta na długoletnie pożycie? – Ustępować sobie. Jak jedno mówi, że coś jest białe to niech będzie białe – śmieje się pani Henryka. Na zdjęciu z Urszulą Ziają – zastępcą kierownika USC.