Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
W minioną sobotę zobaczyłem z bliska pracę rolników oporządzających liczne stado krów. To był weekend, w mieście czas leniuchowania ewentualnie wizyt w marketach, a w tym samym czasie dwóch młodych mężczyzn w pocie czoła dbało o „krasule”. Ostatniej nocy spali niewiele, praca była na pierwszym miejscu. Są związani kontraktem ze znanym koncernem mleczarskim i muszą pilnować terminów. Odpoczęli raptem dwie godziny i trzeba było znów ruszyć do obory. Gdy spotykam takich ludzi nie sposób nie doceniać pracy rolnika. Można się przekonać jaki to ciężki kawałek chleba. Bywa, że praca należy do katalogu syzyfowych starań, bo wyśrubowane normy unijne nakazują określone ilości produkcji mleka. Za nadwyżki producent jest karany, dostaje po kieszeni. Brzmi absurdalnie, bo gdzie indziej wysoka wydajność byłaby premiowana, a tu jest na odwrót. Ale ci młodzi ludzie się nie poddają, idą dalej bo stawiają na rozwój. Robią to by nie wypaść z rynku. Na ich miejsce chętnych nie brakuje. Odwiedziłem ich przy okazji spotkania, jakie odbyli z posłem Parlamentu Europejskiego. Był też rolnikiem jak Polacy, podobnie jak oni ma w swoim gospodarstwie ponad sto sztuk bydła. Rozmawiał o problemach, których i jemu nie brak, choć wydaje się, że politycy, zwłaszcza ci z Brukseli, opływają w luksusy. Tylko skala jest inna. Bo jak Unia grozi palcem Putinowi za wojnę na Ukrainie, to straty na eksporcie ponoszą producenci żywności dla których Rosja jest rynkiem zbytu.