Zamiast tablicy na Wawelu – moneta w muzeum
Gdyby mistrz Jan Matejko ujął w poczcie królów i książąt polskich, naszego księcia Mieszka Laskonogiego, to byłby dziś bardziej znany i doceniany – przyznał na spotkaniu z seniorami przewodniczący koła emerytów i rencistów Racibórz – Centrum Janusz Loch.
– Nic się nie stało, od czego książę Mieszko ma emerytów – stwierdził, po czym zaprosił na spotkanie znawcę historii ziemi raciborskiej Pawła Newerlę. Przyczynkiem do przedstawienia postaci księcia raciborskiego stała się uroczysta msza w intencji władcy, na którą do Krakowa, 16 października pojadą raciborzanie.
Przybliżając seniorom Mieszka Laskonogiego uzurpującego sobie prawo do tronu w Krakowie, Paweł Newerla przypomniał niedobry dla Polski okres rozbioru dzielnicowego, którego dokonał Bolesław Krzywousty, dzieląc władzę pomiędzy swych synów m.in. Władysława Wygnańca.
Mieszko – jeden z trzech jego synów, dzieciństwo i młodość spędził na dworze cesarza Konrada III, zdobywając tam wykształcenie. Nie wiadomo, gdzie się urodził, mogło to nastąpić w Krakowie zajmowanym w tym czasie przez jego ojca, albo we Wrocławiu. O przydomku wspomina się w kronikarskich zapiskach, w których obdarzono młodego księcia określeniem loripes, co po łacinie oznacza plątonogi, krzywonogi, chromy, kulawy. Po powrocie do Polski, a miał wtenczas 25 lat wspólnie z Bolesławem Wysokim zarządzał Śląskiem i ziemią lubuską. Niezadowolony jednak z dominacji starszego brata, Mieszko Laskonogi doprowadził do buntu wypędzenia Bolesława, a po jego powrocie – do kompromisu, w wyniku którego otrzymał ziemię raciborską z Cieszynem i Toszkiem.
Kronikarz Jan Długosz pisze o nim, m.in. jako o człowieku wysokim, o miłym wyglądzie, który samym wejrzeniem zyskiwał sobie sympatię tych, którzy go widywali. Zdaniem więc Pawła Newerli lepiej brzmi przydomek Laskonogi niż Plątonogi. Mieszko był pierwszym wśród śląskich Piastów, a w poczcie władców polskich zapisał się jako Mieszko IV.
Mieszko I Plątonogi zdobył Kraków, w czasie, gdy rządzący miastem Leszek Biały walczył z wojskami ruskimi na wschodzie. Tym samym książę raciborski stał się panem Krakowa i dzielnicowym władcą Polski. 16 maja 1211 r. umarł. Pochowano go na Wawelu.
– O tym, że dziś o księciu raciborskim dużo się mówi mamy do zawdzięczenia dr. Norbertowi Mice – podkreśla Paweł Newerla zaangażowanie raciborskiego historyka w upowszechnianie wiedzy o władcy. W działania te włączył się też ks. proboszcz parafii WNMP Ginter Kurowski, który zorganizował spotkanie przedstawicieli Raciborza z ks. kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Jego eminencja przystaje na inicjatywę, aby na Wawelu, gdzie pochowany jest Mieszko, umieścić tablicę pamiątkową. Szczegóły pozostawia do omówienia z proboszczem parafii archikatedralnej. Ks. kanonik Zdzisław Sochacki, wbrew ustaleniom z księdzem kardynałem, odmawia jednak umieszczenia takiej tablicy, tłumacząc się brakiem miejsca. W zamian proponuje wybicie monety, która zostanie przekazana do muzeum diecezjalnego.
– Jestem przekonany, że wszyscy państwo byliście w Krakowie i na Wawelu, ale tylko nieliczni w muzeum – Paweł Newerla nie musi przekonywać seniorów, że moneta ufundowana przez raciborzan, będzie zdecydowanie mniej spektakularna niż tablica.
Stwierdzeniu ks. kanonika, że obecnie nie ma zwyczaju zamieszczania w Katedrze Wawelskiej tablic upamiętniających kogokolwiek, przeczą daty na tych umieszczonych zaledwie przed kilku laty. W Krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów znajduje się na przykład tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej – ogromna w porównaniu z tą, którą raciborzanie zamierzali upamiętnić swego księcia.
(ewa)