Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Zbliżające się wybory wywołują konsternację wsród wyborców. Byłem świadkiem rozmowy gdzie dojrzała kobieta, która już wielokrotnie oddawała swój głos, dzieliła się ze znajomym wątpliwościami co do 16 listopada gdy uda się do wyborczej urny. Ma w swoim okręgu trzech kandydatów ale żadnego z nich nie zna. Ni w ząb nie przychodzi jej do głowy jakiekolwiek skojarzenie z którąś z proponowanych do rady miasta osób. Kiedy w minionych latach głosowała na listę wyborczą było na niej po kilkanaście nazwisk i zawsze ktoś rozpoznawalny się trafił. Tymczasem teraz nie ma na kogo głosować. No bo chyba nie takiego co nic o nim nie wiadomo. Jeśli kandydaci nie wykonają solidnej roboty w terenie czyli nie obejdą dom po domu swego okręgu dając szansę na zapoznanie potencjalnym wyborcom to frekwencja w wyborczą niedzielę może być najgorsza z dotychczasowych wyborów samorządowych. A przecież to były zawsze wybory o frekwencji najwyższych lotów! Ci z głośnym, rozpoznawalnym nazwiskiem powinni spać spokojnie. Dostaną swój pakiet głosów i miejsce w radzie pewnie im przypadnie bez większego wysiłku. Ale wszyscy debiutanci muszą wydreptać swoje i zapukać do tylu drzwi ile napotkają na swej drodze. Inaczej nie mają co liczyć na przypadek. Ludzie będą woleli spędzić jesienny dzień w ciepłym lokum zamiast wspierać anonimowych dlań postaci.