Dworcem PKP zajmie się nowa rada
Tylko samorząd może przejąć dworzec kolejowy, bo lokalny biznes nie zainwestuje w obiekt takich pieniędzy jakich żąda PKP.
Na placu boju o dworzec został już tylko magistrat. Biznesmen, który rozmawiał z kolejarzami nie przystał na ich warunki i opcji z komercyjną sprzedażą już nie ma. Czy Miasto przejmie kolejowy obiekt? Chęci są, ale hamują je możliwości. Co prawda kolej chce za dworzec ok. 700 tys. zł co za tej wielkości nieruchomość jest kwotą symboliczną, ale nakłady jakie trzeba zainwestować w remont są wielkorotnie wyższe. Samorządowcy szacują je na poziomie kilkunastu milionów złotych.
O ile prezydent Raciborza Mirosław Lenk jest zwolennikiem nabycia dworca, o tyle w radzie miasta ma poważnego oponenta, bo samego przewodniczącego Tadeusza Wojnara. – Czekam na nową radę. Teraz dyskusja o dworcu doprowadziłaby tylko do niepotrzebnej kłótni. Tę decyzję trzeba podjąć w oparciu o trzeźwe spojrzenie na problem – tłumaczy M. Lenk. Z tą opinią nie dyskutują raciborscy radni. Choć raz już opowiedzieli się za zakupem dworca przez miasto, to negatywna opinia T. Wojnara sugeruje, że większość w radzie podzieliłaby jego zdanie przy ponownym głosowaniu. Ale w po wyborach obecnego przewodniczącego już nie będzie na sali obrad, bo nie ubiega się o przedłużenie mandatu.
Lenk liczy też, że przy nowej ofercie miasta wobec dworca, PKP mogłoby zejść z ceną, z 700 tys. zł do nieodpłatnego przekazania obiektu miastu. To widziałoby w tym miejscu centrum przesiadkowe, na które można pozyskać środki unijne, co przynajmniej w części pokryłoby zapotrzebowanie finansowe na cele remontowe.
(m)