Samorządu trzeba się uczyć
Moim zdaniem:
Piotr Klima - społecznik, aptekarz
Znamy już składy rad nowej, 7 kadencji. Wielu nurtuje: jak to będzie? Tylu nowych radnych, wiele zaskoczeń. Jako rajca bywały już w samorządzie i zaczynający swoją 3 kadencję chciałbym podzielić się z czytelnikami spostrzeżeniami. Do rad dostają się osoby bez samorządowego doświadczenia, ich wiedza jest niewielka lub żadna. Będą ją nabywć w trakcie. Jednym zajmie to rok, innym dłużej. Czy podatników na to stać? Jak temu zaradzić? Uczenie się roli radnego polega głównie na obserwacji doświadczonych samorządowców na sesjach i w komisjach. Nowi będą nieudolnie zabierali głos, nie na temat, będą zgłaszać interpelacje o banalnych sprawach. Czy będzie to ich wina? Mogli się przygotować, a pewnie nikt z nich nigdy nie był na żadnej sesji rady.
Główne zadanie radnego sprowadza się do głosowania. Od większości głosów zależą losy uchwał oraz stanowienie prawa miejscowego. Nowi radni często głosują tak jak im każą liderzy ich ugrupowań lub podpatrują innych i głosują jak większość. Umiejętność czytania i analizowania materiałów przygotowanych na sesje to kolejna trudność dla nowych radnych. Myślę, że wyborcy mogliby żądać, aby kandydaci byli przygotowani do nowej roli.
Proponuję zatem system szkoleń. Można powołać Studium Samorządu Terytorialnego na bazie PWSZ, korzystając z kadry naukowej naszej uczelni i jej infrastruktury. Propozycję skierować do kandydatów na radnych, prezydentów, burmistrzów i wójtów z regionu. Ukończenie studium dawałoby wyborcom dodatkowy sygnał na temat wartości kandydata. Koszty funkcjonowania studium powinny być pokryte ze środków budżetu miasta i czesnego słuchaczy. Do zaliczenia można by wymagać m.in. obecności na sesjach.
Proszę o uwagi, opinie i nowe pomysły (kontakt przez redakcję lub biuro rady miasta). Chciałbym złożyć stosowne opracowanie samorządom raciborskim oraz PWSZ Racibórz.