Dotrzymane obietnice. 11 par świętowało w USC Złote Gody
21 i 22 stycznia w raciborskim Pałacu Ślubów prezydent miasta Mirosław Lenk wręczył odznaczenia państwowe dla par małżeńskich obchodzących 50 rocznicę ślubu.
W sali ślubów Urzędu Stanu Cywilnego przywitała ich kierownik placówki Katarzyna Kalus. Dzisiejsi jubilaci mówili sobie „tak” w 1963 i 1964 roku.
Kazimierz (77) i Antonina (74) Hukowie z centrum
Ich ślub odbył się w marcu, przy pięknej pogodzie. Do Raciborza trafili jako dzieci, z Kresów. Mieszkali w Strzałkowicach, tam chodzili do jednej szkoły. Już jako młodzi ludzie poznali się na zabawie w Małpim Gaju (amfiteatr przy RCK). Mąż podjął pracę jako wychowawca w ośrodku dla niesłyszących, żona pracowała jako księgowa w Budowlance. Mają 3 dzieci – syna i dwie córki. „Babciu” i „dziadku” mówi do nich 7 wnuków – 2 chłopców i 5 dziewczynek. – W życiu różnie bywa, ale zawsze trzeba ustępować. Raz powinien robić to mąż, a raz żona – mówią o recepcie na szczęśliwe pożycie.
Franciszek (77) i Renata (70) Kudlowie z Ocic
Ich miłość zrodziła się podczas naprawy instalacji elektrycznej w domu przyszłej małżonki. Fachowiec umówił się z lokatorką. Po półrocznej znajomości pobrali się 18 października, w pogodny dzień. On był całe żawodowe życie elektrykiem, w jego ślady poszedł syn, który ma znaną w mieście firmę. Małżonka sprzedawała w kiosku Ruchu i zajmowała się wychowaniem dzieci. Dochowali się ich dwojga – syna i córki. Mają dwie wnuczki i wnuka oraz prawnuczka. – Pracowitość, tolerancja i zgoda są potrzebne by przeżyć długie lata razem – mówią.
Rita i Rudolf (po 75 lat) Wyglendowie z Ocic
Wesele odbyło się 23 kwietnia, przed Wielkanocą. On mieszkał w Strzybniku, ona w Gamowie. Widywał ją jako dróżkę w kościele z nie swojej parafii, bo powinien był chodzić do Rudnika. Wolał do Gamowa bo jego oczy coś już wtedy zobaczyły w dziewczynie. Do zapoznania się doszło na weselu znajomych. Wychowali 2 córki i syna, mają 6 wnuków – 1 chłopaka i 5 dziewcząt. On był górnikiem i pracował na kopalni głównie na „nockach”. Żona była krawcową w Sprawności.
Adela i Adam Konieczkowie (oboje po 71 lat)
Pobrali się 6 czerwca w piękny, ciepły dzień. „Tak” mówili przed pracownikiem urzędu na Batorego. Zapoznali się na basenie przy Bema. On, żeby zaimponować pięknej dziewczynie, skoczył z wysokiej na 10 metrów trampoliny. – Prawie dotknąłem głową dna, choć głębokość wynoisła 3 metry. Ale się opłaciło, bo mnie zauważyła – wspomina mężczyna. Pani Adela związała się zawodowo na 20 lat z Rafako. Mąż był budowlańcem i wznosił fabryki, np. koksownię Zdzieszowice. Mają córkę i syna (ojciec żałował jego nieobecności na uroczystości, ale ten musiał wyjechać do Niemiec za pracą). Mają 4 wnuków – 3 chłopców i dziewczynkę. – W związku nie zaszkodzi się pokłócić, ale trzeba zawsze się pogodzić – uważają jubilaci. Aktywnie uprawiają sport, oboje grają w golfa w klubie w Krawarzu.
Jerzy (77) i Gizela (73) Stuchły z Nowych Zagród
(na zdjęciu z Katarzyną Kalus z USC)
17 stycznia odbył się ich ślub. Przyszłą małżonkę poznał na zabawie. Wykształcony na brukarza zdecydował się na pracę na kopalni. Żona zajmowała się domem. Wychowali 3 synów i córkę. Mają 4 wnuków (1 dziewczynka). – Wspólna praca pomaga w związku, mamy ogród i trzeba o niego dbać. Robimy to wspólnie – podkreśla pan Jerzy.
Edward (77) i Edeltrauda (75) Tomiczkowie ze Starej Wsi
Ich ślub odbył się 25 lipca. – Ładnie było, słonecznie. Wesele mieliśmy w domu – opowiada małżonka. Swego wybranka na całe życie poznała przez znajomą, w kościele. Pierwszy raz zobaczyli się na nieszporach. Ich związek zaowocował dwójką dzieci. Mają 2 córki, 2 wnuków i 2 wnuczki, dziadkowie cieszą się już prawnuczkiem. On pracował jako tokarz w Rafako przez 40 lat, ona była sprzedawcą w PSS. Recepta by dotrwać do Złotych Godów? – Ustępować. Gdy jest chłop zmierzły to nic nie gadać – radzą.
Maria (71) i Waldemar (75) Wnukowscy
23 listopada, gdy się pobierali, w USA zastrzelono prezydenta Kennedy’ego. – Dowiedzieliśmy się o tym tuż przed ślubem. Wrażenie było piorunujące. Sprawa była poważna, dużo o tym wtedy rozmawialiśmy – opowiadają małżonkowie. Mąż pochodził z Brzegu na Dolnym Śląsku, małżonka jeździła tam do rodziny. Randki odbywały się w przepięknej, miejscowej kawiarni. Uczucie zrodziło się na tzw. wieczorku młodzieżowym. On pracował w Rafako, ona była urzędnikiem. Mają 3 dzieci – córkę i 2 synów oraz 5 wnuków (1 dziewczynka). – Trzeba się szanować, iść na kompromis i miłość przede wszystkim – podkreślają zgodnie pytani o receptę na szczęście.
Maria i Jan (mają po 70 lat) Mzykowie
22 października w czwartek, jesienne słoneczko towarzyszyło tej parze na ślubnym kobiercu. Mieszkali w tej samej miejscowości w woj. świętokrzyskim, byli sąsiadami. Coś tam w sercach kiełkowało od dzieciństwa. Przeprowadzili się na Raciborszczyznę bo Rafamet dawał tu mieszkania. W 1966 roku przyjechali za pracą. Ona podjęła ją w Despolu. Mają syna i córkę oraz 3 wnuków. –Trzeba być cierpliwym. Kiedyś rozstawanie też było modne, ale nie wolno się poddawać – oznajmiają.
Renata (75) i Franciszek (77) Mrozkowie z centrum
(na zdj. z kierowniczką USC i córką)
Pobierali się 1 sierpnia. Choć było lato to aura przypominała trochę warunki jesiennie. On poznał swoją przyszłą wybrankę u kolegi. Pani Renata była jego kuzynką. Oboje są rdzennymi raciborzanami, mieszkali na Starej Wsi i Proszowcu. Zawodowo związani byli z Rafametem oraz służbą zdrowia (stomatologia). Mają córkę i wnuczkę. Współczesnym nowożeńcom zalecają cierpliwość. – My się nigdy nie kłóciliśmy, to też pomaga – śmieje się pan Franciszek.
Róża i Paweł (oboje po 70 lat) Krzykałowie z Markowic
Połączyła ich zabawa w restauracji Jubilatka w Oborze. Ślub wzięli 16 marca, przy wspaniałej pogodzie. Ona pracowała jako dróżniczka w PKP, on był zawodowym kierowcą m.in. w garbarni. Urodzili się im syn i córka, teraz jubilaci cieszą się czworgiem wnucząt (chłopiec i 3 wnuczki). W swoim związku postawili na wyrozumiałość i potrzebę dostrzegania człowieka w drugiej osobie.
Anna (73) i Tadeusz (76) Pietrzykowie
Ich ślub wypadł 2 maja, nowożeńcom towarzyszyła piękna pogoda. Znali się od szkoły podstawowej ale uczucie połączyło tę parę gdy pan Tadeusz wrócił z wojska. – To było na balu karnawałowym w Rafako. Kapitańskie tango zagrali, poprosiłem ją do tańca i żona została moim nawigatorem – uśmiecha się mężczyzna. Mają 3 córki i syna. Cieszą się już 2 wnukami i 5 wnuczkami. On był rafakowcem przez 38 lat i 2 lata spędził na kopalni. Żona 35 lat przepracowała w zakładach mięsnych i Despolu. – Zgoda i zrozumienie. To całkiem proste by szczęśliwie przeżyć życie – opowiadają państwo Pietrzykowie.