Moim zdaniem
Janusz Loch Radny miejski, szef koła Centrum PZERiI
Pozwolę sobie na kilka słów komentarza do wydarzeń dotyczących środowiska seniorów i nowej inicjatywy jaką są rady seniorów. Miały one miejsce w najwyższych urzędach władzy publicznej w Katowicach i Warszawie. W jednym uczestniczyli moi koledzy, w drugim brałem udział osobiście. W urzędzie marszałkowskim i sejmie głos zabierał radny Miasta Racibórz pan Piotr Klima. Wystąpienia poświęcił tworzącej się w naszym mieście Radzie Seniorów. Zarówno w mojej ocenie jak i moich kolegów, pan Klima w bardzo nieprzyjemnej formie wyrażał się o członkach tej rady, o sposobie ich wyboru i krótkim – jego zdaniem – terminie na zgłoszenia kandydatów. Członków tej rady określił w sposób tak nieprzyzwoity, że wstyd mi powtarzać te stwierdzenia. Uważam, że ich obraził.
Byłem od początku obecny przy tworzeniu w Raciborzu Rady Seniorów. Konsultacje dotyczące jej składu trwały półtora roku. W zespole ds. utworzenia rady brali udział członkowie stowarzyszenia Nasze Miasto oraz Śląskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Do obu należy pan Piotr Klima. Nie wystawiły one Piotra Klimy jako swego kandydata. Później kandydatura p. Klimy pojawiła się na sesji rady miasta. Ten wyraził zgodę. To tak samo dziwne jak i niesmaczne, bo jak można kandydować do Rady Seniorów i jednocześnie kwestionować jej skład i sposób doboru członków? Rada miasta nie poparła kandydatury pana Klimy. Odnoszę wrażenie, że wtedy przestał on kochać Radę Seniorów i gdzie tylko można ją krytykuje. Ciekawe jak pan radny by się zachowywał gdyby głosowanie na sesji poszło po jego myśli?
Śmiem twierdzić, że pan Piotr Klima nie jest przychylny seniorom. Z wypowiedzi jakich udzielił kiedyś Dziennikowi Zachodniemu wynika, że nie popierał Karty 60 plus adresowanej do seniorów, a teraz krytykuje Radę Seniorów.
Informacje rozpowszechniane przez pana Klimę w Katowicach i Warszawie nie służą ani naszemu miastu, ani jego radzie. Zachowuje się on tak jakby sam nie był członkiem raciborskiej społeczności. Stare przysłowie mówi aby własne brudy prać we własnym domu.