Projektant bez umowy to projektant bez odpowiedzialności
Krzanowice. W zeszłym roku, przy budowie drogi rowerowej z Borucina w stronę Huhelnej (Czechy) gmina Krzanowice skorzystała z dofinansowania ze środków unijnych. Droga jest już gotowa, ale dopiero teraz urzędnicy rozliczają się z tej inwestycji.
– W przypadku tej inwestycji chcą na nas nałożyć 10 procentową korektę. Wytknięto nam, że zbyt rygorystycznie opisaliśmy w projekcie tej inwestycji normy i aprobaty techniczne. Ponadto podaliśmy nazwę jednego z producentów materiałów budowlanych, a tego w zamówieniach publicznych robić nie wolno – wyjaśniał jeszcze w marcu burmistrz Andrzej Strzedulla. Korekta, o której mowa to nic innego jak zwrot części dofinansowania. W tym przypadku 10 procent inwestycji to suma prawie 60 tys. zł.
Temat powrócił na kolejnej sesji, 14 kwietnia. Burmistrz wyjaśnił wówczas, dlaczego nie jest możliwe obciążenie kosztami korekty osoby, która projektowała inwestycję. Na pierwszy rzut oka to właśnie projektant popełnił błąd wpisując w opis inwestycji rzeczy, których w zamówieniach publicznych być nie powinno. Okazało się jednak, że z projektantem nikt nie podpisywał żadnej umowy. Otrzymał tylko zapłatę za swoja pracę, prawdopodobnie na podstawie umowy słownej (popularnie zwanej „na gębę”). – W tym przypadku trudno wykazać takiej osobie, że nie dotrzymała warunków umowy. Tym bardziej, że sam projekt mógł być wykonany dobrze, ale projektant nie wiedział, że ma go dostosować do wymogów zamówień publicznych – wyjaśnił radnym radca prawny Zbigniew Pławecki. Odpowiedzialność za uchybienia spada więc na gminę.
Nie wiadomo dlaczego nie podpisano z projektantem umowy. Działo się to w okresie przed wyborami, kiedy miastem i gminą rządzili inni ludzie. Nie wiadomo też czy inne, podobne projekty unijne, które realizowano w gminie nie zostaną obłożone podobnymi sankcjami. W urzędzie miejskim już wiedzą, że były w nich zapisy, które mogą budzić sprzeciw organów kontroli. Tymczasem liczą na to, że nikt się nie doczepi.
(woj)