Politycy są oderwani od życia
Marcin Wojnarowski, dziennikarz „Nowin Raciborskich”, pisze list do pisła Henryka Siedlaczka. Odpowiada mu na jego pogląd krytykujący wyborców Pawła Kukiza.
Poseł Henryk Siedlaczek skomentował pierwszą turę wyborów na prezydenta Polski. Wyborców Pawła Kukiza oskarżył o to, że pomylili koncert rockowy z demokracją. Postulował, aby Bronisław Komorowski lepiej eksponował swoje sukcesy. Sukcesy, które jakby nie patrzeć, są również zasługą Platformy Obywatelskiej – partii posła Siedlaczka. Chciałbym w skrócie odpowiedzieć na gorączkę, jaka zapanowała u naszego posła, który przyzwyczaił nas raczej do wstrzemięźliwości w komentowaniu spraw krajowych. Pewnie dlatego postrzegany jest w naszym powiecie raczej jako „dobry wujek” niż osoba decydująca o przyszłości całego narodu. Czas chyba odczarować ten sielankowy obraz i pokazać mniej popularne efekty jego pracy. Chciałbym rzucić światło na to, co według mnie jest przyczyną krytycznej oceny obecnej władzy (w tym posła Siedlaczka), która traci głosy na rzecz takich osób jak Paweł Kukiz. To słowo ze strony tych, którzy według posła nie mają pojęcia o demokracji.
To co obecnie wygadują zaniepokojeni wynikami wyborów posłowie PO, wskazuje na to, jak bardzo są oni oderwani od rzeczywistości i problemów, z jakimi na co dzień borykają się ludzie. Słyszeliśmy od nich już wcześniej np. że powodem emigracji młodych Polaków jest ciekawość świata, że zarobki w Wielkiej Brytanii nie różnią się wiele od tych w Polsce, aż w końcu, że receptą na lepsze życie młodych jest: „znaleźć lepszą pracę i wziąć kredyt”. W tym tonie mi gra „koncert rockowy” posła Siedlaczka.
Głupcem jest kto uważa, że poparcie dla Kukiza tkwi w jego postulacie wprowadzenia Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. U podstaw proponowanych zmian stoi zmiana elit rządzących naszym krajem. A przynajmniej zafundowanie im zimnego prysznica. I panu posłowi Siedlaczkowi taki sanitariat przydałby się również. Wasz cynizm i buta przekroczyły już Rubikon. Dlatego ludzie coraz śmielej szukają alternatywy, chcą zmian i to w imię demokracji.
Panie pośle, co pan myślał, kiedy głosował Pan za podniesieniem podatków? Co miał Pan w głowie kiedy wspólnie z kolegami podpisywaliście wyrok na kopalnie? Co Panem kierowało, gdy podnosił Pan rękę za wydłużeniem wieku emerytalnego? Czy rozumiał Pan konsekwencję wprowadzenia tzw. rewolucji śmieciowej, którą samorządowcy nazywają bublem, bo niewiele zmienia, a przez nią płacimy trzy razy więcej za śmieci? Czy w imię demokracji nie trzeba było wcześniej zapytać Pańskich rodaków z Raciborza i okolic, co o tym sądzą? Występował Pan świadomie w imieniu dobra ludzi czy dobra partii? Podpowiem Panu: miażdżąca większość ludzi jest niezadowolona z tych waszych decyzji i ich nie rozumie. Gdyby mogli, to tak jak górnicy, walczyliby o swoje prawa na ulicy. I tak jak górnicy by wygrali. W Belgii, kiedy podwyższano wiek emerytalny, wybuchły zamieszki w całym kraju. Niestety, ci najbardziej ambitni, którzy mogliby u nas ruszyć masami już dawno wyjechali z Polski. Reszta jest zajęta żmudnym wiązaniem końca z końcem. Taki stan demokracji Pana cieszy czy smuci? Ostatnio pewien profesor stwierdził, iż ma nadzieję, że młodzi radykalni Polacy jak najszybciej wyemigrują. Zapewne byłby to kolejny krok do osiągnięcia pełnej, politycznej, demokratycznej zgody. Pewnie nie mielibyście w Platformie tyle pracy przy odrzucaniu WSZYSTKICH obywatelskich inicjatyw ustawodawczych. Macie przecież dosyć problemów z unikaniem wypełniania własnych obietnic wyborczych, choćby tej o likwidacji poselskiego immunitetu.
Poselska nieporadność dotyczy również wielu małych problemów, z którymi borykają się na co dzień Polacy. Wydawałoby się, że to absurdy stworzone wręcz na przekór ludziom! Wola zmian leży w Waszych rękach, ale tempo Waszej pracy wskazuje na wypalenie materiału. To kolejna przyczyna, zwiastun i potrzeba przewietrzenia szeregów władzy.
Panie pośle, powyższe słowa mógłbym skierować również do Pańskich kolegów z partii opozycyjnej. Jesteście tacy sami. Choć Wy nawet wydawaliście się kiedyś bardziej normalni. Dziś, w oczach 20 procent Polaków, normalność reprezentują tacy ludzie jak Paweł Kukiz. Choćby nawet był Don Kichotem, który spadnie z konia po pierwszym sezonie politycznej telenoweli, to cieszyłbym się, gdyby nasza klasa polityczna przejęła od niego przynajmniej 20 procent cech, które docenili w nim Polacy.
Marcin Wojnarowski
Stanowiska prezentowane w rubryce nie muszą być tożsame ze stanowiskiem redakcji