Ojciec Marceli – kapłan i strażak
Na Płoni w niedzielę 24 maja odbyła się w niezwykłej oprawie uroczystość srebrnego jubileuszu kapłańskiego, bo i jubilat jest niezwyczajny. O. Marceli jest zakonnikiem – strażakiem.
Gdy obowiązek wezwie mnie,
Tam wszędzie, gdzie się pali,
Ty mnie, o Panie, siłę daj,
Bym życie ludzkie ocalił”.
(Modlitwa nieznanego strażaka)
W kościele dwa rzędy strażaków od ołtarza pod chór stoją w galowych mundurach, po bokach dwadzieścia kilka sztandarów Przyszli, by uczcić swego kapelana i razem z nim dziękować Bogu za 25 lat jego kapłaństwa i posługi dla straży. Po wyjściu z kościoła przy marszowej melodii strażackiej orkiestry, wsadzają go do kosza przy drabinie strażackiej i windują do góry. Syrena wyje, ojciec z góry błogosławi – swoiste wniebowzięcie do wysokości trzydziestu kilku metrów; potem
Pod namiotami na placu kościelnym rozstawione stoły dla dwustu gości. Obiad jednodaniowy: ciepły bogracz z kotłów polowej kuchni. Ojciec długo odbiera życzenia, kwiaty i drobne upominki, często związane z jego posługą kapelana strażaków.
Dopiero po dwóch dniach jest uchwytny.
– Czy to prawda, że Ojciec, gdy syrena w nocy zawyje, wyskakuje z łóżka i pędzi półprzytomny na miejsce zbiórki?
– Taki jest odruch każdego strażaka na dźwięk alarmowy syreny.
– Pan Bóg dał Ojcu podwójne powołanie: do kapłaństwa i straży, bo widać, że powiązanie do straży pożarnej to nie nałożony obowiązek, ale coś więcej. Które było pierwsze?
– Najpierw zostałem strażakiem. Mój ojciec był leśnikiem. W naszych okolicach częste były pożary lasów. Połknąłem bakcyl pożarnictwa i zostałem członkiem młodzieżowej OSP.
Powołanie zakonne i kapłańskie przyszło później.
– Ojciec został wyświęcony na kapłana mając lat 33, dlaczego takie opóźnienie?
– Ukończyłem wpierw szkołę zawodową i pracowałem następnie w warsztatach szkolnych. Razem ze mną zatrudniony był późniejszy o. Błażej Kurowski. Razem pracowaliśmy i razem chodziliśmy do szkoły wieczorowej, aby skończyć technikum. Mnie zabrali do wojska, on zdał maturę i poszedł do nowicjatu franciszkanów w Borkach Wielkich. Odwiedzałem go tam kilkakrotnie. Po wojsku również zdałem maturę i poszedłem śladem przyjaciela. Śluby zakonne złożyłem w 1989 r., a święcenia kapłańskiej otrzymałem we Wrocławiu od ks. bpa Rybaka 24 maja 1990 r. Kazanie prymicyjne, jak również jubileuszowe teraz na Płoni, wygłosił właśnie o. Błażej.
Potem byłem w Prudniku Lasku. Już tam zgadałem się ze strażą pożarną. Odprawiałem dla nich msze św. W 1994 r. przyszedłem na Ziemię Raciborską; zostałem kapelanem Sióstr Franciszkanek Maryi Nieustającej Pomocy w Krzyżanowicach. Tam byłem przez szesnaście lat. Kiedyś jechałem stopem do Sudołu na zastępstwo. Przypadkowo zabrał mnie komendant Straży Pożarnej z Krzyżanowic. Pogadaliśmy i wciągnęli mnie jako członka do OSP. Ludzie patrzyli wpierw na mnie w mundurze nie dowierzając: „Dyć to farorz zomecki!”
– Słyszałem anegdotę, że Ojciec wyskoczył kiedyś z konfesjonału, bo usłyszał alarm pożarniczy i kobieta czekała trzy dni na ukończenie spowiedzi.
– To żart moich kolegów. Przede wszystkim jestem zawsze kapłanem. W Krzyżanowicach byłem kapelanem sióstr i ojcem duchownym dla dekanatu tworkowskiego. Zaczęto mnie jednak także nazywać kapelanem straży. Długo nie miałem do tego żadnych tytułów. Strażacy zwrócili się do kurii biskupiej i dostałem nominację najpierw na kapelana OSP la gminy Krzyżanowice, a w 2005 r. dla Straży całego powiatu raciborskiego i to bez względu na granice diecezjalne.
W 1997 r. zrodziła się inicjatywa pielgrzymowania strażaków na Górę św. Anny. Od tego roku spotykają się tam corocznie w drugą niedzielę maja. Przewodzi im diecezjalny duszpasterz strażaków ks. Józef Urban z Opola, ale myśl pielgrzymki wyszła od strażaków Ziemi Raciborskiej, wspólnie z o. Adrianem OFM i jego ojcem śp. Erykiem Manderlą naczelnikiem OSP w Pietrowicach W.
– Jaka jest szczególna rola kapelana?
– Jestem na jubileuszach strażackich, zapraszają mnie do poświęcenia remizy strażackiej, nowych wozów, sztandarów. Są spotkania opłatkowe, zjazdy weteranów. Ostatnio OSP w Bieńkowicach obchodziła 110-lecie, w czerwcu w Gamowie strażacy będą święcić swe 90-lecie, połączone z poświęceniem nowego wozu. Zawsze działam w łączności z miejscowym proboszczem.
– Czy był Ojciec też blisko ognia, brał udział w akcji?
– Gdy byłem w Krzyżanowicach brałem udział w akcjach. Byłem też przy ratowaniu ludzi i dobytku w czasie pamiętnej powodzi w 1997 r.
– Przy pożarze lasów rudzkich?
– W 1992 r. nie byłem jeszcze w powiecie raciborskim.
Co roku jednak 26 sierpnia składamy wieńce na miejscu śmierci dwóch strażników, którzy wtedy zginęli w płomieniach: Andrzeja Kaczyny i Andrzeja Malinowskiego.
Z hymnu strażaków:
„Gdy trzeba – czuwamy po nocach,
Czy łuna na niebie nie wschodzi.
W ulewach i rwących potokach
Walczymy z żywiołem powodzi.
Rycerze Floriana – to my”.
Niech Tobie, Ojcze i twoim strażakom patronuje św. Florian!