Unia Waleczna

Unici udowodnili, że po beznadziejnej części sezonu są w stanie zmartwychwstać i zapoczątkować zwycięską passę. W sobotę przerwała ją co prawda Szczakowianka Jaworzno, ale mimo to podopieczni Piotra Haudera, dzięki ambitnej postawie, nie stracili twarzy. Może, gdyby sędziowie nie uznali bramki przyjezdnych, zdobytej ze spalonego, końcówka meczu wyglądałaby inaczej. Ale tak walczącej Unii przy Srebrnej nie widziano od lat.

Na początku garść statystyk, choć nie obrazują one do końca postawy sportowej obu zespołów. Szczakowianka Jaworzno po zwycięstwie nad Unią Racibórz zajmuje 5. lokatę z dorobkiem 43 punktów, z kolei raciborski zespół z 40 punktami plasuje się na 7. miejscu. Drużyn nie dzielił więc przed sobotnią konfrontacją ocean. Zresztą ciekawy ścisk panuje w ligowej tabeli, bo choć triumfator ligi jest pewny (LKS Bełk – 73 punkty), pozostałe lokaty rozdzieli los oraz wydarzenia boiskowe. Unia utrzymuje matematyczne szanse na awans na 5. lub nawet 4. miejsce. Ale marzenia o tych lokatach jest odległe, potrzeba bowiem wielu zbiegów szczęścia i porażek kilku rywali w dwóch ostatnich kolejkach sezonu. 

Wiele gorzkich słów padło na naszych łamach w tym sezonie pod adresem Unii. Dziś zwracamy unitom szacunek i honor, mając nadzieję, że nie stracą go w najbliższych meczach. Pod osłoną coraz bardziej kuriozalnych porażek, blamażów nawet, pojawiających się co rusz niedopowiedzeń dotyczących wewnętrznych relacji w klubie oraz jego zarządzie, kształtował się zespół, który widzimy teraz. Ambitny, grający bez skrupułów, unikający własnych błędów, a wręcz czyhający na potknięcia rywali. Były szkoleniowiec Jan Woś osiągnął swój cel: stworzył drużynę na nowo. Potrafił ułożyć skład rozerwany z powodu opuszczenia klubu przez wielu kluczowych graczy. Zabrzmi brutalnie, ale o ile wtedy żal było kibicom odejścia doświadczonych piłkarzy, dziś już nikt przy Srebrnej o nich nie pamięta.

W pierwszych minutach meczu Unia Szczakowianka z boiska wiało nudą. To były piłkarskie szachy. Sprawdzanie rywala, czekanie na jego błąd, obmyślanie strategii, która mogłaby przynieść triumf. W 3. minucie zbyt lekkim jak na możliwości golkipera przyjezdnych strzałem popisał się Łukasz Bawoł. Kilka minut później piłka po zagraniu w pole karne dociera pod nogi Mateusza Sitnika, który strzela obok lewego słupka. W 9. minucie Unia przegrywała 0:1, po bramce Bartosza Zyguła. Akcja rozpoczęła się od rzutu wolnego, piłka po wybiciu jej z pola karnego przez obrońców Unii dotarła do Zyguły, który z niemal 20 metrów posłał ją z mocą petardy w okienko bramki strzeżonej przez Przemysława Cieślę. Bramkarz gospodarzy nie miał żadnych szans, a kibice żartowali później, że nawet Manuel Neuer skapitulowałby po takim strzale.

Unici pozazdrościli przeciwnikom pięknego gola. Ruszyli do ataku, ale żadna z akcji nie była na tyle groźna, aby mogli osiągnąć swój cel. W okolicach 30. minuty, indywidualnego rozegrania piłki spróbował Łukasz Bawoł. Po dwóch zwodach w polu karnym, mając rywali praktycznie na plecach uderzył obok lewego słupka. Chwilę później idealną wręcz okazję zmarnował Marek Prusicki. Podopieczni Piotra Haudera pod koniec pierwszej części gry nabrali wiatru w żagle. W 43. minucie gospodarze rozegrali z pozoru niegroźną akcję. Na 16. metrze jednak piłkę tyłem do bramki przyjął Łukasz Bawoł i zrobił ze swojego zagrania ósmy cud świata – pilnowany przez rywala, odwracając się w stronę bramki huknął jak z armaty. Kibice gości zamilkli…

Aż do drugiej połowy, w której nie zabrakło błędów sędziego, rzutu karnego i rozpaczliwej walki Unii o remis. Po przerwie na boisku zrobiło się ciekawiej. Z szatni w bardziej bojowych nastrojach wyszli piłkarze z Jaworzna, czego dowodem były akcje ofensywne, które próbowali co rusz zainaugurować. W 53. minucie sprawili problemy bramkarzowi Unii, ten jednak wyszedł z sytuacji obronną ręką. W 58. minucie goście wyszli na prowadzenie. Wszystko za sprawą strzału głową Macieja Rozmusa. Kibice Unii podnosili sprzeciw, jako bramka padła z pozycji spalonej. Sędzia trafienie uznał, ale wątpliwości – jak się miało okazać słuszne – pozostały. Rozmus udowodnił dobrą dyspozycję dnia kolejnym golem, przy którym dużą role odegrały błędy własne obrońców raciborskiego zespołu. Pięć minut przed końcem spotkania sędzia zagwizdał karny dla drużyny prowadzonej przez Piotra Haudera. Skutecznie wykonał go Wojciech Pytlik, dając tym samym swoim kolegom nadzieję na wyrównanie. Do remisu unici nie doprowadzili, ale walczyli do samego końca. I za tę postawę należą im się brawa.

DK

KS Unia Racibórz – JSP Szczakowianka Jaworzno 2:3

bramki:  Łukasz Bawoł 43., Wojciech Pytlik 85. (rzut karny) - Bartosz Zyguła 9., Maciej Rozmus 58., 81

Unia: Przemysław Cieśla - Łukasz Ploch, Damian Gawryluk (71. Denis Kocur), Paweł Woniakowski, Jiri Barcal, Bartosz Remień (77. Wojciech Pytlik), Piotr Sromek, Marek Prusicki (65. Denis Sinica), Rafał Chałupiński, Łukasz Bawoł, Mateusz Sitnik (81. Mateusz Grzesik)

Żółte kartki: Denis Sinica, Damian Gawryluk, Paweł Woniakowski (Unia Racibórz)

Sędziowie: Arkadiusz Szymczak, Grzegorz Majcher, Dawid Griner

Zawodnicy rezerwowi: Marek Adamiec, Dominik Siedlaczek, Rafał Fojcik

Trener: Piotr Hauder

Szczakowianka: Michał Kojdecki - Sylwester Dębowski, Marcel Rodziewicz, Patryk Kiczyński, Gaspar Repa (49.Tomasz Dworak), Michał Biskup, Bartosz Zyguła, Paweł Sermak (78. Piotr Żurawik), Maciej Rozmus, Marek Walczak (56. Damian Mrożek), Artur Molenda (60. Daniel Niedzielski)

Trener: Andrzej Sermak

Unia Racibórz - - Szczakowianka Jaworzno
13 strzały 8
8 celne 6
5 niecelne 2
9 faule 7
10 rzuty wolne 10
4 rzuty rożne 2
1 spalone 3
3 żółte kartki 0
0 czerwone kartki 0
1 rzuty karne 0