List do redakcji
Śp Andrzej Knawa urodził się w 1946 roku w rodzinie inteligenckiej na Ziemi Nyskiej. Po głuchołaskiej szkole podstawowej oraz liceum ogólnokształcącym ukończył Studium Nauczycielskie w Raciborzu, a następnie uzyskał tytuł magistra historii w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu – obecnie Uniwersytecie Opolskim.
Pracę zawodową rozpoczął w Zakładzie Poprawczym w Raciborzu na stanowisku wychowawcy. Pracował również w internacie raciborskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Zamiłowanie do podróży samochodowych i motoryzacji skłoniło go do podjęcia pracy zawodowej w charakterze kierowcy taksówki. W nowym środowisku pracy szybko zdobył uznanie i zaufanie. Powierzano mu rolę lidera lub reprezentanta kolegów w wielu przedsięwzięciach. Był współtwórcą prekursorskiej inicjatywy Radio TAXI. Aktywnie uczestniczył w działalności Polskiego Związku Motorowego. Zainteresowania motoryzacją i doświadczenia pedagogiczne potrafił znakomicie łączyć jako ceniony instruktor nauki jazdy.
W swoim życiu stronił od schematyzmu i monotonii. Z tego względu podjął decyzję wykonywania usług kierowcy na obszarze międzynarodowym. Służył delegacjom polskich zakładów przemysłowych, w szczególności RAFAKO, udającym się do wielu krajów Europy.
Był troskliwym, kochającym mężem i ojcem. Żonę Anię otaczał wszechstronną, wręcz wzorową, opieką i wparciem duchowym. Wykazywał wiele ojcowskiej wyrozumiałości wobec odważnych decyzji życiowych córki Alicji, która po ukończeniu studiów wyjechała do Londynu, gdzie założyła rodzinę. Miesiąc przed śmiercią śp. Andrzeja urodziła się oczekiwana i ukochana wnuczka Julia, którą z ogromnym wzruszeniem zdołał zobaczyć jedynie za pośrednictwem Internetu.
W szerszym odbiorze społecznym pamiętamy Andrzeja jako wielkiego miłośnika sportu i rekreacji. Od dziecka grał w piłkę nożną w klubach sportowych Głuchołaz i Raciborza. Do końca nie rozstawał się z turystyką rowerową pokonując bez trudu 50-kilometrowe dystanse, chętnie grał w piłkę siatkową w drużynie pracowników raciborskiego zakładu poprawczego. Podziwialiśmy jego zamiłowanie do przyrody, mistrzostwo w zbieraniu grzybów. Sytuacja rodzinna sprawiła, że perfekcyjnie opanował sztukę kulinarną. Kochał Mazury i żeglarstwo. Niestety, zaplanowanego z udziałem całej rodziny rejsu żeglarskiego po mazurskich jeziorach nie zdążył już zrealizować.
Pozostanie w naszej pamięci jako człowiek wrażliwy na cierpienia ludzkie, optymistyczny w obliczu piętrzących się przeciwności życiowych, spontaniczny, zawsze z poczuciem subtelnego humoru.
Po prostu dobry człowiek o wielkim sercu.
Adam Szecówka