Brzeźniczanie przerażeni przeniesieniem klas do innej szkoły
Wrześniową sesję Rady Gminy w Rudniku zdominowały problemy malutkiej Brzeźnicy. Mieszkańcy szukali odpowiedzi na niepokojące sygnały o zagrożeniu likwidacją miejscowej szkoły. I choć obawy okazały się na wyrost, kilka ważnych dla nich spraw skonfrontowali z członkami samorządu.
Licznie zgromadzonych brzeźniczan, na sesję przywiodła dyskusja podczas komisji oświatowej, na której radni rozważali możliwość pozostawienia w przyszłości w Brzeźnicy klas I – III szkoły podstawowej, a przeniesienie klas IV – VI do ZSO w Grzegorzowicach, przy jednoczesnym ograniczeniu do 8 godzin pracy Przedszkola w Grzegorzowicach, a wydłużeniu czasu do 10 godzin w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Brzeźnicy.
Podstawą do takich rozważań była analiza urodzeń w Brzeźnicy od 2012 r. do 31 sierpnia 2015 r., liczba uczęszczających do szkoły dzieci obecnie i w następnych latach (2018 – 2021) oraz koszty ponoszone na jednego ucznia w porównaniu do innych placówek w gminie. Przeprowadzona symulacja wskazuje, że wydatki gminy na utrzymanie szkoły w Brzeźnicy mogą sukcesywnie wzrastać.
– Czy osoba, która opracowywała symulację brała pod uwagę migracje dzieci np. z Raciborza, skąd ludzie przyjeżdżają, aby budować się na wsi? Czy też osoba ta opierała swe wyliczenia na podstawie urodzin i jakiegoś widzimisię? – dopytywał jeden z brzeźniczanin.
– Symulacja oparta jest na realnej liczbie urodzin zarejestrowanych w USC, a nie na podstawie jakiegoś widzimisię. Musimy zasygnalizować, jakie są różnice między środkami finansowymi, które otrzymujemy, a naszymi wydatkami na szkołę. Dziś problem jest niewielki, ale za cztery, pięć lat może być poważny. Naszym zadaniem jest przedstawić zagrożenia i wyciągnąć wnioski na przyszłość – tłumaczył wójt Alojzy Pieruszka.
Mieszkańcy niepokoili się, że taka dyskusja to pierwszy krok do likwidacji placówki. – Ograniczenie szkoły do klas I – III może w przeszłości skutkować jej zamknięciem, bo już całkiem będzie nieopłacalna. Jakie szanse na utrzymanie ma szkoła jeśli nie będzie subwencji na klasy IV – VI? – denerwowała się obecna na spotkaniu brzeźniczanka.
Wójt zaprzeczał, że był złożony wniosek o likwidację klas w szkole w Brzeźnicy. – Nikt nie mówi o zamykaniu szkoły, nie było takich rozmów i nie ma żadnych działań w tym kierunku ze strony urzędu. Z analizy oświaty w gminie wynika, że na najbliższe trzy lata nie ma zagrożenia dla oświaty w tej strukturze, w jakiej funkcjonuje obecnie – przekonywał i dodał, że rada nic nie zrobi bez dokładnego rozeznania i bez konsultacji z mieszkańcami.
– Koszty jakie ponosimy na jednego ucznia w Brzeźnicy w porównaniu do innych szkół np. w Grzegorzowicach, Rudniku czy Szonowicach, skłoniły nas do zastanowienia się i konsultacji, co robić dalej, aby sytuacja nie pogłębiała się – tłumaczył.
Radna Teresa Neblik jest pewna, że poszedł niewłaściwy sygnał do mieszkańców: – Jak jestem 16 lat w radzie, cały czas rozpatrujemy problemy na lata do przodu, żeby wiedzieć co będzie się działo. Na komisji kompleksowo zajmowaliśmy się oświatą, której koszty utrzymania są coraz wyższe, gdyż ubywa dzieci. Rozmawialiśmy o problemie przedszkoli 9-godzinnych. Zastanawialiśmy się nad problemem gimnazjów, skąd również ubywa uczniów. Zdarza się, że dzieci, które kończą szkołę w Brzeźnicy często przenoszą się do gimnazjum w Raciborzu. W czasie dyskusji rozważano więc możliwość pozostawienia klasy I-III w Brzeźnicy, a przeniesienie uczniów klas IV-VI do Grzegorzowic, aby zżyły się z klimatem tej szkoły. W Brzeźnicy powstałoby wtedy duże 10-godzinne przedszkole, żeby w pełni wykorzystać budynek. Problem był przedstawiony radnym pod rozwagę, ale nikt nic nie mówił o likwidacji – zapewniała radna.
W 2015 r. szkołę w Brzeźnicy trzeba było dofinansować na kwotę 78 tys. zł. Mieszkańcy Brzeźnicy zastanawiali się, czy oddaje to rzeczywisty stan, ponieważ placówka stanowi zespół tworzony wspólnie z przedszkolem. Przewodniczący rady Mirosław Golijasz przypomniał, że subwencji nie ma na dzieci przedszkolne, dlatego policzono tylko uczniów szkoły oraz koszty związane z jej funkcjonowaniem.
– Wydatki trzeba przewidywać, ale też trzeba inwestować w dzieci, bo jak dzieci nie będzie to pan wójt nie dostanie renty. A nie widzę, żeby w szkole były inwestycje. Oświetlenie jest 20-letnie i buczy. Wszędzie pan inwestuje tylko nie w naszą szkołę – skarżył się mieszkaniec.
Wójt przekonywał, że placówka w Brzeźnicy nie prezentuje się źle, są prowadzone bieżące remonty. – Szkoły traktowane są podobnie, choć nie znaczy to, że wszystkie jednakowo. Ilość pieniędzy w każdym budżecie jest różna i ukierunkowujemy je najpierw na szkoły większe. Kiedy była taka potrzeba, wybudowaliśmy salę gimnastyczną w Grzegorzowicach. Korzystają z niej również dzieci z Brzeźnicy, które uczęszczają tam do gimnazjum – tłumaczył wójt.
– Co zrobić, żeby uczniowie chcieli zostać w gimnazjum, może stworzyć wielojęzykowe klasy, może podejść do tego biznesowo? Jakie podejmujecie jako gmina kroki, aby szkoła w Brzeźnicy rozwijała się? – padały głosy z sali, za podniesieniem rangi placówek w gminie.
– Nie blokujemy inicjatyw dyrektora, aby pozyskał dodatkowe środki na rozwój szkoły – usłyszeli w odpowiedzi.
Największym problemem wydaje się jednak malejąca liczba dzieci w sołectwach, za którymi do szkół trafiają subwencje oświatowe. Podpowiedzią do rozwiązania trudnej sytuacji szkoły, może być utworzenie towarzystwa oświatowego. Podobna do tej w szkole w Brzeźnicy, była kiedyś sytuacja w Szonowicach i Gamowie. Mieszkańcy zdecydowali o utworzeniu Parafialnego Towarzystwa Oświatowego, które jest organem prowadzącym. Zdaniem niektórych radnych towarzystwo ma większe możliwości finansowania niż szkoły podlegające gminie. Jeśli więc mieszkańcy chcą wziąć sprawy w swoje ręce i sami szkołę utrzymać mogą założyć takie towarzystwo oświatowe – podpowiadano im na sesji.
(ewa)