Absolwenci znowu zasiedli w ławkach
70-lecie I LO w Raciborzu
– Patrząc na Państwa, widzę wielu znajomych lekarzy, prawników i przedstawicieli innych zawodów, którzy skończyli to elitarne liceum – mówił podczas jubileuszu 70-lecia ILO w Raciborzu starosta Ryszard Winiarski, który obecnej kadrze pedagogicznej życzył, by dorównała swoim poprzednikom, a liceum osiągało w rankingach szkół średnich jak najwyższe miejsca.
Absolwent ILO i jednocześnie wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek podkreślał, że z ogromną sympatią wspomina czasy liceum i jego nauczycieli. – Profesor Benedykt Motyka przyprowadzał często do urzędu swoich uczniów, którym pomagał tu załatwiać różne formalności, i stając naprzeciwko mnie mówił do nich: Krzyżek – mój uczeń. Czułem się wtedy bardzo dumny. Życzę Państwu, żebyście taką dumę czuli zawsze wspominając mury tej szkoły – zwracał się do gości zgromadzonych w auli.
Była dyrektor szkoły – Janina Wystub wspominała swoje początki w liceum. – Pamiętam pierwsze spotkanie w tej auli, gdy straż pożarna zdejmowała z sufitów żyrandole, z których lała się woda oraz spotkanie założycielskie Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół ILO w 1999 roku. Dziś przyznaje ono uczniom nagrody Primus Inter Pares, wspiera ich rozwój poprzez zajęcia pozalekcyjne, wyjazdy szkoleniowe i warsztaty – podsumowała wiceprezes Stowarzyszenia, która za zaangażowanie w rozbudowę i modernizację szkoły oraz powstanie klas dwujęzycznych dziękowała Josefowi Gonschiorowi.
Gratulacje z okazji jubileuszu i życzenia dalszego rozwoju szkoły na ręce jej dyrektora Wojciecha Janiczko złożyli też wojewoda śląski Piotr Litwa i wicewojewoda Gabriela Lenartowicz. Po części oficjalnej absolwenci rozeszli się do swoich klas, a wieczorem spotkali na balu w hali Rafako. Niektórzy z nich podzielili się z nami swoimi wspomnieniami z czasów szkolnych.
Katarzyna Gruchot
Jerzy Gospoś absolwent (matura 1964)
Ostatni raz na zjeździe absolwentów byłem 20 lat temu. Dziś jestem już na emeryturze i przyjechałem do Raciborza z Hamburga. Do Niemiec wyjechałem w grudniu 1980 roku. Przez wiele lat pracowałem jako kierownik wydziału doświadczalno-badawczego największej w Europie Huty Miedzi. Wcześniej skończyłem Politechnikę Wrocławską i tutejsze liceum. Chodziłem do klasy z łaciną. Naszym wychowawcą był najpierw Bolesław Śmigurski, potem na krótko Irena Ścibor-Rylska a na koniec Józef Koloska. Zdzisław Duda, ja i Kazimierz Strzałka byliśmy w klasie najlepszymi uczniami, a teraz widzimy się na zjazdach i klasowych spotkaniach. Ostatnie było w ubiegłym roku, kolejne dziś o 15.00 w „Venie”.
Piotr Klima absolwent (matura 1973)
Uczestniczę już w trzecim zjeździe absolwentów. Chodziłem do klasy z językiem angielskim, który prowadził profesor Józef Oratur, a naszą wychowawczynią była polonistka Maria Woźniak. Pamiętam swoje pierwsze miłości i wspaniałe koleżanki z czasów szkolnych: Ewę Pieracką i Marię Magdoń oraz kolegów Franka Makulika a także mieszkających dziś w Niemczech Janusza Biadacza i Janusza Koniecznego. Nasza wychowawczyni zabierała nas często na wycieczki do teatru i zmuszała do chodzenia do KMPiK-u i czytania poważnych gazet, wśród których była „Polityka” i „Życie literackie”. Musieliśmy potem na lekcjach omawiać artykuły z tych czasopism i wtedy tego bardzo nie lubiłem, a dziś jestem pani profesor za to wdzięczny.
Gabriela Lenartowicz zd. Kosel (matura 1979)
Wychowawczynią naszej klasy była biologiczka profesor Helena Złotoś, ale najbardziej zapadła mi w pamięci nauczycielka języka francuskiego Wanda Goc. Pani profesor była wyjątkową osobą, ale zawsze miała problem z zapamiętaniem jak się nazywam. Moja licealna ksywa, pochodząca zresztą od nazwiska, nie sprawiała jej jednak kłopotu i gdy po latach zobaczyła mnie na rynku w Raciborzu, spontanicznie zawołała: Hrabina! Przyjaźniłam się z panienką z pałacyku, jak mawiano o Iwonie Łabędzie, której rodzice pracowali w Domu Dziecka w Rzuchowie i tam mieszkali. Pamiętam też Klarę Piontek z Pszowa i Brygidę Kamczyk, z którą mam kontakt do dziś, bo pracuje w Urzędzie Gminy w Krzyżanowicach. Uczestniczę we wszystkich zjazdach absolwentów naszej szkoły, a ponieważ nie mogłam być dzisiaj na części oficjalnej, mam nadzieję, że spotkam wielu znajomych na wieczornym balu w hali Rafako.
Piotr Wider i Andrzej Ploszka (matura 1980)
Byliśmy uczniami klasy o profilu humanistycznym, której wychowawcą był profesor Benedykt Motyka. To była bardzo fajna klasa i choć lubiliśmy chodzić na wagary i większość z nas paliła w męskiej toalecie papierosy, to jednak mieliśmy też sukcesy na polu nauki, w czym godnie nas reprezentował nasz nieżyjący już kolega Wiesiu Hanczarek. Całkiem nieźle poszła nam też matura, którą zdaliśmy prawie wszyscy, a jako humaniści byliśmy dumni z tego, że bez ściąg i odpisywania zaliczyliśmy matematykę. Wprawdzie nie mieliśmy głosów, które nadawałyby się do szkolnego chóru, ale lekcje muzyki z profesorem Piotrem Liberą należały do naszych ulubionych. Wciąż utrzymujemy ze sobą kontakt, a absolwenci naszej klasy spotykają się co roku.
Adela Nowak nauczycielka, sekretarz Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół ILO
Jestem z tą szkołą bardzo związana i do wszystkiego co się z nią wiąże podchodzę bardzo emocjonalnie. Tak się martwiłam o to, czy wszystko dziś wypadnie dobrze, że nie mogłam spać. A teraz, gdy podchodzą do mnie kolejni absolwenci i wciąż mnie rozpoznają to aż mi się dusza raduje. Z organizacją takiego zjazdu jest zawsze sporo pracy, ale ja jestem niestrudzona i dopóki wystarczy mi sił, będę pracować w Stowarzyszeniu. Cieszę się, że tyle osób przyszło dziś do szkoły. Na wieczorny bal w hali Rafako zadeklarowało się dwieście osób. Wśród nich będę też ja, razem z mężem Alfredem, który wiele lat uczył w naszym liceum historii.