Złośliwy przegląd miesiąca
Racibórz
Powiatowa rewolucja kulturalna
Starosta Raciborski zdecydował, że nagrody „Mieszki” za osiągnięcia w powiatowej kulturze nie będą już przyznawane w hurcie (jak dotychczas) tylko w detalu, czyli w mniejszej liczbie, a także w „niekulturalnych” kategoriach. Decyzję oparto zapewne na tajnej prognozie demograficznej, według której przy dotychczasowej skali nagradzania już wkrótce mieszkańcy powiatu, którzy jeszcze nie dostali „Mieszka”, będą stanowić mniejszość populacji. Równocześnie, w związku z masową emigracją z powiatu dorosłych osobników, kolejnych laureatów trzeba będzie łowić już w środowiskach twórczości przedszkolnej. Działania władz, choć spóźnione o lata świetlne, popieram całym sercem. Równocześnie, jako posiadacz akcji KGHM, trzymam kciuki za wzrost cen miedzi na rynkach światowych, który byłby dodatkowym impulsem do zwiększenia wartości wręczanych statuetek.
Cojones czyli niezłe jaja
Elity polityczne Nędzy zelektryzowała plotka, że radny Julian Skwierczyński coś tam kombinuje na boku, żeby przyłączyć Ciechowice, Zawadę Książęcą i Łęg do gminy Kuźnia Raciborska. Moim zdaniem to tylko plan minimum, bo strategicznym celem jest zaproponowanie adopcji ww. sołectw gminom Berlin i Nowy Jork. Tak czy siak, na sesji przewodniczący Gerard Przybyła zapytał radnego z Zawady, czy rzeczywiście podejmuje on tak niecne i podstępne knowania. Pytany wykręcił się od odpowiedzi i zażądał pytania na piśmie. Takie kunktatorstwo nie spodobało się przewodniczącemu, który podkreślił, że to właśnie sesja jest od zadawania pytań. „Trzeba mieć tak zwane cojones panie Skwierczyński” – podsumował Przybyła. Hiszpańskie „cojones” to nic innego niż zwykłe polskie jaja, z tym że konkretnie w wydaniu męskim. Dlatego jako patriota i miłośnik czystości języka polskiego stanowczo protestuję przeciwko zaśmiecaniu naszej mowy takimi obcymi potworkami. Nawet jeśli radny Skwierczyński kojarzy się przewodniczącemu Przybyle z Don Kichotem to można te literackie fantazje równie pięknie oddać w rodzimej mowie.
Stara miłość nie kruszeje
W gminie Pietrowice nie dość, że afer ani widu ani słychu, to nawet pośmiać nie ma się z kogo. Jednym słowem nuda. Nie dziwota, że w tej sytuacji przewodniczącego rady Henryka Marcinka ciągnie na gościnne występy do Raciborza, gdzie chwilowo zrobiło się ciekawiej. Radna i kandydatka do sejmu Anna Ronin na przystani kajakowej zażądała dymisji prezydenta Mirosława Lenka i w ogóle nabluzgała wszystkim jego domniemanym afirmantom. Miejsce zostało wybrane celowo, jako symbol „raciborskiego betonu”, do którego skruszenia kandydatka nawiązywała już w poprzedniej kampanii wyborczej. Nie jest do końca jasne, czy przewodniczący Marcinek wpadł na happening przez pomyłkę (np. spodziewając się prezentacji innowacyjnej, mobilnej kruszarki do betonu zbrojonego), z nudów czy też konsekwentnie wspierał Ronin także w tych wyborach. Gościnność wymaga jednak, aby ostrzec przybysza z Pietrowic (którego samorządowa kariera jak dotąd wiedzie od sukcesu do sukcesu), że jego Polityczna Muza tylko w ciągu jednego roku przegrała wybory już trzy razy: na prezydenta Raciborza, na szefa mniejszości niemieckiej w powiecie, a teraz do sejmu. Pal licho stracony czas, panie przewodniczący, ale to może być zaraźliwe…
Nikt nie przyznaje się do forsy
W gminie Krzyżanowice znaleziono znaczną sumę pieniędzy, którą prawdopodobnie ktoś zgubił. Policja bezskutecznie poszukiwała poszkodowanego. Widać tamtejsze ludziska są uczciwe i cudzego nie ruszą. Plotki, że kasę zgubili uchodźcy lub złodzieje, którzy z oczywistych powodów nie chcą się zwierzać policji odrzucamy, jako złośliwość bez pokrycia. W każdym razie teraz pieniądze dalej czekają na właściciela, z tym, że w biurze rzeczy znalezionych, które prowadzi Starostwo Powiatowe w Raciborzu. Ciekawe czy by wystarczyło na nowy rentgen dla radiologii?
Poseł bezrobotny, a wokół znieczulica
Z okazji Dnia Nauczyciela w Strzesze nagrodzono liczną populację miejscowych nauczycieli. Z kolei niezliczone wiązanki kwiatów i dyplomy dla zasłużonych potwierdzają wolę władz by wspierać lokalny biznes. Na razie załapali się kwiaciarze i mała poligrafia. Ale ja nie o tym…Uroczystość dała pretekst posłowi Henrykowi Siedlaczkowi do publicznego zwierzenia, że tęskni za szkołą i że uczniowie go pytają czy wróci do zawodu nauczyciela. I wyobraźcie sobie, co za znieczulica teraz panuje wśród narodu! Wszyscy na sali wiedzieli, że już niedługo poseł straci robotę, a nikt nie zaproponował posady.
Marzenia się spełniają
Moje ulubione hasło z obecnej kampanii wyborczej to: „Czas na zmiany. Przedsiębiorca. Nie polityk”. Jego smaczek polega na tym, że umieściła je na swoich plakatach kandydatka Platformy Obywatelskiej z naszego okręgu – Iwona Paulina Leszczyszyn. Pozostawiam historykom myśli politycznej dociekania czy nawoływanie do zmian przez kandydatkę partii, która rządzi w Polsce od 8 lat nie było czasem aktem sabotażu wrażych sił, które zalęgły się w jej sztabie wyborczym. Mnie nie pozostaje nic innego jak pogratulować pani Iwonie skutecznej realizacji programu wyborczego, a jej partii zasłużonego odpoczynku w ławach opozycji!