Na tanich oponach straciłem kontrolę nad autem
Auto na zimę
Test w centrum szkoleniowym rajdowca Zasady przyniósł doświadczonemu sprzedawcy opon ciekawe spostrzeżenia. Porównał skuteczność hamowania przy użyciu kół z różnych półek cenowych. – Kto przeżyłby to samo co ja już nigdy nie chciałby kupić najtańszych albo używanych opon – przekonuje Piotr Prusicki.
Choć już końcówka października to za oknem pojawia się słońce, a temperatury są wciąż na plusie nawet nocą. Sezon wymiany opon wyznaczany kiedyś przez ujemne wartości na termometrach teraz wiąże się ściśle z kalendarzem. – Owszem, mamy pierwszy rzut zapobiegliwych klientów, którzy przyjeżdżają gdy tylko w radiu usłyszą informacje o pierwszym śniegu w górach. Tak było tydzień temu gdy odnotowaliśmy pierwszą kolejkę do przekładki opon w tym roku. Ale nie ma już takich kulminacji w wymianie jak przed laty – opowiada Prusicki.
Kierowcy decydują się usługę w zakładzie wulkanizacyjnym zwykle między 20 a 30 października. I to niezależnie od pogody, bo uznają, że lepiej to zrobić tydzień wcześniej niż uczynić za późno gdy regularnie śnieży. W rejonie Raciborzu wiele osób pracuje w Austrii, do której jeździ przez Czechy. – Tam muszą obowiązkowo jeździć od 1 listopada na zimówkach – tłumaczy P. Prusicki.
Ten doświadczony, raciborski sprzedawca opon wrócił właśnie z testów opon, które posiada w ofercie jako przedstawiciel marki Bridgestone. Odbyły się w Centrum Szkoleniowym Sobiesława Zasady na lotnisku w Bednarach, pod Poznaniem. Porównano w nich tanie opony chińskiej produkcji, używane opony europejskich marek oraz opony z górnej półki cenowej. – Klient często kieruje się ceną przy wyborze opon ale gdyby kierowcy mogli przeżyć to co ja, hamując na tych najtańszych produktach to wątpię czy kiedykolwiek zdecydowaliby się na ich zakup – uważa Piotr Prusicki.
Jego zdaniem najbardziej interesująca była próba hamowania na specjalnej macie poślizgowej. Polewano ją wodą, a temperatura wynosiła około stopnia Celsjusza. Wjazd na matę odbywał się prędkości do 80 km/h. Pojazd wyposażony w opony Bridgestone’a hamował na odcinku około 35 m. Gdy założono w nim najtańsze z testowanych opon kierowca z Raciborza przeżył szok. – Samochód po prostu „leciał”. Straciłem nad nim kontrolę. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Dopiero przy niskiej prędkości rzędu 30 km/h opony złapały kontakt z nawierzchnią. Droga hamowania wyniosła 70 m – wspomina Prusicki. Tak samo źle wypadły w testach opony używane.
Tanie produkty z Chin są dostępne w cenie 140 zł za sztukę. To o 40 zł mniej niż standardowe propozycje znanych europejskich wytwórców. Kupując komplet czterech „kółek” klient zyskuje jedną z nich gratis. – Gdyby widział jak zachowuje się ta opona w trudnych warunkach drogowych, nie wydałby nań nawet złotówki – uważa sprzedawca z Raciborza. Wie, że nie brakuje chętnych na takie oferty. – Długo dyskutujemy z klientem, który upiera się przy jak najtańszym produkcie. W większości, na szczęście, dają się przekonać – twierdzi. Z jego rozmów z innymi przedsiębiorcami branży oponiarskiej, z rejonu Śląska czy Wielkopolski, wynika, że chińskie opony nie są tam popularnym towarem.
(ma.w)
Auto Serwis Prusicki
W ofercie opony, tłumiki, bagażniki, akcesoria samochodowe.
Serwisujemy również czujniki T.P.M.S.
Racibórz, ul. Głubczycka 59, tel. 32 418 15 71