Nasza oświata jest chora
4 uwagi Roberta Myśliwego naczelnika wydziału edukacji w urzędzie miasta
1. Choroba postępuje
Bez względu na scenariusz jaki zgotują samorządom władze centralne liczba dzieci w miejskich placówkach oświatowych nie wzrośnie. Mamy 1500 wolnych miejsc w raciborskich szkołach oraz 250 w przedszkolach. Gdy władza władza centralna przywróci sześciolatki przedszkolom to przez dwa, trzy lata będziemy zmagali się z niedoborem miejsc ale później i tak będzie to leciało w dół.
2. Tak czy inaczej: będzie źle
Z roku na rok będzie tylko gorzej. Dlatego, że przez 15 lat, bardziej lub mniej świadomie inwestowaliśmy w sieć, która na dzień dzisiejszy jest mocno przeszacowana, jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb edukacyjnych. Przypominam sobie słuszne wystąpienie radnych opozycji, pana Leona Fiołki, podczas głosowania nad udzieleniem absolutorium prezydentowi miasta. Pan Fiołka powiedział, że opozycja nie poprze go bo władze nic nie robią w sprawie oświaty, a dopłaca się do subwencji 12 mln zł. Podał wtedy przykład powiatu, który w tym roku dokonał zmian w sieci.
3. Leczenie podwójnie bolesne
Jeśli samorząd zdecyduje się na reformę to będą to rozwiązania bolesne społecznie. Jeśli nie wybierze tej drogi podejmie decyzje bolesne finansowo. W rękach radnych jest klucz do rozwiązania problemu lub jego utrwalenia. W perspektywie paroletniej można uznać, że miasto stać na 15-osobowe klasy i płacić nawet 70 mln zł rocznie na oświatę. Trzeba mieć wtedy świadomość, że zabraknie na inne wydatki.
4. Przed radą miasta jest dylemat
Czy inwestować w Gimnazjum nr 5 gdzie dach wymaga pilnej naprawy za co najmniej milion złotych? System grzewczy w tej szkole jak nie w tym to w przyszłym roku może wysiąść. Bo wygląda jak instalacja z u-boota. Pytanie brzmi: po co wydawać duże pieniądze na szkołę, która może wygasnąć w sposób naturalny? To radni wezmą za to odpowiedzialność. Niemałe środki inwestycyjne na oświatę powinny być wydawane w pełni świadomie.