Złośliwy przegląd miesiąca
Złośliwy przegląd miesiąca Bożydara Nosacza
Wstyd być bogatym
Podobno niektórym radnym bardzo się nie spodobało, że Nowiny Raciborskie podały kto ma najwięcej oszczędności, najdroższy dom i najnowszy samochód. Moim zdaniem, jak zwykle radnych bulwersuje nie to, co powinno. Po pierwsze, to chyba dobrze świadczy o człowieku (działaczu, polityku, a zwłaszcza przedsiębiorcy), że się czegoś dorobił w życiu, a nie chodzi w dziurawych gaciach albo żyje z pomocy społecznej na koszt podatnika. Po drugie, ponieważ dane pochodzą z oświadczeń majątkowych jeszcze za 2014 r., zamożność niektórych może przemawiać za tym, że poszli na radnych w innym celu niż wyciąganie z samorządowej kasy diet czy innej mamony. W jakim, to już inna sprawa, bo są przesłanki za tym, że niektórzy jednak trafili do rady przez pomyłkę. A swoją drogą ciekawe, czy też byłoby larmo, gdyby gazeta opublikowała listę najbiedniejszych radnych? Jakby redaktorzy się zdecydowali to mogę podsunąć tytuł artykuliku: „Raciborska golec-orkiestra”.
Czekamy na nazwiska malwersantów
Tym razem będzie trochę dłużej i raczej na poważnie. Z okazji Dnia Edukacji, nauczyciel i związkowiec Piotr Sput napisał w Nowinach Raciborskich, że z naszą oświatą źle się dzieje. Też mi nowość – pomyślałem i już miałem porzucić refleksje pana doktora w połowie lektury. Zawsze jednak trzeba walczyć do końca, jak mawiała żaba trzepocząc się w dziobie bociana, więc i ja dobrnąłem do finału, a za swoje samozaparcie zostałem sowicie wynagrodzony. Pod koniec oskarżycielskiej mowy zrobiło się bowiem sensacyjnie. Czytam oto: „W szkole, także w placówkach raciborskich, dochodzi do (…) mobbingu, łamania prawa, malwersacji finansowych (…)”. Zdanie napisane jest w trybie oznajmującym („dochodzi”), sugerującym, że autor nie snuje bajeczek z mchu i paproci po wypiciu trzech browarów, ale WIE o PRZESTĘPSTWACH. W związku z tym warto przypomnieć, że każdy obywatel RP (a zwłaszcza zatroskany o jej dobro), dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu (a takim jest np. przywłaszczenie powierzonego mienia czyli malwersacja) ma społeczny obowiązek zawiadomienia o tym prokuratury lub policji. Obowiązek ten wynika wprost z art. 304 par. 1 kodeksu postepowania karnego, choć za jego niewypełnienie nie grozi kara, jak w przypadku niepodzielenia się z odpowiednimi organami wiedzą o najpoważniejszych przestępstwach. Jak można przeczytać w komentarzach prawników, obowiązek społeczny „powinien wynikać z poczucia odpowiedzialności, uczciwości, uczulenia na zło i ludzką krzywdę”. A te cnoty, prawdopodobnie, Piotr Sput podziela bo inaczej nie traciłby czasu na takie patriotyczne manifesty. Oczywiście nie wykluczam, a nawet mam nadzieję, że autor już prokuratora powiadomił i wkrótce wszyscy poznamy nazwiska malwersantów. Dlatego z góry gratuluję mu obywatelskiej postawy i samozwańczo dziękuję w imieniu wszystkich okradanych Polaków.
Cała nadzieja w bocianie
W Wojnowicach protestują przeciw budowie farmy wiatrowej, ale wychodzi na to, że choćby nawet ludziska się krzyżem po polach kładli, to nic nie wskórają bo prawnie jest już wszystko pozamiatane. Cień nadziei daje jeszcze bocian, a właściwie jego gniazdo umoszczone niedaleko planowanej lokalizacji wiatraków. Otóż okazuje się (a w każdym razie tak zasugerował na sesji radca prawny Urzędu Gminy w Krzanowicach), że kluczowe jest czy raport, który opiniował Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Katowicach zawierał informację o bocianim gnieździe. Jeśli nie (a tak niektórzy podejrzewają) to może zaistnieć przypuszczenie, że Dyrektor wydałby inną decyzję, gdyby wcześniej wiedział, że śmigła wiatraków mogą pogorszyć samopoczucie bocianów. Takie cuda się teraz porobiły, że widać wiatraki bocianom szkodzą, a ludziom nie.
Nędzna łapówka
Raciborska „drogówka” zatrzymała w Nędzy kierowcę, który wydmuchał ponad 2 promile. Gość nie dość że napruty jak kuter, nie dość że już wcześniej stracił „prawko” i od samochodów miał się trzymać z daleka, to jeszcze teraz chciał przekupić policjantów biletami Narodowego Banku Polskiego. Przesadnie hojny wprawdzie nie był, bo chciał się szarpnąć tylko na pięć stówek, ale i tak ma szansę dostać za to nawet 8 lat odsiadki. Zawsze ciekawiło mnie, czy w takiej sytuacji, w sądzie oskarżony może wytłumaczyć się tym, że skoro „urwał mu się film”, to przecież ewentualną łapówkę też dawał bez świadomości czynu. Innymi słowy to tak, jakby skazywać lunatyka za to co zrobił podczas snu. W celu dojścia do prawdy sąd musiałby chyba zbadać empirycznie, jaką poczytalność ma oskarżony np. przy promilu, dwóch promilach, trzech promilach, itd. Wesoło się robi na samą myśl, jak na sali sądowej, w ramach eksperymentu procesowego, dają gagatkowi do spożycia jedną setkę, drugą, trzecią… No i ciekawe, kto by mu stawiał?
Rada jak marzenie
Radny Franciszek Mandrysz bardzo się frasuje, że na 23 raciborskich radnych tylko 7 to biznesmeni (Nowiny Raciborskie, 10 listopada). Sam uważa, że dobrze by było, aby w przyszłej kadencji przedsiębiorców było w radzie aż dwunastu. Nie wiadomo czy chodzi mu o to, żeby biznes miał w radzie miasta większość czy też po prostu liczba „12” wpadła mu w oko jeszcze w dzieciństwie za sprawą filmu „Parszywa dwunastka”. Radny nie zdradził również, jaka jest według niego optymalna liczba zasiadających w samorządzie przedstawicieli innych profesji, np. terapeutów, zakonnic, parkingowych i hodowców koni. A przecież, gdyby taki parytet dla każdego zawodu ustalić już teraz, to można by zlikwidować wybory, wprowadzić porządek i kupę forsy zaoszczędzić. A jak zagwarantuje się miejsce w radzie dla co najmniej jednego geja, lesbijki i transwestyty to nawet obrońcy demokracji nie będą się czepiać.
Nikt nie posiedzi na wieży
W Krzyżanowicach i w Chałupkach miały być zbudowane dwie sztuki wież widokowych w roli atrakcji turystycznych. Jak donoszą Nowiny Raciborskie, na razie powstanie tylko jedna, ta w Chałupkach, z widokiem na meandry Odry. Przeciwko budowie drugiej podobno zaprotestowali właściciele gruntów, na których miała powstać. Nie wiadomo o co poszło, może o pieniądze? Po tym, jak rozeszły się wieści, że w Wojnowicach płacą 35 tys. zł rocznie za dzierżawę gruntu pod wiatrak, nie ma się co dziwić. Zapaskudzi sobie człowiek za parę groszy własną ziemię jakąś amboną, na niej nie daj Bóg uwije sobie gniazdko chroniony ptaszek i później poważni inwestorzy będą go omijać szerokim łukiem.
Zdrowy głos w chorej sprawie
Radny Wiesław Szczygielski zaproponował prezydentowi, aby przestał umarzać szpitalowi podatek od nieruchomości. Radny uważa, że te pieniądze (a rocznie chodzi o ponad pół miliona złotych) lepiej przeznaczyć na sfinansowanie konkretnych badań i to tylko dla raciborzan. Propozycja wydaje się sensowna, bo szpital (który nie należy przecież do Miasta tylko do Powiatu) co roku zasysa miejską kasę jak czarna dziura, czyli nie wiadomo co się z nią konkretnie dzieje. W każdym razie Racibórz nie ma z tej hojności ani grama więcej pożytku niż reszta gmin powiatu, które nie dokładają do szpitala ani złotówki, choć od czasu do czasu zrzucają się na przykład na powiatową policję. Widać albo po gminach swoją kasę bardziej oszczędzają, albo choróbsk boją się mniej niż złodziei. No, chyba że dodatkowo boją się też policjantów…
Tajemniczy kalendarz
Właśnie ukazał się kalendarz ścienny zatytułowany „Powiat raciborski”. Radzę by wieszali go na ścianach tylko ludzie o ugruntowanej wiedzy geograficznej, tudzież niezłomnej miłości do ziemi raciborskiej. Jeśli bowiem oceniać powiat raciborski na podstawie zaprezentowanych zdjęć to ma on powierzchnię kilku hektarów w trójkącie Sąd – Rynek – Długa (wszystko oczywiście w mieście Racibórz). No, powiat rzeczywiście po zbóju… Termin „powiat raciborski” oznacza oczywiście nie tylko obszar położony w dorzeczu Odry, ale też jednostkę samorządu o tej samej nazwie. Ale i ten trop nic nie rozjaśnia, bo dlaczego niby samorząd powiatowy miałby kojarzyć się z sądem albo z kościołami? Chyba, że umieszczenie na kalendarzu aż dwóch zdjęć świątyń jest wskazówką, że w przyszłym roku „powiatowi raciborskiemu” przede wszystkim potrzebna będzie modlitwa?