Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Tak często wydaje nam się, że wszystko stracone i wysiłek nie ma sensu. Lepiej na problemy machnąć ręką i przyjąć rzeczywistość jak leci. Pamiętam poranek gdy pan Artur, młody człowiek opowiedział mi jaką niespodziankę szykują mu w Wojnowicach. Pod domem wystawią ogromny wiatrak, który będzie się kręcił napędzany wichurą. Był przerażony. Obawę w oczach zobaczyłem też u jego ojca i jego sąsiadów, już podczas protestu gdy wojnowiczanie wyszli na ulicę. Nie mają nic przeciw energii wiatrowej. Widzą w odnawialnych źródłach energii szansę dla przyszłości. Pytają tylko dlaczego ta rewolucja ma się odbywać tuż przy ich wiejskim osiedlu, tam gdzie dotąd szukali azylu od zgiełku i rytmu miast. O wiatrakach we wsi zaczęło być głośno w całym regionie. Przyjeżdżały telewizje, rozpisywały się gazety. W protest włączali się kolejni politycy, od radnego po europosła. Władze Krzanowic zorganizowały spotkania z inwestorem. Emocji było sporo, ale wszystko skończyło się na biurku wynajętego prawnika. Ten przyjrzał się sprawie, zwrócił uwagę komu trzeba i zwołana na prędce grupa oponentów wywalczyła to, czego odważyła się żądać. Wiatrak nie powstanie w miejscu gdzie go zaplanowano. Coś, co na początku drogi wydawało się tak mało realne, jednak doszło do skutku. Na takich przykładach jak wojnowicki udowadnia się wartość podnoszenia świadomości obywatelskiej. Gdyby ludzie nie zareagowali, ktoś inny zadecydowałby w sprawie ich dotyczącej. I ta decyzja nie byłaby dla nich korzystna. Warto było podnieść głowę, by walka z wiatrakami okazała się walką zwycięską.