3 pytania do Henryka Mainusza szefa rady miasta
Racibórz
– Internauta sprawdził obecność radnych na dyżurach i rozesłał mediom raport ze swoich obserwacji. Wielu nie zastał w wyznaczonych miejscach. Wśród nieobecnych był także pan. Jak pan się wytłumaczy?
– Ten pan wybrał w swoim raporcie tylko określonych radnych, tych tworzących koalicję „Razem dla Raciborza”. Akurat większość z wymienionych przyszła na zaproszenie prezydenta na ogłoszenie wyników Budżetu Obywatelskiego w urzędzie. Widać było nas na zdjęciach z relacji prasowych. Nie zdążyliśmy wrócić na dyżury w szkołach. Na tych dyżurach bywam już od kilkunastu lat i wiem jak małe jest nimi zainteresowanie. Ludzie spotykają mnie w pracy, w kościele, przychodzą do domu czy do LKS-u. Nie ma problemu by do mnie dotrzeć.
– Czy te wyrzuty, które skierowano pod adresem radnych za ich absencję na dyżurach nie skłaniają pana do podjęcia działań naprawczych w tej sprawie?
– Rozważymy w gronie radnych zgłoszenie raciborzanina. Jednak w dobie tak powszechnego dostępu do osób publicznych gdzie udostępniamy numery komórek i adresy mejlowe w internecie czy mediach przy jednoczesnym słabym zainteresowaniu dyżurami w szkołach może trzeba zastanowić się nad ich celowością? Co tydzień któryś radny dyżuruje w urzędzie, ja też jestem tam co wtorek przez godzinę.
– A może miejsce dyżurowania – szkoła, gdzie w porze gdy odbywa się dyżur trwa sprzątanie obiektu nie jest najlepsze do spotkań z wyborcą? Może namiary na radnych rozwiesić na tablicach informacyjnych i zwiększyć częstotliwość ich wizyt w urzędzie?
– Będziemy się nad tym zastanawiali. Zamknięta szkoła, w godzinach wieczornych, zwłaszcza jesienią wygląda na opustoszały gmach. Odbieram sygnały, że czasami radni „całują klamkę” bo ktoś z obsługi zapomniał, że odbywa się tam dyżur. Marcin Fica stał w ostatni poniedziałek pół godziny na dworze czekając pod drzwiami SP 4, zgłosił to w biurze rady. Uwagi jakie dotarły do nas poprzez obserwacje zamieszczone w internecie są cenne i nawet jeśli dostrzegam w nich pewne upolitycznienie sprawy to stanowią punkt wyjścia do dyskusji o przyszłości obecnej formuły dyżurowania.