Lenk: Ronin z Wacławczykiem pomawiają mnie o przynależność do układu mafijnego
Prezydent Raciborza wygłosił oświadczenie, w którym podkreślił, że nie jest autorem obraźliwych komentarzy internetowych, o których autorstwo podejrzewają go politycy opozycji Anna Ronin i Dawid Wacławczyk. Z pierwszą już wszedł na drogę sądową, z drugim zamierza to zrobić.
Lenk ze swoim rzecznikiem prasowym Leszkiem Iwulskim uważają, że Ronin z Wacławczykiem głoszą krytykę, która nie mieści się w granicach prawa. Ci dwoje uznali za naganne, nie licujące z obejmowanym urzędem, zachowanie Lenka, który miał w kampanii wyborczej uciekać się m.in. do wpisywania w internecie komentarzy dyskredytujących przeciwniczkę. Ronin wezwała nawet prezydenta do dymisji, co ogłosiła na konferencji prasowej i opublikowała w sieci.
Na konferencji dla mediów M. Lenk oznajmił, że prokuratura gliwicka przesłuchiwała go jako świadka, a nie oskarżonego, prowadząc dochodzenie w sprawie rzekomych prześladowań religijnych w Raciborzu. Do organów ścigania zwrócili się z tym dwaj raciborzanie, dyrektorzy tutejszych szkół, wskazując, że są pokrzywdzeni poprzez używanie wobec nich określenia „sekta” w kampanii wyborczej i łączenia ich z kandydatką A. Ronin. Lenka przesłuchiwano w kontekście dwóch tzw. hejtów, obrażających komentarzy. – Obliczyliśmy, że wszystkich komentarzy było ponad 8 tysięcy. Treść tych dwóch mieściła się w retoryce kampanii wyborczej – podkreślił prezydent. Nie zdecydował się na ujawnienie jak brzmiały. – To nie są moje komentarze. Wpisano je z mojego IP (internetowego adresu), ale wtedy gdy zaistniały w sieci ja i żona byliśmy w pracy. Nikogo nie było wtedy w domu – zaznaczył włodarz. Przyznał, że z internetu korzysta za pośrednictwem routera, urządzenia umożlwiającego podpięcie się do internetu dowolnemu użytkownikowi znajdującemu się w jego pobliżu. Internauci zwykle zabezpieczają dostęp do swoich routerów. – Nie pamiętam czy wtedy było takie hasło. Kupiłem neostradę trzy lata temu – tłumaczył prezydent na konferencji. Lenk nie wyklucza w tej sprawie prowokacji, ani tego, że za działaniami Wacławczyka i Ronin stoi ktoś trzeci. – Ostatnio czuję się lekko zastraszany – stwierdził. Nie rozwinął jednak tego wątku.
– Wiem co mówię. Moje oświadczenie polega na prawdzie. Broni mnie praca na rzecz raciborzan – Lenk podkreślał swoje dokonania w ciągu roku pracy. Mówił m.in. o zaangażowaniu w obronę miejsc pracy w przeznaczonym do likwidacji RCKiK i wpływie na zakup mleczarni przez spółdzielnię z Bierunia, a także doprowadzeniu do powstania nowego zakładu – sortowni odpadów na Dębiczu. – Rozwija się strefa gospodarcza na Ostrogu i są zainteresowani inwestcjami na terenie starej cukrowni. Stawiam w tej kadencji na wspieranie lokalnej przedsiębiorczości. Efekty tych działań będą oznaczały nowe miejsca pracy w mieście. Racibórz jest zadbanym, dobrze funkcjonującym ośrodkiem, przyjaznym dla inwestorów – podkreślał włodarz.
Czeka na wyniki postępowania prokuratorskiego w sprawie oświadczeń pod jego adresem ze strony Anny Ronin, a Dawida Wacławczyka wezwał do przeprosin za to, co zawarł w tekście rozpowszechnianym za pośrednictwem jego facebooka oraz w jednym z raciborskich portali internetowych.
Prezes NaM-u skomentował wystąpienie Lenka porównując je do kabaretowych występów. Prezydent miasta przesłał mu oficjalne pismo, wzywające do przeprosin. Zastrzegł, że skorzysta z drogi sądowej jeśli D. Wacławczyk nie zastosuje się do jego żądań.
(ma.w)