Dyżury w domu kultury
Radni miejscy szukają nowego miejsca na swoje comiesięczne dyżury dla mieszkańców.
Ci rzadko odwiedzają ich w szkołach, gdzie urzędują. W porach wieczornych, gdy przychodzą rajcy, placówki są pozamykane i obsługiwane przez sprzątaczki. – Jedna przegoniła mnie po salach zanim wyznaczyła tę, w której mogłem przebywać – wspomina Janusz Loch. Marcin Fica w ogóle nie został wpuszczony do SP 4 tylko czekał na dworze. Leszek Szczasny uważa, że obecna formuła spotkań dla mieszkańców jest archaiczna. – O ile na dzielnicach dyżury powinny zostać w szkołach to w centrum lepszym miejscem byłoby RCI lub RCK – proponuje radny.
(m)