Michał Pudło: Dostrzegam iskierkę nadziei na utrzymanie gimnazjów
Racibórz
W szkole nie ma nic gorszego niż poczucie niepewności, tymczasowości i zawieszenia. W edukacji nie powinno być miejsca na żadne rewolucje, potrzebna jest stabilność, spokój i konsekwencja. Każda zmiana, powinna być wprowadzana w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny, twierdzi członek Zarządu Głównego ZNP w Warszawie, przewodniczący Śląskiej Okręgowej Sekcji Emerytów i Rencistów ZNP w Katowicach, członek zarządu raciborskiego związku Michał Pudło.
– Dziś ciągle wiele emocji budzi problem czy należy posłać do szkoły sześciolatki, czy też – zgodnie z nową polityką oświatową – obowiązkiem szkolnym powinny zostać objęte wyłącznie siedmiolatki?
– Całe szczęście, że stworzono taką możliwość, która pozwala rodzicom posłać dziecko do szkoły od sześciu lat. Pomimo, że obowiązek szkolny jest od siódmego roku życia. Szkoły w kraju są na to przygotowane i będą starały się pozyskać sześciolatki. Załatwi to dwa problemy: w przedszkolach będzie miejsce dla trzylatków, a jednocześnie nie trzeba będzie zwalniać nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych. W Szkole Podstawowej nr 15 w Raciborzu musiałoby odejść pięciu nauczycieli. W podobnej sytuacji znalazłyby się również pozostałe raciborskie placówki. Jeśli pomnożyć to przez kraj jest to olbrzymia skala problemu. Mamy nadzieję, że poprą nas samorządy, dla których sytuacja ta rodzi poważne konsekwencje finansowe, ponieważ przez rok będzie brakowało subwencji oświatowej. Dla niektórych małych gmin to być albo nie być.
– Czy raciborskie szkoły gotowe są na przyjęcie sześciolatków?
– W wielu gminach przygotowano specjalnie klasy, całe szkoły i ich otoczenie dla sześciolatków. Wszystkie raciborskie szkoły są przygotowane do tzw. systemu zabawowego, a więc stopniowego, spokojnego przejścia do kształcenia sześciolatków. Każda ma plac zabaw z prawdziwego zdarzenia, klasy są tradycyjne, a dodatkowo ułożono dywany dla dzieci i stworzono kąciki zabaw. Tak jest w ponad 80 proc. polskich szkół. Mamy też przygotowanych do pracy nauczycieli tzw. nauczania zintegrowanego. Dla większości z nich, legitymujących się studiami magisterskimi i dużym doświadczeniem, jest to podstawowe wykształcenie.
– Rewolucyjnym krokiem jest pomysł stopniowego wygaszania gimnazjów i ponownego przywrócenia siódmej i ósmej klasy szkoły podstawowej.
– Likwidacja dotknie 7600 gimnazjów, w tym 200 gimnazjów w 600 zespołach szkół katolickich. Przedstawiciele samorządów szczególnie obawiają się jednorocznej luki, której niczym nie da się wypełnić. Jeden rok przerwy w naborze będzie powtarzał się w kolejnych latach, poczynając od szkoły podstawowej, kończąc na uczelniach wyższych. Dla gmin, w których specjalnie wybudowano gimnazja niesie to konkretne konsekwencje finansowe. Tak jest również w Raciborzu, gdzie rozbudowano gimnazja.
Dziś istnieje możliwość odstąpienia od likwidacji oraz wzmocnienie gimnazjów np. przez wprowadzenie pedagogów i psychologów. Inaczej poniesiemy negatywne konsekwencje takiej decyzji, jak np. zaprzepaszczenie 16-letniego dorobku edukacyjnego tych szkół, zmiany zakresu obowiązku nauki, który dotychczas obowiązywał do ukończenia gimnazjum. W nowej sytuacji nie wiadomo, czy będzie się kończył na szkole podstawowej, czy też na szkole ponadpodstawowej? Ponadto niesie to zmiany: w regulacji oceniania w poszczególnych typach szkół, ramowych programów nauczania, reorganizację egzaminów zewnętrznych, czy zmianę subwencjonowania szkół. To musi odbić się czkawką finansową w gminach.
– Czy szkoły ośmioklasowe będą inaczej finansowane niż gimnazja?
– Subwencja jest celowa i idzie za uczniem. Podobnie rzecz ma się z subwencją dla szkół, które kształcą osoby dorosłe. W Raciborzu wydaje się rocznie prawie 3 mln zł na szkoły dla dorosłych, które są w zdecydowanej większości w rękach prywatnych. Mało tego, nikt nie ma nad tym kontroli. Rodzi to niebezpieczeństwo, że przy obecnych reorganizacjach, coraz więcej stowarzyszeń i gmin będzie poszukiwało pieniędzy na przekształcenie szkół podstawowych w stowarzyszeniowe lub prywatne. Wystarczy do tego 70 uczniów. Jako związek dążymy, aby utrzymać kształcenie w szkołach publicznych. Badania międzynarodowe wskazują, że nasze szkoły mają fantastyczne wyniki i ocena ich jest bardzo wysoka.
– Czy likwidacja gimnazjów została już przesądzona?
– Jest iskierka nadziei. Pani minister zapowiedziała, że będą prowadzone konsultacje z organizacjami społecznymi, instytucjami i samorządami. A wiemy, że gminy w zdecydowanej większości są przeciwne likwidacji gimnazjów. Jako związek dbamy o to, aby zapewnić, jak najwięcej miejsc pracy, natomiast zamknięcie gimnazjów będzie wiązało się z dziesiątkami tysięcy pozbawionych pracy nauczycieli również w Raciborzu. Nawet jeśli zwiększylibyśmy czas nauki w liceach i technikach o rok, te ponadgimnazjalne szkoły nie zdołają wchłonąć wszystkich zagrożonych pracowników oświaty. Podobnie będzie w szkołach podstawowych. Dlatego jako ZNP zamierzamy szeroko współpracować z samorządami i rodzicami. Rozpoczęliśmy także współpracę z episkopatem. W gimnazjach i szkołach średnich uczą księża, których trzeba będzie również zwolnić. Dlatego uważam, że szkoły muszą mieć spokój, nie można wykonywać tak nagłych ruchów, które do niczego dobrego nie prowadzą.