Radni pod komórką czyli dyżur na telefon
Przewodniczący rady miasta Henryk Mainusz zapytał członków tego gremium o optymalny model ich dyżurowania na terenie Raciborza. – Niewiele nowego z tego wyszło – przyznaje.
Rada głowi się nad poprawą kontaktu z mieszkańcami odkąd pewien raciborzanin „złapał” paru rajców na wagarowaniu od dyżurów w szkołach. Sprawdził kilka lokalizacji i okazało się, że nikogo nie zastał w wyznaczonym terminie. Jego akcja dotyczyła radnych klubu prezydenta Lenka. Wrażeniami podzielił się w mediach. Krytyka opinii publicznej skłoniła Henryka Mainusza do poszukiwania nowych rozwiązań.
Ze strony radnych padły m.in. pomysły by dyżurowali w placówkach kultury – RCI przy ul. Długiej, RCK przy ul. Chopina (wizje Leszka Szczasnego) lub w filiach biblioteki miejskiej (propozycja Wiesława Szczygielskiego). Jest też opcja by wszystkie dyżury odbywały się wyłącznie w urzędzie miasta, ale częściej niż raz w tygodniu.
– Z mojego rozeznania, o jakie pokusiłem się wśród rajców, wynika, że najlepszą metodą jest przywołanie radnego na telefon. Umówić można się z nim w konkretnym miejscu i o pasującej obu stronom porze – uważa H. Mainusz. Czy w związku z tym rada rozpocznie szeroką kampanię informacyjną o numerach komórek rajców? – Trzeba to rozważyć. Dogadać się z proboszczami by wywiesili informację w kościołach, a dla tych co tam nie chodzą znaleźć inne miejsce na wywieszkę z numerem telefonu. Może na tablicach miejskich? – zastanawia się szef rady. Widzi też potrzebę utworzenia specjalnej zakładki na stronach internetowych miasta gdzie pojawiłyby się namiary na radnych. – To musi być coś bardzo widocznego bo teraz choć numery są w BIP to trzeba ich trochę poszukać – podsumowuje H. Mainusz.
(ma.w)