Zuchwały napad na kantor w Raciborzu
Mężczyzna w dresie groził pracownicy kantoru przedmiotem przypominającym broń. Kobieta nie wydała mu pieniędzy. Bandyta wpadł w panikę.
Spokojne niedzielne popołudnie w Raciborzu. Na skrzyżowaniu ulic Opawskiej, Ogrodowej i Staszica jest pełno ludzi. Dzieci jeżdżą na rowerkach, tatusiowie gonią za nimi, próbując uchronić je przed upadkiem. Kobiety i dziewczęta łapią pierwsze tej wiosny promienie słońca. Starsi mieszkańcy odpoczywają na ławkach w pobliskim parku Roth. Wśród tej ciągle zmieniającej się grupy ludzi jest jednak dwóch mężczyzn, którzy nie wyszli z domu na spacer. Ich celem jest kantor, a w zasadzie zgromadzone w nim pieniądze, które postanowili ukraść.
Było ich dwóch
Jest 3 kwietnia około godz. 17.20. Do kantoru na rogu Opawskiej i Ogrodowej w Raciborzu zbliża się dwóch mężczyzn. Jeden zostaje na czatach, natomiast drugi wchodzi do środka. Ma na sobie dresowe spodnie i bluzę. Twarz częściowo zasłaniają duże przeciwsłoneczne okulary, na głowie ma zimową czapkę. W jednej ręce trzyma reklamówkę, w drugiej dzierży przedmiot przypominający pistolet.
– Dawaj siano i nie próbuj nic przyciskać – mówi do pracownicy kantoru czystą polszczyzną, bez naleciałości gwarowych. Dziewczyna jest zszokowana. Przyszła do pracy kilka minut wcześniej, zmieniając swoją koleżankę. Sparaliżowana strachem nie wymawia ani słowa, bezwiednie cofa się, wychodząc z pomieszczenia kasowego na zaplecze kantoru.
– Ją zamurowało i wyszła, a on nie wiedział co robić. Policjanci mówią, że chyba był naćpany. Pot zalewał mu twarz, był bardzo nerwowy, na chwilę podniósł okulary i pokazał całą twarz, to widać na filmie – mówi Wiesław Sikorski, właściciel kantoru.
Na udostępnionym w internecie nagraniu z monitoringu (www.nowiny.pl/117019) widać, jak przestępca miota się po sklepie, wygląda na zewnątrz, daje jakieś znaki swojemu wspólnikowi. O tym drugim mężczyźnie wiadomo było tylko tyle, że również był młody, wysoki, o ciemnych włosach. Po kilkudziesięciu sekundach bandyta nie wytrzymał i wyszedł z kantoru. Wówczas pracowniczka zaalarmował policję o napadzie. W miasto ruszyły patrole, jednak po kilku godzinach wróciły do bazy – bez rezultatów. Sprawcom napadu udało się wydostać z obławy.
Wpadli po tygodniu
Wiesław Sikorski miał nadzieję, że dzięki upublicznieniu wizerunku sprawcy napadu, bandytę uda się zatrzymać. – Jeśli miał pistolet, to nie do zabawy. Teraz mu nie wyszło, ale może spróbować jeszcze raz, być może wówczas użyje broni – wyrażał swoje obawy właściciel kantoru w piątek 8 kwietnia.
W niedzielę 10 kwietnia, dokładnie tydzień po napadzie, kryminalni zatrzymali bandytów. To raciborzanie w wieku 26 i 33 lat. Mężczyźni trafili już do policyjnego aresztu. Za popełnione przestępstwa sąd może skazać ich nawet na 12 lat więzienia.
Wojtek Żołneczko