„Idealne miejsce do życia” wśród przestępców
Złośliwy komentarz tygodnia
Niedawno podejrzewałem prezydenta Lenka, że nawet na rurze by zatańczył, żeby tylko nikomu się nie narazić przed referendum. Ale państwo Roninowie dokonali „autosabotażu” przy zbieraniu podpisów i sprawa się rypła. Prezydent zamiast na rurze, pląsa wyłącznie po bożemu, czyli np. z urzędniczkami na imprezie w „Raciborskiej”.
Pojawiła się za to nadzieja na inny ciekawy taniec naszego wodza. Otóż chce on wydoić kasę z Unii na odnowę placu Długosza i ulicy Długiej. W tym celu musi udowodnić, że okoliczny lud żyje w nędzy, domy się walą, a po ulicach grasują zgraje rzezimieszków. Tymczasem od wielu lat władza przekonuje, że to kraina mlekiem i miodem płynąca. Urząd rozdaje nawet przewodnik pt. „Racibórz-idealne miejsce do życia”. To ja się pytam, jeśli to nie jest jakiś cyrkowy taniec na linie, to co to jest?
Żeby nie było, że sobie jakieś „śmichy-chichy” robię, zacytuję odnośną uchwałę rady miasta, która wyznacza „obszar rewitalizacji i obszar zdegradowany w mieście Racibórz”. Dalej określa, że za obszary zdegradowane uważa się „tereny znajdujące się w stanie kryzysowym z powodu koncentracji negatywnych zjawisk społecznych, w szczególności bezrobocia, przestępczości, niskiego udziału w życiu publicznym, a także występowania negatywnych zjawisk o charakterze technicznym”. W takich oto slamsach, obejmujących m.in. okolice placu Długosza i Długą, mieszka ponad 22 proc. mieszkańców Raciborza! Dacie wiarę?
Do uchwały dołączona jest „diagnoza”, która jak rozumiem, miała być swoistym „studium rozpaczy”, mającym przekonać Unię, żeby wyskoczyła z kasy na ratowanie „miasta w ruinie”. Ale wygląda na to, że nawet jej autorzy nie bardzo wierzą w to co piszą. Same takie ble, ble, że niby bezrobocie w centrum jest trochę większe niż średnio w mieście, że trochę za dużo tu mieszka staruszków, a za mało działa firm, że ludzie mniej na wybory chodzą niż w innych dzielnicach i inne symptomy Sodomy i Gomory tego kalibru.
Słabo, myślę sobie. Ta Unia aż tak głupia nie jest, żeby za takie pierdu-pierdu wybulić kilka baniek. Dlatego radzę póki czas, żeby nie kombinować bez sensu, tylko odwołać się do klasyki literatury i stamtąd podebrać co nieco pomysłów, które pokażą Racibórz, jako prawdziwe miasto nędzy, rozpaczy i patologii. Przykładowe pozycje literackie do inspiracji:
„Ludzie bezdomni” (Stefan Żeromski)
XIX-wieczna Warszawa to miasto, gdzie biedacy gnieżdżą się w ciasnych, dusznych, chorobotwórczych mieszkaniach, gasną bez pracy i nadziei. Skorumpowani lekarze bez serca leczą tylko za kasę, a bogacze spędzają czas na balach i zagranicznych wojażach.
„Mistrz i Małgorzata” (Michaił Bułhakow)
W Moskwie szerzy się biurokracja, donosicielstwo. Władza i policja kontrolują każdy aspekt życia mieszkańców. Prezes spółdzielni mieszkaniowej Nikanor Iwanowicz Bosy, wykorzystuje swoje stanowisko do wyłudzania łapówek.
„Zbrodnia i kara” (Fiodor Dostojewski)
Petersburg pełen jest ludzi wykluczonych przez kapitalizm, ulice roją się od pijaków, prostytutek i szumowin. Latem w mieście panuje nieprawdopodobny smród. Trudne warunki życiowe skłaniają Raskolnikowa do morderstwa.
bozydar.nosacz@outlook.com