Odwaga nie jest w cenie
Piórem naczelnego
Chodzę na posiedzenia komisji rady miasta. Słucham pomysłów radnych i reakcji, jakie wywołują u włodarzy. Jeden z takich pomysłów nazwałbym tematem przewodnim tej kadencji. Tym bardziej, że pochodzi od muzykującego Michała Fity. Przekonuje on prezydenta do budowy – za pieniądze z podatków – małych hal produkcyjnych dla przedsiębiorców, którzy są u progu swej drogi rozwojowej. Taki rodzaj pomocy miejscowym firmom, które teraz są płotkami aby mogły zostać rekinami biznesu. Prezydent się wzbrania, nie chce rozregulować wolnego rynku. Mówi, że samorządy tego nie robią. Wtóruje mu przewodniczący rady ganiąc pomysłodawcę. Mirosław Lenk mógłby być ojcem Michała Fity, a Henryk Mainusz nawet jego dziadkiem. Dojrzały nie zrozumie młodego, tak jak syty nie zgodzi się z głodnym. Tu trzeba złamać schematy by sprawdzić czy sprawa się uda czy też rypnie. Kiedy innowator na rynku telefonii komórkowej przekonywał, że aparaty z klawiaturą wyprze sprzęt z dotykowym ekranem liderzy tej branży pukali się w czoło. Dziś liderzy przeszli do historii, a cały świat dotyka żeby dzwonić.