Nocne igraszki zmorą dla okolicy

Weekendowe noce pod urzędem miasta należą do burzliwych. Tak wynika z opisu jaki przedstawił radnym członek komisji gospodarki Leszek Szczasny. Opowiadał o dziewczynach, które pobito na Batorego i o „różnych rzeczach”, które odbywają się w pobliskich krzakach.

Sprawa, którą poruszył w gronie radnych komisji L. Szczasny dotyczy zachowania klientów pobliskiej restauracji. Działa naprzeciw magistratu i w weekendy odbywają się tam dyskoteki. Sąsiedzi narzekają na hałas i bójki pod lokalem. Boją się o samochody postawione w pobliżu, bo bywają demolowane przez pijanych.

Otoczenie urzędu zostało wytypowane w magistracie jako miejsce wymagające dodatkowych patroli policyjnych. Komendzie płaci zań samorząd. Patrole udają się tam, gdzie nocą robi się niebezpiecznie. – Radiowóz przyjeżdża, ale interwencji nie widziałem. Postoją, pogadają i odjeżdżają. Młodzi dalej rozrabiają – opowiada nam jeden z mieszkańców ul. Batorego.

W godzinach pracy interweniuje straż miejska, ale służbę kończy w sobotnią noc. Tymczasem najgorzej robi się na Batorego po północy. Choć są kamery monitoringu to z dostępem do nagrań nie jest łatwo. Osoby zgłaszające problem Szczasnemu nie mogły pozyskać video od strażników. – Mieszkańcom ich nie udostępniamy, to materiał dla policji – wyjaśniał radnemu prezydent Raciborza Mirosław Lenk.

Włodarz przyznał, że „klienci lokalu generują trochę problemów, ale dewastacji nie ma”. L. Szczasny wspominał jak był na jednym z koncertów w tej okolicy i przestrzegano go, że „tam łatwo można dostać w.... za przeproszeniem”. – I rzeczywiście. Dziewczyny na ulicy dostały. A w krzakach obok rożne rzeczy się odbywały – relacjonował radny. Jego zdaniem działania policji w tym rejonie powinny być intensywniejsze. – Sama obecność funkcjonariuszy oddziaływuje na otoczenie – przekonuje rajca. Deklaruje kontynuować temat. Może namówi mieszkańców do sporządzenia listy poparcia, skierowanej do prezydenta i komendanta policji.

(ma.w)