Duży kaliber: Pod lupą śledczych
Powiat
Spór o pół miliona złotych
W Sądzie Rejonowym w Raciborzu toczy się proces w sprawie pożaru, który miał spowodować pociąg należący z do kopalni piasku Kotlarnia. Proces z powództwa cywilnego wytoczyło kopalni Nadleśnictwo Rudy Raciborskie. – Chodzi o blisko 500 tysięcy złotych. To koszty zniszczeń oraz rekultywacji pożarzyska – mówi nadleśniczy Robert Pabian. Sprawę swojego czasu badała Prokuratura Rejonowa w Raciborzu, jednak nie dopatrzyła się przestępstwa. Śledczy uznali, że iskrzenie z pociągu jest elementem, który zdarza się nawet w sprawnych technicznie pociągach, np. podczas hamowania. Rudzkie nadleśnictwo wystąpiło więc na drogę cywilną. Obecnie strony czekają na opinie biegłego. Przypomnijmy, do pożaru doszło 25 kwietnia 2013 roku. Ogień strawił siedemnaście hektarów młodego lasu. W gaszeniu pożaru brało udział 7 zastępów Państwowej Straży Pożarnej, 45 zastępów Ochotniczych Straży Pożarnych, pociąg gaśniczy oraz 2 samoloty i śmigłowiec gaśniczy. Pożar pochłonął 16,7 ha lasu. Akcja gaśnicza trwała aż 31 godzin. Las, który spłonął pod koniec kwietnia, sadzony był cztery lata po gigantycznym pożarze w 1992 roku. W skład kilkunastoletniego młodnika wchodziły brzozy, modrzewie i sosny. Pożar był największym jaki nawiedził lasy w regionie po pamiętnym 1992 roku.
Czy fałszowali podpisy?
Kryminalni z raciborskiej komendy zajęli nieprawidłowościami przy zbieraniu podpisów w sprawie referendum dotyczącego odwołania prezydenta Raciborza w maju tego roku. Śledczych zawiadomił dyrektor katowickiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Komisarz wyborczy zakwestionował wówczas aż 881 podpisów dostarczonych do biura. Ponad setka podpisów była składana wielokrotnie przez te same osoby. Ponad 180 miało błędny lub nieczytelny pesel, zdarzały się również przypadki podpisywania za inną osobę lub wpisywanie peselu należącego do innej osoby. – Cały czas trwa przesłuchiwanie świadków – mówi prokurator Mariusz Klekotka z Prokuratury Rejonowej w Raciborzu, która nadzoruje pracę policjantów. – Postępowanie nadal toczy się w sprawie. Zostało obecnie przedłużone, bo trzeba wykonać jeszcze sporo czynności przed podjęciem jakichkolwiek decyzji – kwituje prokurator.
Śledczy zaciskają pętlę
Z Niemiec i Holandii spływają dokumenty dotyczące pomocy prawnej, o którą poprosili polscy prokuratorzy, a dotyczącej handlu zezłomowanymi samochodami w Raciborzu. Sprawa ma związek z Tomaszem M., przedsiębiorcą z Raciborza, który miał sprzedać blisko trzysta aut w swoim komisie, mimo iż te były wycofane z użytku w krajach, z których zostały sprowadzone. Jak mówią śledczy, dokumenty cały czas spływają i wkrótce będzie można podjąć ewentualną decyzję o wznowieniu zawieszonego śledztwa.
Biegły bada płód
Prokuratura w Raciborzu czeka na ostatnią opinię w sprawie płodu znalezionego w szambie przy ulicy Rzecznej w Nędzy. Biegły ma się ostatecznie wypowiedzieć co do okoliczności porodu oraz przyczyn śmierci dziecka. Opinia jest wręcz kluczowa dla postępowania, bo na jej podstawie prokurator prowadzący sprawę co do ewentualnego umorzenia postępowania lub postawienia zarzutów. Przypomnijmy, 16 czerwca około godz. 12.00 policjanci otrzymali anonimowe zgłoszenie, że na terenie prywatnej posesji w Nędzy może znajdować się martwy płód. Skierowany na miejsce patrol policji potwierdził informację ze zgłoszenia – przy ul. Rzecznej w Nędzy rzeczywiście odnaleziono martwy, kilkumiesięczny płód. Szczątki znajdowały się w przydomowym szambie. Matka dziecka tłumaczyła na łamach mediów, że doszło do poronienia.