Umyli ręce od śmieci
Kto liczył, że rada miasta zdedycuje jak rozwiązać problem niepłacących za wywóz śmieci, ten się zawiódł. Mijają miesiące, a problem narasta.
Gdy urząd podniósł opłatę śmieciową na początku roku, od razu wypisało się z systemu poboru opłat ponad tysiąc raciborzan. Wykazywanych przez GUS i podawanych przez urzędowe meludnki ponad 6 tys. mieszkańców nie ma w deklaracjach, jakie trafiły na Batorego w celach opodatkowania opłatą śmieciową. Szukanie sposobu by ich odnaleźć zmienia się w farsę.
Była jeszcze zima (zeszłoroczna) gdy w samorządzie uznano, że nad problemem pochylą się w specjalnym zespole: radni (czynnik społeczny) i urzędnicy (czynnik fachowy). Sprawdzili i uzgodnili – najlepszą metodą z obecnie dostępnych jest rozliczanie opłaty śmieciowej w oparciu o zużycie wody. Kto zużywa jej dużo to i ponadprzeciętnie śmieci. Przeprowadzono wiele symulacji, na kilku ulicach, w osiedlach domków i blokowiskach. Zasada "woda-śmieci" wszędzie się sprawdziła. Radni z zespołu pokazali raport komisji branżowej, a ta pod przewodnictwem Marcina Ficy uznała niemal jednogłośnie, że to dobry kierunek do dalszych prac. Oponentem okazał się prezydent Lenk.
Włodarz nigdy nie chciał opłaty śmieciowej kojarzonej z wodą. Dlatego w Raciborzu obowiązuje pogłowne (12 zł od mieszkańca). Teraz zastanawia się głośno nad opłatą śmieciową naliczaną na podstawie powierzchni mieszkalnej. Ta niesie za sobą zagrożenie, że starsi i samotni na dużych metrażach, odczują reformę najboleśniej w swoich portfelach. – Nie ma metody sprawiedliwej – reaguje na takie uwagi Mirosław Lenk. Śmieci z wodą nie chciał swego czasu także Tadeusz Wojnar i teraz też podaje się za argument "protest jednego z największych zarządców spółdzielni w mieście". Administratorzy będą musieli sami dokonywać obliczeń opłaty śmieciowej, to dla nich tony papierkowej roboty.
Wywóz i zagospodarowanie śmieci musi kosztować tyle ile płacą zań mieszkańcy. Jeżeli jest ich za mało to muszą zapłacić więcej. Lenk przyznał się dziennikarzom, że aktualna opłata jest zawyżona o 50 groszy by starczyło jej na pokrycie braków w systemie. Czyli ci co płacą sponsorują tych co płacenia unikają. Ponieważ cwaniaków przybyło to w następnym roku 12 zł od głowy już nie starczy. Alternatywy są na tę chwilę następujące: podwyżka do 13-14 zł opłaty pogłownej albo uszczelnienie systemu metodą z wodą lub powierzchnią mieszkalną.
Rada stroni od wzięcia odpowiedzialności za kolejną podwyżkę "za śmieci". Michał Woś mówi o szerokich konsultacjach społecznych, wtóruje mu Anna Szukalska. W dyskusji padła nawet propozycja referendum w tej sprawie. Radni dali sobie czas na decyzję przynajmniej do końca roku. Chcą poznać efekty najbliższych działań urzędników i straży miejskiej, którzy spróbują odnaleźć martwe dusze i je opodatkować. Pierwsze efekty już są. Wiceprezydent Wojciech Krzyżek, na ulicy gdzie mieszka w Ocicach, namierzył 11 niepłacących. Po jego kontroli wszyscy zaczęli płacić.
(ma.w)