Matka Teresa w gronie Świętych!
ks. Jan Szywalski przedstawia
Kanonizacja matki Teresy z Kalkuty była od dawna oczekiwana. Poważana i podziwiana nie tylko przez katolików, ale cały świat, została 4 września, w trwającym jeszcze Roku Miłosierdzia, zaliczona do grona Świętych. Kanonizacji dokonał papież Franciszek, sam wielki orędownik cierpiących i biednych.
W osobie Matki Teresy miłosierdzie Boże znalazło niezwykle silny oddźwięk. Zalecenie Pana Jezusa z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie „Idź i ty czyń podobnie” było przez nią bardzo dosłownie zrozumiane.
Ryszard Frączek jest jednym z niewielu Raciborzan, który spotkali się z Matką Teresą twarzą w twarz. Był członkiem ruchu Maitri, który wziął sobie za zadanie wspierać Trzeci Świat, zaś osoba Matki Teresy, była dla nich nauczycielką i wzorcem. Gdy w r. 1997 Matka Teresy umarła, Ryszard Rączek opisał swe spotkania z nią, nie wiedząc wtedy o tym, że będzie kiedyś ogłoszona świętą. Wspomnienia dał obecnie do publikacji w naszym tygodniku.
Spotkania z małą – wielką Osobą
Malutka, pochylona nad światem kobieta o pomarszczonej, spalonej słońcem Indii, Matka Teresa z Kalkuty. Każde z nią spotkanie to znak miłości Bożej do człowieka.
Spotkanie pierwsze. Sierpień 1983 r.
Po długim oczekiwaniu Matka przyjeżdża do Polski. Czekamy na nią w klasztorze Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. Niecierpliwość i podniecenie ogarniają wszystkich oczekujących. Nagle z podziemi wyrasta obok mnie ubrana w białe sari, odzienie najbiedniejszych kobiet w Indii, z niebieskimi obwódkami i krzyżykiem na lewym ramieniu. Wchodzi do kaplicy. „Zanim zacznę mówić, chciałabym pokazać wam swój krzyż” – powiedziała podnosząc różaniec w górę. Apotem nastąpiła cisza i tylko słychać było łagodne fale modlitwy.
Spotkanie drugie. Wrzesień 1988 r.
Już od kilku dni jesteśmy w Kalkucie. Chodzimy codziennie do Kalighatu, jak zresztą wielu woluntariuszy z całego świata. Wykonujemy tam wszelkie prace: mycie chorych, karmienie, ćwiczenia rehabilitacyjne. Najtrudniejszą pracą było golenie mężczyzn jedną żyletką prze cały tydzień. Codziennie rano spotykamy się na Mszy św. w Domu Matki. Tego dnia siedzę w kucki przed kaplicą. Eucharystia zbliża się do znaku pokoju. Siedząca przede mną misjonarka odwraca się i dotyka moich rąk. Spogląda mi w oczy. Wydaje się, że ta chwila trwa wiecznie. „Pokój z Tobą” – słyszę – „I z duchem twoim, Matko” – odpowiadam.
Na wieczornym nabożeństwie ukryty w kącie kaplicy pod wirującym wentylatorem dającym chwilę ochłody, obserwuję Matkę, jak z wielkim nabożeństwem wystawia Najświętszy Sakrament. Matka objęła Jezusa tak mocno, jakby Go zdejmowała z krzyża i miłość ta dotknęła wszystkich modlących.
Spotkanie trzecie. 1993 r.
Spóźniony, zaspany, kilka minut po szóstej, docieram na Circural Road 54 A, gdzie mieści się Dom Matki. Z trudem przedzieram się wśród riksz, myjących się pod hydrantami, czy leżących jeszcze na chodnikach biedaków. Przed Domem Matki mnóstwo policji. Pociągam za dzwonek i za chwilę spoglądam na uśmiechniętą twarz siostry misjonarki miłości. Ostrożnie przechodzę przez gąszcz nóg i z trudem docieram do kaplicy. Okazuje się, że na Mszę św. przyjechała bardzo znana osobistość światowa.
Matka Teresa siedzi na wiklinowym koszu, modli się. Twarz spokojna, nieruchoma, myśli dotykają Jego. Cały ten nastrój rozbijają fotoreporterzy . Od początku Mszy św. do końca kazania błyskają flesze aparatów. Setki, tysiące błysków jak potężna burza z piorunami. Rozwścieczeni reporterzy w wielkich buciorach przepychają się wśród klęczących. A Ona modli się.
Spotkanie czwarte. Marzec, kwiecień 1995 r.
Opuściłem przyjaciół, z którym wędrowałem po Indiach, by pojechać przeżyć Triduum Paschalne u Matki Teresy. Na początku miałem pecha, bo Matka we wtorek Wielkiego Tygodnia zasłabła i znalazła się w szpitalu. Wielki Czwartek przeżyłem w Pren Danie – Domu Miłości, gdzie Mszę św. odprawiał Polak w Warszawy. – ks. Andrzej, który od niedawna jest jednym z kilkunastu księży Zgromadzenia Misjonarzy Miłości. Niesamowitym przeżyciem był obrzęd mycia nóg w Wielki Czwartek, do którego zaproszono dwunastu biedaków z Pren Danu. W Domu Matki przeżyłem Wielki Piątek i sobotnią wieczorną Rezurekcję. Mimo blasku świec, Matki w kaplicy nie było. Przypomniało mi się wydarzenie, jak rozwścieczony tłum Hindusów chciał wyrzucić Matkę z Kalghatu, świątyni bogini Kali – bogini śmierci, w której to części znajdował się umieralnia. I wówczas jeden z przywódców, zobaczywszy co robi Matka w umieralni, wyszedł i powiedział do tłumu: „W świątyni macie kamienny posąg bogini, tu przed wami stoi bogini żywa”.
Zbliża się znak pokoju. Coś każe mi odwrócić głowę. Dziesięć metrów za mną, w oknie w koszuli nocnej i w czepku – chorująca Matka Teresa. I znów spojrzenie jej zatrzymuje się, przenika mnie i odpowiadam: Z duchem Twoim.
Spotkanie piąte. 5 września 1997 r.
Spikerka przerywa dziennik telewizyjny i oznajmia, że przed chwilą zmarła Matka Teresa z Kalkuty. Wieczorem stajemy pod krzyżem. Nad krzyżem napis: Pragnę, umieszczony jest nad wszystkimi krzyżami w Zgromadzeniu Matki Teresy.
Ryszard Frączek
Pochwała życia św. Matki Teresy
Życie jest szansą, schwyć ją.
Życie jest pięknem, podziwiaj je.
Życie jest radością, próbuj ją.
Życie jest snem, uczyń je prawdą.
Zycie jest wyzwaniem, zmierz się z nim.
Życie jest obowiązkiem, wypełnij go.
Zycie jest cenne, doceń je
Życie jest bogactwem, strzeż je.
Życie jest miłością, ciesz się nią.
Życie jest tajemnica, odkryj ją.
Życie jest obietnicą, spełnij ją.
Życie jest smutkiem, pokonuj go.
Zycie jest hymnem, wyśpiewuj go.
Życie jest walką, podejmij ją.
Zycie jest tragedią, pojmuj ją.
Życie jest przygodą, rzuć się w nią.
Życie jest szczęściem, zasłuż na nie.
Życie jest życiem, obroń je.